Czwartkowe spotkanie od samego początku nie ułożyło się po myśli Polskiego Cukru Toruń. Gospodarze źle weszli w mecz, co skrzętnie wykorzystali słupszczanie, którzy po kilku minutach prowadzili już 14:5. Ciekawostką jest fakt, że sześć pierwszych akcji Czarnych Panter zakończyło się punktami. Obrona toruńskiej drużyny nie najlepiej funkcjonowała, ale gospodarze z każdą kolejną minutą budzili się z letargu.
Dobre wejście z ławki zanotowali Markeith Cummings i Tomasz Śnieg, którzy rozruszali szeregi Twardych Pierników. Amerykanin już do przerwy zgromadził 13 punktów i był najskuteczniejszym graczem gospodarzy. Podopiecznym Winnickiego jeszcze w trakcie pierwszej połowy udało się wyjść na jednopunktowe prowadzenie, które jednak szybko stracili.
Druga połowa była niezwykle zacięta. Prowadzenie przechodziło z jednej na drugą. Żadnej z ekip nie udało się wypracować komfortowej przewagi. W końcówce ciężar odpowiedzialności na swoje barki wziął Mantas Cesnauskis, który zdobył sześć ostatnich punktów.
O porażce gospodarzy zadecydowało kilka aspektów. Wydaje się, że kluczowym elementem były zbiórki. Goście zebrali aż o 12 piłek więcej od zespołu z grodu Kopernika. Prym na tablicach wiódł Grzegorz Surmacz, który miał 10 zbiórek. Torunianie fatalnie egzekwowali także rzuty wolne. Trafili zaledwie 21 z 32 rzutów za jeden punkt!
- To był bardzo zacięty mecz. Mieliśmy swoje szanse na zwycięstwo, ale ich nie wykorzystaliśmy. Myślę, że kilka elementów zaważyło o naszej porażce. Przede wszystkim graliśmy falami, a i skuteczność rzutów wolnych pozostawia wiele do życzenia - przyznał na konferencji prasowej Jacek Winnicki, szkoleniowiec Polskiego Cukru.
Torunianie stracili atut własnego parkietu. Aby wygrać serię z Czarnymi Panterami będą musieli się pokusić o zwycięstwo w Hali Gryfia. O to będzie jednak bardzo trudno, bo słupszczanie we własnej hali wygrali w sezonie zasadniczym 14 z 16 meczów.
- Atut własnego parkietu ma znaczenie. Po to się przecież walczy przez cały sezon zasadniczy. Aczkolwiek to nie jest tak, że nie możemy wygrać w Słupsku. Musimy przygotować się na drugie spotkanie w Toruniu. To będzie mecz o wszystko. Nie możemy rozpamiętywać pierwszego pojedynku. Przy 1:1 sytuacja będzie otwarta - zaznaczył Winnicki.
W sobotę drugie spotkanie w tej serii. Jeśli torunianie chcą liczyć się w rywalizacji o półfinał, muszą zwyciężyć.
- Za nami dopiero jeden mecz. Nie możemy patrzeć na tę serię, że ona jest przegrana. Sytuacja jest klarowna. Do następnej rundy przejdzie zespół, który wygra trzy spotkania. Na razie 0:1, ale po to trenujemy i walczymy, że na pewno nie poddamy się w kolejnych meczach - wyjaśnił opiekun Twardych Pierników.
Karol Wasiek z Torunia
ZOBACZ WIDEO Francuzi obawiają się zamachów? "Nie jesteśmy gotowi na Euro"