Sukces o smaku goryczki - podsumowanie sezonu w wykonaniu Anwilu Włocławek

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Półfinał walki i brak walki o brąz - Do Zgorzelca też pojedziemy po zwycięstwo w przynajmniej jednym meczu - wyrwało się z ust Michałowi Sokołowskiemu po czwartym meczu ćwierćfinału, czyli w momencie, w którym wiedział już, że w półfinale na włocławian czeka PGE Turów.

Niestety, po udanym ćwierćfinale czarne chmury znów zgromadziły się nad Halą Mistrzów. Kontuzja palca wyeliminowała z dwóch meczów w Zgorzelcu Szubargę, a w trakcie rywalizacji poważnej kontuzji nabawił się Przemysław Frasunkiewicz. Od kilku tygodni uraz leczył natomiast Adam Łapeta, więc w pewnym momencie rotacja polskich zawodników w Anwilu ograniczona była właściwie tylko do trzech postaci: Sokołowskiego, Hajricia oraz wiecznego rezerwowego, Mateusza Bartosza.

Pomimo tego, oraz pomimo dwóch porażek w Zgorzelcu, Anwil podjął rękawicę rzuconą przez 12-osobowy zaciąg znad niemieckiej granicy i w pierwszym meczu we Włocławku pokonał faworyta do finału, po raz kolejny udowadniając, że pasja i zaangażowanie znaczą więcej niż cyferki w rubrykach statystycznych. Niestety, w kolejnym spotkaniu zabrakło być może jednej zbiórki, jednego podania, jednego celnego kosza, a może, nomen omen, dobrej defensywy na Aaronie Celu, który, znów nomen omen, celną trójką z rogu boiska odesłał Anwil do gry o trzecie miejsce.

Na drodze do zajęcia ostatniego miejsca podium ponownie stanęli jednak ci, którzy kilka miesięcy wcześniej przerwali passę ośmiu zwycięstw - koszykarze AZS Koszalin. A postawa w tej serii kilku zawodników, których grą włocławska publiczność zachwycała się w nieco wcześniej w półfinale (Marcusa Ginyarda czy Rubena Boykina), sprawiła, że obecnie nikt we Włocławku za nimi nie tęskni.

Anwil zakończył rozgrywki 2012/2013 na czwartym miejscu.

Z jednej strony spełnił oczekiwane minima i awansował do półfinału, po dwóch latach przerwy ponownie znajdując się w gronie najlepszych ekip w Polsce. Z drugiej strony jednak pokonanie AZS było na wyciągnięcie ręki, bo jakże inaczej nazwać sytuację, w której w pierwszym spotkaniu prowadzi się w trzeciej kwarcie różnicą nawet 18 oczek, a mimo to przegrywa?

Słodki-gorzki to najpopularniejszy smak we Włocławku na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy.

Igor Milicić - pokonał Anwil w walce o brąz i pięknym akcentem zakończył swoją karierę Igor Milicić - pokonał Anwil w walce o brąz i pięknym akcentem zakończył swoją karierę
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×