[b]
Karol Wasiek: Dawno chyba nie zagraliście tak słabego spotkania...[/b]
Przemysław Zamojski: To prawda. Sobotnie spotkanie było dużo poniżej oczekiwań. Mieliśmy spory problem z trafianiem z dystansu, byliśmy bardzo nieskuteczni w tym elemencie. Daliśmy się w dodatku rozpędzić drużynie Asseco Gdynia i później było ciężko wrócić do gry. Co prawda na cztery minuty przed końcem przewaga oscylowała w granicach pięciu punktów, ale wówczas nie trafiliśmy łatwych rzutów spod kosza i w odpowiedzi od Przemysława Żołnierewicza dostaliśmy rzut za trzy i to nam podcięło nieco skrzydła.
Asseco faktycznie zagrało na tak wysokim poziomie?
- Trzeba powiedzieć, że Asseco zagrało na luzie, nie mieli nic do stracenia - rozegrali bardzo dobre zawody. Wiedzieli, że mają iluzoryczne szanse na awans do "szóstki". Trzeba przyznać, że zagraliśmy słabo i musimy szybko się poprawić w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Środowe spotkanie z PGE Turowem będzie bardzo ważne. Jeśli wygramy to utrzymamy pozycję lidera.
[b]
Nie zbyt dużo luzu w waszej grze? Szczególnie pierwsza połowa była dość kiepska w waszym wykonaniu...[/b]
- Może faktycznie zabrakło takiego silnego uderzenia z naszej strony od początku meczu, tak aby pokazać, kto tutaj jest lepszym zespołem. Później się to trochę obróciło przeciwko nam. Gospodarze rozwinęli skrzydła, trafiali rzut za rzutem i później ciężko było ich zatrzymać.
Szczególnie jeden człowiek rozwinął skrzydła...
- To prawda. Chcieliśmy ograniczyć Waltona, na pick&rollach mieliśmy grać dołem, tak aby prowokować go do rzutów z półdystansu. Słabsza współpraca pomiędzy zawodnikami wysokimi i niskimi spowodowała, że Amerykanin miał sporo miejsca i wykorzystał ten fakt. Dzięki niemu gdynianie wygrali ten mecz.
Jak ocenisz nowego zawodnika? Wprowadzi nową jakość do drużyny?
- Cały czas wdraża się w nasz system zarówno ofensywny, jak i defensywny. Myślę, że potrzebuje jeszcze kilku tygodni, żeby wdrożyć się do naszej taktyki.
Jak ocenisz jego indywidualne umiejętności?
- Według mnie, to nie jest gracz na pozycję numer jeden. To jest typowy strzelec - pierw myśli o rzucie, a dopiero później o podaniu. Tak też będziemy musieli go ustawić w naszej drużynie.
Dobrze czujesz się na pozycji niskiego skrzydłowego? Czy lepiej ci jednak na "dwójce"?
- Ta pozycja numer trzy gra nieco mniej bez piłki, muszę bardziej otwierać się do rzutu i szukać swoich szans z wolnych pozycji. Nie sprawia mi to żadnego problemu, żeby grac na "trójce". Jestem silny fizycznie i gotowy do walki. Piotrek Szczotka też grał na tej pozycji i jak było widać - nie chciał grać wówczas pod koszem, więc myślę, że czuł nieco respekt.
Forma spadła nieco po tej kontuzji barku?
- Te dwa ostatnie mecze były nieco słabsze w moim wykonaniu i moja forma poszła nieco w dół. Wiadomo, że swojej dyspozycji nie można utrzymać na stałym poziomie przez cały sezon. Te środowe spotkanie będzie idealnym, żeby się odbudować i wrócić na właściwe tory. Wiadomo, że każda kontuzja wybija cię nieco z rytmu i powoduje, że możesz grać nieco nierówno. Muszę jak najszybciej to przełamać.