Biała Gwiazda podchodziła do tego starcia z należytym respektem. Pewnie dzięki temu już na początku zdołała odskoczyć i później kontrolowała warunki gry. To czy tak się stanie wcale oczywiste nie było, gdyż beniaminek BLK w obecnym sezonie parokrotnie udowadniał, iż jest w stanie zagrozić najlepszym. Tym razem jednak zabrakło mu atutów oraz szerszej rotacji. Nie wszystkie zawodniczki bowiem wzięły udział w konfrontacji. - Jestem zadowolony z wyniku jaki osiągnęliśmy, a także realizacji poszczególnych założeń taktycznych. Generalnie to był dobry mecz w naszym wykonaniu - mówił opiekun wiślaczek, Stefan Svitek.
Słowak wreszcie może nieco odetchnąć. Drużyna obecnie znacznie dłużej utrzymuje koncentrację, czego odzwierciedlenie stanowią parkietowe poczynania. Przestoje przynajmniej trochę zostały wyeliminowane, co tylko należy traktować w kategoriach pozytywnego znaku przed zbliżającymi się rozgrywkami Euroligi. Wicemistrzynie kraju zainaugurują je w środę. Pod Wawel przyjedzie hiszpański Rivas Ecopolis Madryt.
Szczecinianki pewnie poległyby bardziej spektakularnie, lecz jeszcze zanim nastał koniec, nadrobiły nieco dystans. Fakt ten docenił też coach krakowianek. - Przeciwniczkom należy się szacunek za tamte wydarzenia. Posiadaliśmy 31 "oczek" zaliczki, a one ją zmniejszyły, rzucając nawet sporo koszy pod rząd.
Wśród faworyta nie zawiodły koszykarki zagraniczne. Allie Quigley trafiała najwięcej razy. Tuż za nią uplasowała się Jantel Lavender. Małopolski team znacząco wygrał również walkę na tablicach, gdzie zanotował 33 zbiórki, podczas gdy oponent zaledwie 20.