Takiego początku półfinałowej rywalizacji na Wschodzie nie spodziewał się chyba nikt Milwaukee Bucks - najlepsza drużyna sezonu zasadniczego w całej NBA, po rozbiciu 4-0 Detroit Pistons, niespodziewanie przegrała z Boston Celtics 90:112. Kozły rozegrały fatalne zawody, z kolei Celtowie ze świetnym duetem Kyrie Irving - Al Horford zasłużenie triumfowali.
Bucks już w pierwszej połowie przegrywali różnicą 15 punktów, ale po serii 15:0 (z Giannisem Antetokounmpo na ławce) odrobili cały deficyt. Lider gospodarzy Giannis Antetokounmpo miał 2/7 z gry do przerwy i frustrował się po nieudanych akcjach. Po przerwie na parkiecie dominowali tylko goście. Kapitalna w ich wykonaniu była trzecia odsłona, wygrana aż 36:21.
Kyrie Irving zapisał na swoim koncie 26 punktów, 11 asyst i siedem zbiórek. Horford dołożył 20 "oczek", 11 zbiórek, trzy asysty i trzy bloki. Jaylen Brown był autorem 19 punktów. Goście mieli 54-procentową skuteczność z gry. Taktyka Bucks zacieśniania strefy podkoszowej zdała się na nic - Celtics trafiali z półdystansu i odnieśli cenne zwycięstwo.
Kluczowi gracze Bucks zawiedli na całej linii. Brook Lopez i Eric Bledsoe trafili zaledwie po jednym razie z gry! Osamotniony Antetokounmpo też nie miał wyjątkowego dnia, myląc się w 14 z 21 prób.
Mecz numer dwa we wtorek, początek o godzinie 22. Przypomnijmy, że w zeszłym roku seria Celtics - Bucks zakończyła się po siedmiu spotkaniach i wygraną tych pierwszych 4-3.
Milwaukee Bucks - Boston Celtics 90:112 (17:26, 33:26, 21:36, 19:24)
(Antetokounmpo 22, Middleton 16, Mirotić 13 - Irving 26, Horford 20, Brown 19)
Stan rywalizacji: 1-0 dla Celtics
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kosmiczny mecz w Lidze Mistrzów i kontrowersje przy użyciu VAR-u?