Uszło powietrze z Polskiego Cukru w ostatnich tygodniach. Toruńska maszyna, która na początku sezonu ogrywała każdego rywala, przegrała siedem z ostatnich dziesięciu spotkań i jej bilans już tak dobrze się nie prezentuje (16:7).
- Nie da się ukryć, że w ostatnich meczach gra nam się ciężko, ale na pewno się nie poddamy. Będziemy walczyć o jak najlepszy wynik - podkreśla Jacek Winnicki, szkoleniowiec zespołu.
W środę torunianie ponieśli szóstą porażkę z rzędu na wyjeździe. Twarde Pierniki przegrały kolejno w Zielonej Górze, Włocławku, Ostrowie Wielkopolskim, Sopocie, Starogardzie Gdańskim i Koszalinie. Nie da się ukryć, że przegrana z AZS-em jest sporym zaskoczeniem.
Były już lider PLK od samego spotkania miał problemy z akademikami. W samej pierwszej połowie goście z grodu Kopernika zdobyli zaledwie... 24 punkty!
[color=black]ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
[/color]
- Wynik nie do końca odzwierciedla to co działo się na parkiecie w trakcie tych 20 minut. Co prawda popełniliśmy za dużo strat, ale nasz atak funkcjonował całkiem dobrze, mieliśmy sporo otwartych pozycji. Nie trafiliśmy kilku rzutów spod kosza - wyjaśnia Winnicki.
Po przerwie torunianie zaczęli trafiać (zdobyli 56 punktów), byli stroną dominującą. Gościom udało się zniwelować 16-punktową stratę i doprowadzić do remisu po 80. Bohaterem spotkania okazał się Piotr Stelmach. Doświadczony skrzydłowy w ostatniej akcji meczu był faulowany przez Łukasza Wiśniewskiego, chwilę później stanął na linii rzutów wolnych i nie pomylił się ani razu. - Końcówka była emocjonująca. Zadecydowała ostatnia akcja. Szkoda - podkreśla szkoleniowiec Polskiego Cukru Toruń.