Łukasz Koszarek: Chiny? To byłoby fajne zwieńczenie kariery

Newspix / Grzegorz Jedrzejewski / 058sport/NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Łukasz Koszarek
Newspix / Grzegorz Jedrzejewski / 058sport/NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Łukasz Koszarek

- Gra na MŚ na pewno byłaby fajnym zwieńczeniem kariery. Oczywiście chciałbym być w kadrze, ale trzeba do tego podchodzić pokornie - podkreśla Łukasz Koszarek, który z reprezentacją Polski wywalczył awans na MŚ 2019 w Chinach.

W tym artykule dowiesz się o:

[b][tag=66287]

Dawid Borek[/tag], WP SportoweFakty: Reprezentacja Polski awansowała na mistrzostwa świata. Brzmi dumnie.[/b]

Łukasz Koszarek, rozgrywający reprezentacji Polski: Nawet bardzo dumnie. Nie mogliśmy tego powiedzieć od kilkudziesięciu lat (dokładniej od 52 lat - dop. red.). I zostawmy już sprawy systemu kwalifikacji i inne rzeczy, bo teraz to nie ma żadnego znaczenia. Cieszy to, że zrealizowaliśmy swój cel. To brzmi dumnie.

Po meczu w Chorwacji spadł wam kamień z serca?

Wiedzieliśmy, że mamy dwie szanse (by awansować, Polacy musieli wygrać co najmniej jeden z dwóch meczów - wyjazdowy z Chorwacją lub domowy z Holandią), ale chcieliśmy wszystko załatwić w Chorwacji. Na początku tamtego spotkania było chyba zresztą widać, jak ciężkie mamy nogi, jak duży jest ciężar oczekiwań. Po nerwowym początku cierpliwie udało się odrobić straty, w drugiej połowie zagrać dużo lepiej, zrobić swoje i wygrać.

Po bardzo słabym, przegranym meczu z Węgrami (57:64 w 4. kolejce eliminacji, czytaj więcej TUTAJ), mówiło się, że trener Mike Taylor jest na wylocie, mocno go krytykowano, a koniec końców doprowadził Polskę na MŚ i został jednym z bohaterów. Jaka była jego rola przy tym sukcesie?

Myślę, że była bardzo duża, nieoceniona. Był naszym liderem, na pewno wprowadzał do drużyny spokój. Wspomniany mecz z Chorwacją był pigułką całych eliminacji. Zaczęliśmy źle, ale byliśmy cierpliwi, szukaliśmy swoich szans i na koniec pokazaliśmy, że wykonana w ostatnich latach ciężka praca z trenerem Taylorem pozwoliła nam na sukces.

ZOBACZ WIDEO MŚ w Seefeld. Tłusty czwartek polskich skoczków. Żarty Żyły, głodny Stoch i dobre wyniki

Teraz PZKosz szykuje ofertę nowej umowy dla trenera Taylora (czytaj więcej TUTAJ). Dobry krok?

Uważam, że to krok jedyny z możliwych. Osiągnął z nami duży sukces, a za sukces są nagrody. Myślę, że teraz nikt nie szuka innych rozwiązań, bo rozwiązanie z trenerem Taylorem sprawdziło się. Zawodnicy mu ufają, kibice też powinni mu zaufać. My, koszykarze, stoimy za trenerem.

Trener Taylor to człowiek od robienia atmosfery, prawda?

Taki ma styl, taki ma charakter. To takie amerykańskie podejście. Liczy się to, co przed nami, a nie to, co było. Polacy zawsze myślą "co by było, gdyby", a dla Taylora najważniejszy jest kolejny trening i kolejny mecz. Tym nas zaraża i podbudowuje wszystkich zawodników.

500 tys. zł do podziału, samochody, drogocenne zegarki. PZKosz przygotował dla was niezłą premię.

To na pewno miłe. Najważniejsze jest jednak to, że zapisaliśmy się na kartach historii i tego już nikt nam nie odbierze.

Rozumiem, że pan chce zagrać na MŚ w Chinach?

Zobaczymy, co będzie. To byłoby na pewno fajne zwieńczenie kariery, ale nie wiemy jeszcze, w jakiej będę formie. Oczywiście chciałbym być w kadrze, ale trzeba pokornie do wszystkiego podchodzić. Teraz należy skupić się na sezonie klubowym.

Aaron Cel stwierdził, cytuję: "Kobe, skup się, wylosuj dla nas USA". Podziela pan jego zdanie?

Na pewno możliwość gry z najlepszymi zawodnikami na świecie byłoby świetną sprawą. Każdy sportowiec chciałby przecież mierzyć się z najlepszymi i zobaczyć, ile mu do nich brakuje. Weźmiemy jednak to, co przyniesie los.

Koszarek kontra Curry...

Brzmi niemożliwie, a tu wszystko może się zdarzyć. Zobaczymy, co przyniesie los.

Czy sukces reprezentacji Polski może wpłynąć na popularyzację koszykówki w naszym kraju?

Mam nadzieję, że przyciągnie on wielu młodych zawodników, niemniej sam sukces nie sprawi, że młodzi odejdą od telefonu czy konsoli i pójdą trenować. Oni sami muszą chcieć walczyć i grać w koszykówkę na wysokim poziomie. Miejmy nadzieję, że w tym kierunku został zrobiony mały krok.

Autor na Twitterze:
Komentarze (0)