Ogromny postęp drużyny z Poznania. "Możemy być z tego bardzo dumni"

Biofarm Basket Poznań za kilkanaście dni zagra w wymarzonej fazie play-off. Tomasz Smorawiński podkreśla, że jest to zasługa dużego progresu, jaki drużyna zrobiła od poprzedniego sezonu.

Jakub Artych
Jakub Artych
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

To jest historyczny sezon dla Biofarmu Basket Poznań. Drużyna z Wielkopolski zagra w play-offach, w których bez żadnej presji jest w stanie sprawić niespodziankę. Jej rywalem w ćwierćfinale I ligi może być Legia Warszawa, a pojedynki pomiędzy drużynami z tych miast zawsze elektryzują nie tylko kibiców piłki nożnej, ale również koszykówki. Jednym z bardziej doświadczonych zawodników Biofarmu jest Tomasz Smorawiński, który wspiera swoich mniej "ogranych" kolegów.

WP SportoweFakty: Wrócę jeszcze do ostatnich derbów Wielkopolski z Polonią Leszno (67:68). Czuliście dużą złość i rozczarowanie?

Tomasz Smorawiński: Przez większość meczu utrzymywaliśmy prowadzenie, ostatnie sekundy zmieniły jednak wynik spotkania. Z pewnością nie jest to powód do radości, ale to też nie koniec świata. Po każdej porażce czuje się niedosyt. Walczyliśmy do końca. Przed nami kolejne mecze i na tym należy się skupić.

Czego zabrakło, aby postawić w tym meczu przysłowiową kropkę nad "i"?

- Moim zdanie zabrakło kilku minut. Przez ten właśnie czas nie udało się nam utrzymać wypracowanej przewagi, co zakończyło mecz jednopunktowym zwycięstwem przeciwnika. Trochę mniej rozważna gra w ataku i słabsza zbiórka w samej końcówce meczu przyczyniła się do naszej porażki.

Ten pojedynek jest dobrą nauką na przyszłość? Rywale w całym meczu prowadzili może przez 20-30 sekund.

- Nieważne przez jaki czas prowadził zespół z Leszna, liczy się wynik końcowy. Z pewnością nie byliśmy drużyną gorszą, co doskonale obrazuje różnica punktów w statystyce "eval" w tym spotkaniu. Taki jest sport, należy wyciągnąć wnioski, naprawić błędy, a przede wszystkim nie myśleć już o tym, czego zmienić się nie da.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie
Pechowa porażka nie zamazuje jednak dobrego obrazu drużyny z Poznania. Czujecie, że w rundzie zasadniczej wykonaliście bardzo dobrą pracę?

- Pomimo porażki jesteśmy zadowoleni z naszej postawy w tym meczu, jak i z całego sezonu. Jako drużyna zrobiliśmy ogromny postęp. Gdybyśmy cofnęli się rok wstecz, to obraz i miejsce w tabeli było zupełnie inne. Progres w naszej grze jest widoczny, ciężka praca na treningach przynosi efekty, co widać na boisku. Drużyna dojrzewa koszykarsko. Jeszcze wiele pracy przed nami, ale sam udział w rozgrywkach play-off jest dla nas dużym wyróżnieniem. Cały zespół sukcesywnie pracował na to, aby być tu, gdzie jesteśmy i moim zdaniem możemy być z tego bardzo dumni.

Największą siłą Biofarmu jest defensywa? Spośród wszystkich drużyn straciliście najmniej punktów w całej I lidze.

- Obrona jest naszym wielkim atutem. Głównie dzięki mobilizacji i woli walki wiemy, że obroną jesteśmy w stanie wygrywać mecze. W ataku może być różnie, nie zawsze piłka wpada do kosza, dlatego dobrze mieć w zanadrzu silną defensywę.

Może się tak zdarzyć, że w pierwszej rundzie play-off zagracie z Legią Warszawa. Biorąc pod uwagę wasze wyniki w stolicy, byłby to dla Biofarmu dobry rywal?

- Legia Warszawa jest pretendentem do awansu. Wygraliśmy już raz z nimi w tym sezonie. Będzie to trudna przeprawa, ale zrobimy wszystko, aby pokazać jak najlepszy basket i sprawić naszym kibicom niespodziankę. Mecze na linii Poznań-Warszawa elektryzują wszystkich kibiców, nie tylko piłki nożnej, ale i koszykówki.

Zanim zaczną się zmagania w ćwierćfinale, czeka was jeszcze ostatni mecz rundy zasadniczej. Jak potraktujecie starcie z Astorią? Jak każdy ligowy pojedynek czy będą to już przygotowania pod kątem play-offów? - Mecz z Astrorią Bydgoszcz jest tak samo ważny, jak każdy ligowy pojedynek. Podchodzimy do niego z pełną mobilizacją. Będziemy chcieli zakończyć rundę zasadniczą zwycięstwem.

Jest pan drugim pod względem wieku zawodnikiem drużyny z Poznania. Czuje pan, że młodzież Basketu zrobiła kolejny postęp w swojej karierze?

- Jestem w klubie już trzeci sezon. Widzę, jak moi młodsi koledzy dojrzewają koszykarsko, fizycznie i mentalnie. Są świadomi tego co robią i co mogą osiągnąć. Ja osobiście trzymam za nich kciuki, żeby ich kariery były pełne sukcesów. Staram się z nimi dzielić swoim doświadczeniem na boisku i poza nim.

Rozmawiał Jakub Artych

Czy drużyna z Poznania jest największym wygranym obecnego sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×