Dobry, zły i brzydki NBA: Czy można skasować ostatni sezon Kobiego?

Maciej Kwiatkowski
Maciej Kwiatkowski
Dobry: Boston Celtics (13-10)

Od czasu kradzieży w lutym Isaiah Thomasa z Phoenix Suns, Boston Celtics mają 2. plus/minus w Konferencji Wschodniej. Nie Bulls, nie Wizards, Raptors czy Hawks, tylko Celtics. Drużyna Brada Stevensa jest w gruncie rzeczy drugim najlepszym zespołem Wschodu w sezonie regularnym, która jest o pozyskanie jednej gwiazdy od realnych szans na powrót do finałów konferencji.

W playoffach głęboka, 10/11-osobowa rotacja Celtics może nie dać rady w rywalizacji ze skróconymi rotacjami lepszych w talent drużyn Wschodu. Ale póki co, to co dopiero 39-letni Stevens uczynił z Bostonu w swoim dopiero trzecim sezonie pracy jest małym mistrzostwem NBA.

Najlepszy gracz tego zespołu to mierzący tylko 176 cm rozgrywający, który trafia w tym sezonie tylko 42 proc. rzutów z gry i 33 proc. za trzy. Nie mając w składzie ani jednego gracza dominującego w ataku pozycyjnym (najlepszym z nich może być rezerwowy Evan Turner i to chyba mówi samo za siebie), ani wysokiego, który blokuje więcej niż 1,5 rzutu w meczu - Stevens stworzył drużynę, która ma 4 obronę NBA i 17 atak.

Celtics po prostu pomagają sobie obroną, aby móc zdobywać punkty w NBA. Jae Crowder i Avery Bradley to duet najlepszych złodziei ligi (razem 3,8 przechwytu) i Celtics wymuszają najwięcej przechwytów w NBA, liderując lidze w punktach zdobytych po stratach (21,3 na mecz). Ich przepis na zwycięstwo, to zmaksymalizować ilość akcji, w których będą atakować przeciwko wracającej się obronie rywala - to od zawsze przynosi więcej punktów, niż atakowanie tej ustawionej obrony. To właśnie w takich akcjach błyszczy Thomas.

W obronie Celtics maskują swoje podkoszowe braki wzrostowe tym, że niscy gracze starają się zepchnąć pick-and-rolle rywali do boku parkietu. Wtedy podwajają kozłującego i szukają okazji, aby przeciąć jego podanie z tej awaryjnej sytuacji. To wszystko co robią w obronie ma wielki sens, a akcje rozrysowywane przez Stevensa po przerwach na żądanie są jednymi z najbardziej fascynujących i nowatorskich.

Przed kilkoma laty Stevens z malutkiej uczelni Butler w Indianie uczynił dwukrotnego finalistę NCAA. Zabrakło tylko, aby rzut z połowy Gordona Haywarda na koniec finału z Duke wpadł do kosza, a staliby się ikoną koszykówki. Stevens stworzył moją ulubioną koszykówki od czasu szczenięcych lat kibicowania Orlando Magic, głównie za sposób w jaki przezwyciężał braki w talencie swoich graczy. Jak razem bronili, jak dzielili się piłką, jak agresywnie grali. W tym momencie dokładnie to samo ma miejsce w Bostonie, a Stevens w trzecim roku pracy zaczyna deptać po piętach Greggowi Popovichowi i Rickowi Carlisle. Jest koszykarskim geniuszem.

Celtics mają wybory Brooklyn Nets w trzech kolejnych draftach i stado graczy, których mogą użyć w wymianach i nawet się przy tym nie osłabić. Przyznam, że jeszcze nie tak dawno wątpiłem w powodzenie tego długofalowego planu Celtics. Wygląda na to, że zupełnie nie miałem racji i nie doceniłem wartości Stevensa jako trenera w NBA. Jeśli Celtics sprowadzą do Bostonu drugą gwiazdę, to mogą rozpocząć realny, kilkuletni proces włączania się do grona najlepszych drużyn ligi.

Zły: Memphis Grizzlies (13-11)

Obrona Grizzlies nie jest już tak dobra jak przed laty i zanurkowała w dół aż na 25 miejsce, grając już od przeszło miesiąca bez kontuzjowanego Brandana Wrighta. Marc Gasol w tym momencie gra bez zmiennika na pozycji centra.

Gasol, Zach Randolph i Mike Conley cały czas są trzonem piątki Memphis i już kolejny sezon trwa rotowanie i dopasowywanie przez trenera Dave'a Joergera do nich zawodników na pozycjach nr 2 i 3. To temat rzeka. Joerger ma dużo kombinacji - Mario Chalmers i Matt Barnes okazali się przydatnymi wzmocnieniami, a Courtney Lee i Jeff Green są zawodnikami jakimi zawsze byli. Ale już 34-letni Tony Allen zalicza regres w obronie, a o cztery lata starszy Vince Carter wraz z przenosinami z Dallas zgubił rzut za trzy (drugi sezon z rzędu trafia tylko 30 proc.).

Gdy kontuzjowany był Randolph, Joerger mocno eksperymentował z niskimi ustawieniami i na pozycjach 3 i 4 zaczynali mecze niscy skrzydłowi Green i Barnes. Ale ten eksperyment przynosił różne skutki. Z 15 najczęściej używanych przez Joergera piątek w tym sezonie, 4 są tzw smallballowymi. Ale tylko jedna z nich jest plusowa: Conley/Green/Allen/Green/Barnes/Gasol +23.4 PER-48 minut, ale tylko w 49 minut tylko 4 spotkań.

Trudno jednoznacznie powiedzieć co w Memphis działa, a co nie, poza tym, że Allen i Gasol zaliczyli defensywny regres. Grizzlies są w trakcie jednego z najdziwniejszych sezonów jakie pamiętam. Wygrali 13 meczów, przegrali 11, ale 10 z tych porażek było dwucyfrową różnicą punktów. Niektóre z nich były po prostu małymi katastrofami. Mają one jeden wspólny punkt zaczepienia:

99:123 z Hornets - 18 celnych trójek Hornets, 7 trójek Grizzlies (-33 w trójkach)
88:125 z Thunder - 13 trójek Thunder, 3 trójki Grizzlies (-30)
83:103 ze Spurs - 10 trójek Spurs, 2 trójki Grizzlies (-24)
69:119 z Warriors - 11 trójek Warriors, 3 trójki Grizzlies (-24)
76:106 z Cavaliers - 13 trójek Cavaliers, 2 trójki Grizzlies (-33)

Grizzlies już 5-krotnie w tym sezonie przegrywali mecze różnicą 20 punktów lub wyższą. A za nami dopiero kwartał sezonu. W całym sezonie 2014/15 przegrali tylko 2 mecze różnicą +20 punktów, kiedy grali w pełnym składzie. Oba mecze po sobie, dzień po dniu. Oba u siebie na wiosnę z Cavaliers i Warriors. Pierwszy z Cavaliers -22 i -30 w trójkach, drugi z Warriors - 23 i 33 w punktach za trzy.

Liga wyprzedza od lat nierzucających za trzy Grizzlies i chyba czas na to, by w końcu przyłączyli się do rewolucji. Zwłaszcza kiedy nie są już w stanie trzymać meczów na styku swoją obroną.

Brzydki: Philadelphia 76ers (1-23)

76ers przegrali 23 z pierwszych 24 meczów i rekord 7-59 Charlotte Bobcats z sezonu 2011/12 jest jak najbardziej zagrożony. Oglądam ich równie regularnie co np Warriors i są w NBA zespoły prowadzone dużo gorzej niż drużyna Bretta Browna.

Przy całym tym braku talentu i ofensywnych umiejętności, nie można bowiem odmówić 76ers wysiłku i zainteresowania obroną - na mały defensywny regres Nerlensa Noela przypada mały progres skrzydłowego Jerami'a Granta. 76ers tracą mniej punktów na 100 posiadań niż Wizards, Nuggets, Grizzlies, Bucks, Rockets, Kings, Lakers i Pelicans. Do tego bardzo często bronią w kontrataku - czyli mają trudniej - bo ich atak generuje fatalne 91,7 punktów na 100 posiadań - najgorsze w NBA (Lakers miejsce nad nimi zdobywają aż o 5,3 punktu więcej).

76ers lądują tutaj, bo w ostatnim tygodniu konsekwentny plan budowy drużyny poprzez draft został zachwiany. Generalny Menedżer Sam Hinkie zyskał sobie nowego kolegę w managemencie, 76-letniego Jerry'ego Colangelo i trudno przypuszczać, aby architekt powrotu do świetności kadry USA miał być w klubie tylko doradcą. Pojawiły się też informacje, że właściciele 76ers bardziej niż NBA zainteresowani są posiadaniem klubu NFL w Londynie, jeżeli kiedykolwiek taki tam zostanie utworzony.

76ers nie lądują tutaj dlatego, że byłem fanem procesu tankowania. Ale dlatego, że chciałem zobaczyć - i myślę, że wielu z nas - do czego ta niebywała konsekwencja Hinkiego doprowadzi. W końcu to już trzeci rok tego eksperymentu i dla mnie także trzeci rok oglądania zespołu, który z NBA ma niewiele wspólnego. Szansa na taki eksperyment może już się nigdy nie powtórzyć i szkoda by było, gdyby - skoro dotarliśmy tak daleko - Hinkie nie otrzymał szansy doprowadzenia go do końca.

Z drugiej strony naprawdę trudno dziwić się właścicielom, kiedy patrzą jak 76ers przegrywają w Filadelfii 68:119 z San Antonio Spurs, a
Serb Boban Marjanović ze Spurs otrzymuje doping[/urlz" target="_blank" rel="nofollow"> jakby był 37-letnią gwiazdą NBA kończącą karierę.

[urlz=https://www.research.net/r/MQJ3BLT]Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań
.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×