Michał Baran: Jest to niewytłumaczalne

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Baran
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Baran

Miasto Szkła Krosno w środę niespodziewanie przegrało z Polpharmą Starogard Gdański (74:85). - Po sytuacji z Dawidem Brękiem zespół zareagował katastrofalnie. Jest to dla mnie ciężka rzecz do wytłumaczenia - mówi Michał Baran.

Stawka spotkania w Krośnie była olbrzymia. W przypadku zwycięstwa, Miasto Szkła zrobiłoby wielki krok w kierunku play-offów. Mimo świetnego początku meczu, ekipie z Podkarpacia nie udało się wywalczyć 16. zwycięstwa w tym sezonie.

- W pierwszej połowie, do stanu 22:15 mieliśmy kontrolę nad spotkaniem. Byliśmy na fali wznoszącej. Była u nas odpowiednia koncentracja, która potrzebna jest do zwycięstwa w meczu - tłumaczy Michał Baran. - Potem byliśmy świadkami dziwnego zdarzenia, z którym po raz pierwszy w swojej karierze trenerskiej i zawodniczej się spotkałem - dodaje szkoleniowiec.

O co dokładnie chodzi? Na początku drugiej kwarty fatalny błąd popełnił Dawid Bręk, który rzucił piłkę do własnego kosza. Ostatecznie punkty zostały przypisane kapitanowi Polpharmy.

- Nasz zawodnik zdobył punkty dla Polpharmy, sami strzelamy sobie samobója. Drużyna reaguje katastrofalnie i przez kolejne pięć minut nie zdobyliśmy punktu. Jest to niewytłumaczalne. Nie obwiniam Dawida Bręka za przegrany mecz, ale fakt jest taki, że po tym zdarzeniu, ze względu na reakcje kibiców, poczucie wstydu i zażenowania tą akcją, zespół zareagował bardzo źle. Jest to dla mnie ciężka rzecz do zrozumienia - analizuje szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"

O porażce drużyny z Krosna zadecydowały druga i trzecia kwarta, które beniaminek PLK przegrał łącznie 26:50. W czwartej odsłonie ekipa z Podkarpacia próbowała zniwelować prowadzenie Polpharmy, jednak strata okazała się zbyt duża.

- W pierwszej połowie popełniliśmy aż osiem strat. Rywale zamknęli grę naszym podkoszowym. Nie zastawialiśmy również własnej tablicy. Polpharma zebrała aż siedem piłek. W drugiej połowie próbowaliśmy coś zmienić, jednak przyjezdni poczuli swoją szansę i zaczęli jeszcze agresywniej bronić. Potem z minus siedem zrobiło się minus czternaście i wtedy zespół mentalnie upadł. To odbiło się również na skuteczności - przyznaje Michał Baran.

Beniaminek wciąż pozostaje w grze o czołową ósemkę. W kolejnych meczach Miasto Szkła Krosno musi jednak postarać się o sprawienie przynajmniej dwóch niespodzianek. - Mamy kilka meczów do końca. Będziemy walczyć, ale będzie nam trudniej o zwycięstwo niż choćby z Polpharmą - dodaje trener.

Komentarze (0)