"Gwarantuję wam, że po tym meczu oni będą wiedzieć, kim jest Mateusz Ponitka, kim jest A.J. Slaughter, kim jest Damian Kulig. Będą doskonale wiedzieć, kim jest każdy z was, chłopaki. Każdy, kto będzie oglądał ten mecz, każdy, kto będzie patrzył w telewizor, zobaczy, czym jest polska koszykówka!"
Ta legendarna już przemowa Mike'a Taylora przed meczem reprezentacji Polski z Chińczykami skierowana była właśnie do Azjatów. Po tym, co Biało-Czerwoni wyczyniają na mistrzostwach świata, każdy przysłowiowy Kowalski powinien ich znać.
Zobacz także. Mistrzostwa świata w koszykówce. Polacy już pewni gry w ćwierćfinale! Zobacz grupę
Już sam awans na turniej w Chinach, drugi w naszej historii po MŚ z 1967 r. w Urugwaju, gdzie Polacy zajęli 5. miejsce, był wielkim wydarzeniem. W eliminacjach długo było pod górkę, ale na finiszu Biało-Czerwoni zwyciężyli pięć razy z rzędu i z przytupem znaleźli się w gronie 32 najlepszych reprezentacji na świecie. Oto, kim są bohaterowie sukcesu.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata
Amerykańska pomoc, Mike Taylor niczym gladiator
Mike Taylor został trenerem reprezentacji Polski w 2013 roku. Wtedy po nieudanym EuroBaskecie na Słowenii zastąpił Dirka Bauermanna. Wielu bardzo sceptycznie podchodziło do tego wyboru - człowiek bez nazwiska, bez wielkich osiągnięć.
Dobre wyniki przeplatał słabszymi. Był krytykowany za to, że pozwala w kadrze na zbyt wiele. Trener uważał jednak, że ma plan i buduje niesamowitą chemię wewnątrz teamu. Zawodnicy powtarzali, że atmosfera na zgrupowaniach jest doskonała.
Taylor zarażał optymizmem. Teraz triumfuje - już nikt nie chce go zwalniać. Jest znakomitym motywatorem.
Trener to nie jedyny amerykański akcent w kadrze. Innym jest A.J. Slaughter, który w 2015 roku otrzymał polski paszport. Taylorowi bardzo zależało na tym graczu, a ten nie zawodzi. Stawia się niemal na każdym zgrupowaniu. Nie jest "sezonowcem" pokroju Davida Logana.
Zobacz także. Mistrzostwa świata w koszykówce. Adam Waczyński prosi o pomoc Andrzeja Dudę
Polacy znaczą coraz więcej
Modelowe kariery robią Mateusz Ponitka (26 lat) i Adam Waczyński (30 lat). Pierwszy zagra w końcu w upragnionej Eurolidze, drugi od kilku sezonów zadomowił się w lidze ACB, gdzie solidnie buduje swoją markę na miarę kontraktu w Unicaji Malaga.
Za nimi poszli kolejni. Coraz ważniejszą postacią jest Tomasz Gielo, a 19-letni Aleksander Balcerowski ma szansę być kolejnym Polakiem w NBA. Przed tym mierzącym 216 centymetrów zawodnikiem naprawdę rysuje się świetlana przyszłość.
Ta grupa ludzi była podstawą kadry, na której Taylor budował naszą reprezentację. Ponitka i Waczyński to wielcy liderzy tego zespołu, którzy zawsze dają z siebie 120 procent walcząc dla reprezentacji. I oni wszyscy teraz przeżywają wielkie chwile, a napędzani dobrymi wynikami mogą okazać się nie do zatrzymania.
Kadra wygrywa, rośnie popularność dyscypliny
W 1997 roku nasza kadra na mistrzostwach Europy zajęła siódme miejsce. Wszyscy mówili o wielkim sukcesie, ale jego potencjał nie został wykorzystany. Koszykówka popadła w marazm i przeciętność. Potem długo czekaliśmy na "coś" pozytywnego. Były EuroBaskety w Polsce (2009 męski i 2011 żeński), były awanse na kolejne turnieje o mistrzostwo Europy, ale brakowało tego czegoś z poziomu efektu "wow".
Długo trzeba było na niego czekać, ale w końcu nadszedł ten moment. Tym, co dzieje się w Chinach, zaczęli interesować się wszyscy. Koszykówka ma szansę wznieść się na wyżyny popularności. Przyciągnąć ludzi, którzy do tej pory nawet nie wiedzieli o istnieniu takiej dyscypliny.
Tego wyniku kadry Taylora po prostu nie można zmarnować. Bo kiedy koszykówka ma zyskać najwięcej, jak nie teraz?