Wielu obserwatorów spodziewało się, że Energa Czarni Słupsk łatwo i wysoko pokonają Siarkę Tarnobrzeg. Końcowy wynik 83:71 wskazuje, że był to dla gości spacerek. Przez 30 minut gospodarze byli jednak równorzędnym przeciwnikiem i mimo braku swojego lidera, Gary'ego Bella sprawiali faworytowi sporo problemów. Warto jednak dodać, że i goście zmagali się z problemami kadrowymi.
Tradycyjnie już im bliżej końca meczu tym Siarka grała słabiej. W ostatniej odsłonie gołym okiem było widać, że ekipa z Podkarpacia nie miała już sił. O porażce zdecydowała także spora przewaga Czarnych Panter pod koszem. Goście zaliczyli aż 14 zbiórek więcej.
- Generalnie uważam, że niezły mecz zagraliśmy. Przez dwie-trzy kwarty wyglądało to dobrze. Zdecydował przestój na początku ostatniej odsłony. Za łatwo traciliśmy punkty i nam odjechali. Oddaliśmy nieodpowiedzialne rzuty w nieodpowiednich momentach. Patoka zamiast rzucać zrobił błąd kroków - wylicza Zbigniew Pyszniak.
Siarka jest pogrążona w kryzysie. Po znakomitym początku i trzech wygranych na otwarcie sezonu zespół spuścił z tonu. Obecnie tarnobrzeżanie legitymują się bilansem 4-15. Łatwo zatem zauważyć, że była to jedenasta z rzędu i piętnasta w ostatnich szesnastu meczach porażka! Jedyny reprezentant Podkarpacia w PLK ma jednak wciąż realne szanse na wyprzedzenie kilku drużyn. Czy Siarka wreszcie zacznie wygrywać?
- Przeciwnik wykorzystał swoje atuty i był lepszy. My się nie poddajemy, będziemy dalej walczyć - dodał opiekun Siarkowców.
Bibrzycka kończy karierę, a następczyń brak. "Nie mamy talentów"
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.