Predrag Krunić: W żadnym momencie nie straciliśmy wiary

- W żadnym momencie minionego tygodnia oraz sobotniego meczu nie straciliśmy wiary. Wierzyliśmy, że możemy pokonać mistrza - powiedział Predrag Krunić po zwycięstwie nad PGE Turowem.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
To jedna z największych niespodzianek ostatnich tygodni. Będący w słabszej dyspozycji po wyjątkowo bezbarwnym spotkaniu z Treflem Sopot, Anwil Włocławek pokonał u siebie PGE Turów Zgorzelec 86:81.
- Bardzo dobra koncentracja, bardzo dobra walka, bardzo dobra atmosfera w Hali Mistrzów i bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Myślę, że wszyscy możemy być bardzo zadowoleni po tym zwycięstwie - stwierdził trener Anwilu Włocławek, Predrag Krunić, dodając: - Trzeba pamiętać, że graliśmy przeciwko niesamowitemu zespołowi, który gra świetnie w tym sezonie. Tym większe jest nasze zwycięstwo.

Dzięki wygranej nad PGE Turowem, Anwil może złapać oddech. Po porażce w Sopocie nastroje w zespole były minorowe, ale zwycięskie starcie z mistrzem Polski z pewnością pozwoli nabrać Rottweilerom pewności siebie.

- Myślę, że poprzez tą wygraną łatwiej nam będzie przygotowywać się do kolejnych spotkań. To nie było łatwe spotkanie, z pewnością, ale teraz liczymy, że ten mecz pomoże nam się odblokować - powiedział trener Krunić.

Włocławianie prowadzili po pierwszej kwarcie 41:32, wykorzystując fakt, iż koszykarze PGE Turowa myślami byli przy rewanżowym spotkaniu EuroCup w Levallois Paryż. Jednak w trzeciej kwarcie mistrz Polski wrzucił drugi bieg i na sześć minut przed końcem pojedynku prowadził 68:62.

- W żadnym momencie sobotniego meczu nie straciliśmy wiary. Wierzyliśmy, że możemy pokonać mistrza, tak samo w trakcie pojedynku, jak i w tygodniu poprzedzającym ten mecz. Od początku spotkania graliśmy bardzo skutecznie w defensywie, rywale rzucili tylko 32 punkty w pierwszej połowie. Widziałem wolę walki, twardą obronę i chęć do gry. Nigdy nie straciliśmy wiary w zwycięstwo, nawet wtedy gdy przeciwnicy wyszli na kilka punktów przewagi. Chcę w tym miejscu podziękować fanom, którzy wspierali nas i byli jak szósty zawodnik - zakończył Bośniak.

Miodrag Rajković: Zbyt mało respektu dla rywala

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×