Siarka Tarnobrzeg wciąż czeka na przełamanie

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

11. porażkę z rzędu i już 15 w całym sezonie ponieśli zawodnicy Zbigniewa Pyszniaka. Tradycyjnie Siarka zagrała ambitnie, ale znów problemy kadrowe nie pozwoliły powalczyć o zwycięstwo.

Wielu obserwatorów spodziewało się, że Energa Czarni Słupsk łatwo i wysoko pokonają Siarkę Tarnobrzeg. Końcowy wynik 83:71 wskazuje, że był to dla gości spacerek. Przez 30 minut gospodarze byli jednak równorzędnym przeciwnikiem i mimo braku swojego lidera, Gary'ego Bella sprawiali faworytowi sporo problemów. Warto jednak dodać, że i goście zmagali się z problemami kadrowymi.

Tradycyjnie już im bliżej końca meczu tym Siarka grała słabiej. W ostatniej odsłonie gołym okiem było widać, że ekipa z Podkarpacia nie miała już sił. O porażce zdecydowała także spora przewaga Czarnych Panter pod koszem. Goście zaliczyli aż 14 zbiórek więcej.

- Generalnie uważam, że niezły mecz zagraliśmy. Przez dwie-trzy kwarty wyglądało to dobrze. Zdecydował przestój na początku ostatniej odsłony. Za łatwo traciliśmy punkty i nam odjechali. Oddaliśmy nieodpowiedzialne rzuty w nieodpowiednich momentach. Patoka zamiast rzucać zrobił błąd kroków - wylicza Zbigniew Pyszniak.

Siarka jest pogrążona w kryzysie. Po znakomitym początku i trzech wygranych na otwarcie sezonu zespół spuścił z tonu. Obecnie tarnobrzeżanie legitymują się bilansem 4-15. Łatwo zatem zauważyć, że była to jedenasta z rzędu i piętnasta w ostatnich szesnastu meczach porażka! Jedyny reprezentant Podkarpacia w PLK ma jednak wciąż realne szanse na wyprzedzenie kilku drużyn. Czy Siarka wreszcie zacznie wygrywać?

- Przeciwnik wykorzystał swoje atuty i był lepszy. My się nie poddajemy, będziemy dalej walczyć - dodał opiekun Siarkowców.

Bibrzycka kończy karierę, a następczyń brak. "Nie mamy talentów"

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (0)