Propozycja nie do odrzucenia - wywiad z Danilo Mijatoviciem, nowym graczem Anwilu Włocławek

- Pewnie cały czas grałbym w Radnickim, gdyby nie telefon z Włocławka. To była propozycja z serii tych nie do odrzucenia - mówi w wywiadzie Danilo Mijatović, nowy zawodnik Anwilu.

Michał Fałkowski: Chyba nieczęsto zdarza się by 30-letni zawodnik zdecydował się na grę poza swoim rodzinnym krajem, jeśli wcześniej nie miał podobnych doświadczeń?

Danilo Mijatović: Nie wiem, aczkolwiek znalazłoby się kilku zawodników nawet wśród moich znajomych, którzy późno zdecydowali się na wyjazd z Serbii. Jeśli pytasz czy nie wahałem się albo czy mam jakieś obawy, to od razu chcę podkreślić, że nie miałem żadnych i teraz też nie mam.

Dlaczego zatem zdecydowałeś się wyjechać zagranicę po raz pierwszy jako dojrzały, ukształtowany zawodnik?

- Nigdy nie miałem potrzeby wyjechać z Serbii. Na początku budowałem swoją karierę w różnych klubach, a mając 26 lat trafiłem do ekipy Radnicki Kragujevac i okazało się, że tam mi wszystko odpowiada. Klub miał świetną organizację, niczego nam nie brakowało, mieliśmy fajny zespół, byliśmy w czołówce ligi serbskiej, a ostatnio nawet zajęliśmy trzecie miejsce w Lidze Adriatyckiej. Naprawdę nie miałem na co narzekać. I prawdopodobnie nadal grałbym w tej drużynie, gdyby nie telefon z Włocławka właśnie. To była propozycja z serii tych nie do odrzucenia.

Nie do odrzucenia?

- Tak, trener Milija Bogicević zadzwonił do mnie i powiedział, że widzi dla mnie bardzo ważną rolę w swoim zespole. Zaoferował mi dobre warunki, możliwość dalszego rozwoju, no i grę w ekipie o wielkich tradycjach.

Rozumiem, że znałeś Anwil Włocławek przed podpisaniem kontraktu?

- Tak, znałem klub, słyszałem od znajomych o jego historii, kibicach i atmosferze. Znałem również osobę trenera. Wszystko składało się na to, że szybko zdecydowałem się podjąć decyzję. Pomógł mi w tym też trochę Nikola Otasević, który grał we Włocławku kilka lat temu (w sezonie 2006-2007 - przyp. M.F.) i nadal wspomina Anwil jako jeden z najlepiej zorganizowanych klubów w swojej karierze. Gdy zapytałem o Anwil, odpowiedział krótko, żebym wykorzystał szansę.

Myślałem, że doradzał ci Nikola Vasojević, który grał rok temu w Anwilu, a na co dzień mieszka w Kragujevacu. Chociaż on akurat nie musiał mieć pozytywnej opinii, gdyż na parkiecie pojawiał się epizodycznie...

- Wiem, kim to jest, ale nie mieliśmy okazji porozmawiać, więc nie znam jego opinii. Mi we Włocławku na razie podoba się absolutnie wszystko. Powiem więcej, poziom organizacyjny klubu przerósł moje oczekiwania.

Rozmawiałem z dziennikarzami serbskimi. Wszyscy podkreślają, że jesteś typową czwórką, podczas gdy trener Milija Bogicević zapowiedział publicznie, że będziesz grał również jako piątka...

- Dziennikarze nigdy nie wiedzą wszystkiego o taktyce zespołu (śmiech). W Radnickim rzeczywiście grałem jako czwórka, ale byłem również centrem. Z boku mogło to wyglądać tak, jakbym cały czas grał na silnym skrzydle, ale taktycznie, byłem również środkowym. Trener Muta Nikolić, który notabene ściągnął mnie do Kragujevaca, mocno wykorzystywał mój rzut z daleka i chciał, żebym rozciągał defensywę rywala, poprzez grę pick and pop. I to się naprawdę sprawdzało.

Jeden z dziennikarzy mówił również, że byłeś rotowany nawet na niskim skrzydle. To prawda?

- Tak, jak byłem młodszy grałem na trójce i stąd wziął się mój rzut za trzy punkty.

Możemy mówić o rzutach trzypunktowych jako o twojej specjalności? Statystyki z poprzedniego sezonu nie potwierdzają tego...

- Na pewno nie mam za sobą wybitnego sezonu, ale było to spowodowane tym, że w taktyce trenera Nikolicia grałem raczej jako zawodnik zadaniowy. Na pewno nie byłem pierwszą opcją w ataku. Mam jednak nadzieję, że we Włocławku potwierdzę, że trójki to rzeczywiście moja specjalność.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: