Stelmet i Trefl już w piątek w półfinale?

Stelmet Zielona Góra i Trefl Sopot potrzebują zaledwie jednego zwycięstwa, by znaleźć się w półfinale. Znacznie trudniejsze zadanie mają ci drudzy, którzy zagrają w Słupsku z Czarnymi.

Problemy sopocian

Sopocianie już w środę mogli sobie zapewnić promocję do półfinału, ale... rozegrali jedno ze słabszych spotkań w tym sezonie, co skrzętnie wykorzystali Energa Czarni Słupsk. Podopieczni Andreja Urlepa wygrali pewnie - 69:56. Gospodarze rozegrali całkiem niezłe zawody, szczególnie w defensywie. Warto zauważyć, że w całym meczu popełnili zaledwie sześć strat, co jest dla tego zespołu, najlepszym wynikiem w tym sezonie!

[ad=rectangle]

- Zespół z Sopotu nie mógł przedrzeć się przez naszą obronę. My też mieliśmy pewne kłopoty, ale później się rozkręciliśmy i nasza gra wyglądała znacznie lepiej. Od tego momentu jak wyszliśmy na prowadzenie, to praktycznie kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie - ocenia Tomasz Śnieg, gracz Energi Czarnych Słupsk.

[b]

Sopoccy rozgrywający "odpalą"?[/b]

Sarunas Vasiliauskas oraz Lance Jeter w trzecim spotkaniu razem uzbierali zaledwie dwa punkty i pięć asyst! Jeśli sopocianie liczą na zwycięstwo w piątek, to gra rozgrywających musi ulec poprawie. Obaj przestrzelili 11 rzutów, co w pierwszych dwóch meczach nie miało miejsca. W dodatku spore problemy mają z powstrzymaniem Derricka Zimmermana, który wyjątkowo dobrze spisuje się w tej rywalizacji.

- Zatrzymanie Jetera nie było kluczem do zwycięstwa. Takowych w koszykówce nie ma. Gdyby tak było, to koszykówka byłaby najprostszą grą na świecie. Trzeba skupić się na całej drużynie. Wiadomo, że jak ograniczysz rywalowi jedną opcję, to otworzysz drugą - podkreśla trener Andrej Urlep.

Problem Waczyńskiego... z faulami

Już drugi raz w tej rywalizacji Adam Waczyński musiał przedwcześnie opuścić parkiet z powodu pięciu przewinień. W trakcie sezonu taka sytuacja ani razu nie miała miejsca! Zawodnik stara się grać twardo w defensywie, a w dodatku często musi schodzić do pomocy środkowym i tam też łapie te przewinienia.

- Większość przewinień, które popełniłem, faktycznie miało miejsce. Taką mamy taktykę, że jeśli podkoszowi są wolni, to mamy ich faulować. Tak się złożyło, że ja akurat tam wówczas byłem pod koszem. Stąd te moje problemy z faulami - mówił ostatnio Waczyński.

W trzecim spotkaniu gracz Trefla na parkiecie spędził zaledwie 18 minut. W tym czasie zdążył rzucić 18 punktów. W czwartek gracz liczy, że zagra nieco dłużej i poprowadzi swój zespół do wygranej.

[b]

Łatwiejsza droga Stelmetu?
[/b]

Zielonogórzanie, w teorii, mają nieco łatwiejsze zadanie, niż Trefl Sopot. Aczkolwiek na parkiecie w Arena Gdynia przeciwnikom nigdy nie gra się łatwo. Stelmet jest dopiero czwartą drużyną w lidze, której udało się zwyciężyć w tej hali. Wcześniej uczynili to Energa Czarni Słupsk, Śląsk Wrocław i... Kotwica Kołobrzeg.

- Mogę powiedzieć, że dobrze wykonaliśmy naszą pracę. Jestem dumny z tego, jak drużyna poradziła sobie z presją. Dobrze zagraliśmy jako zespół - szczególnie w defensywie - cieszył się po spotkaniu Mihailo Uvalin, trener Stelmetu Zielona Góra.

Galdikas znów przysporzy problemów?

Ovidijus Galdikas dosyć niespodziewanie wyrósł na najważniejszą postać Asseco Gdynia w tej rywalizacji. Litewski olbrzym we wszystkich meczach zanotował double-double. Z czego wynikają te problemy z powstrzymaniem Galdikasa? Próbowaliśmy uzyskać na to odpowiedź po trzecim spotkaniu, w którym podkoszowy Asseco zanotował 13 punktów i miał aż 19 zbiórek!

- Mamy z tym spory problem, ale staramy się agresją to nadrobić. Mamy kłopoty z Galdikasem, którego musimy wypychać spod samego kosza - mówił Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu, z kolei Adam Hrycaniuk tak tłumaczył problemy z obroną przeciwko Galdikasowi: - On dysponuje naprawdę dobrymi warunkami fizycznymi, ale to bardziej wynikało z faktu, że "biegaliśmy" tam, gdzie nie trzeba, zamiast go zastawić - mówił środkowy ekipy z Winnego Grodu.

Gdynianie zapowiadają walkę do upadłego, ale... czy starczy im sił?

- Walczymy w piątek o przedłużenie serii. Chcemy jeszcze pojechać do Zielonej Góry - zaznacza Sebastian Kowalczyk, rozgrywający Asseco Gdynia.

Gdynianie w pierwszej połowie narzucili wysokie tempo gry, którego... nie wytrzymali w drugiej połowie. Przyszło zmęczenie, które odbiło się na postawie zespołu Davida Dedka. Po przerwie gospodarze rzucili zaledwie 19 punktów!

W trzeciej kwarcie Stelmet wyrobił sobie na tyle dużą przewagę, że mógł w czwartej odsłonie już tylko kontrolować wydarzenia na parkiecie. Seria punktowa 21:4 dla zielonogórzan praktycznie zakończyła ten pojedynek.

- Był przestój w trzeciej kwarcie i to zaważyło o losach meczu. W piątek obiecujemy walkę. Piłka jest okrągła, a kosze są dwa - można byłoby rzec - podkreśla Piotr Szczotka, kapitan Asseco Gdynia.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: