Zdecydowanym faworytem środowego spotkania w Kutnie byli Farmaceuci, którzy mimo braku Kwamaina Mitchella prezentują się bardzo solidnie. Oprócz pierwszej kwarty, spotkanie przebiegało pod dyktando podopiecznych Jarosława Krysiewicza, którzy pokonali Jezioro Tarnobrzeg 77:62. Co było kluczem do triumfu beniaminka?
[ad=rectangle]
- Myślę, że walka i duża intensywność po obu stronach parkietu. Na początku meczu mieliśmy słabszy moment, graliśmy trochę ospale. Później natomiast wyszliśmy dużo agresywniej w obronie, to napędzało nasz atak - tłumaczy naszemu portalowi Jacek Jarecki. - Gracze z Tarnobrzega grają w tym momencie bez presji, dostają dużo minut i wiadomo, że przez to mają większą pewność siebie. Bardzo ważne było aby nie rozkręcili się, gdyż pójście z taką drużyną na wymianę ciosów jest bardzo niebezpieczne - dodaje obrońca.
Zwycięstwo pozwoliło beniaminkowi zachować szansę na grę w czołowej ósemce. Mimo wszystko sytuacja Polfarmexu nie jest idealna, Farmaceuci muszą liczyć bowiem na dwa potknięcia Trefla Sopot. Czy gracze z Kutna wierzą w szczęśliwy scenariusz? - Pewnie, że tak! - zapewnia nas Jarecki. - Sytuacja nie jest może komfortowa, gdyż nie wszystko teraz zależy od nas. Musimy patrzeć też na innych, ale uważam, że zarówno my jak i przeciwnicy mamy trudne spotkania. Sprawa play off jest nadal otwarta, wierzymy, że zagramy w czołowej ósemce - tłumaczy 26-letni gracz.
Przed drużyną Jarosława Krysiewicza dwa ostatnie mecze w rundzie zasadniczej: z Anwilem Włocławek oraz Polskim Cukrem Toruń. Dla Jacka Jareckiego szczególny będzie z pewnością pojedynek w Toruniu, w którym obrońca występował przez trzy sezony.
- Toruń to miejsce i ludzie, do których wracam z wielkim sentymentem. Spędziłem tam trzy fajne lata i zawsze chętnie tu wracam. Teraz jako sportowy przeciwnik, ale tak to już jest w tym zawodzie. Toruń to dla mnie miłe wspomnienia kibiców i innych ludzi, których tam spotkałem. Obecnie jednak reprezentuje klub z Kutna i zrobię wszystko, żeby pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa! - kończy Jarecki.