Mistrzostwa świata w koszykówce. Wyjątkowy mecz dla Mike'a Taylora. Wielka szansa trenera

Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Mike Taylor
Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Mike Taylor

Kadra Mike'a Taylora w sobotę zagra przeciwko reprezentacji USA. Amerykanin chce pokazać swojemu krajowi, że awans Biało-Czerwonych do ćwierćfinału mistrzostw świata nie był dziełem przypadku.

47-latek nie osiągnął wielkich sukcesów w Stanach Zjednoczonych. W swojej ojczyźnie pracował najpierw jako asystent pierwszych trenerów na uczelniach Indiana University of Pensylvania oraz Pittsburg State Universite. Potem trenował Maine Red Claws, który występuje na zapleczu NBA, w lidze NBDL. Najciekawszy epizod to... pomoc w przygotowaniach do sezonu Boston Celtics.

Od Niemiec do Polski

Na własny rachunek zaczął pracować dopiero w Europie. Debiutował w Niemczech, przez osiem lat prowadził Ratiopharm Ulm. Potem pojawił się w reprezentacji Czech, jednak ponownie zszedł szczebel niżej, tylko do roli asystenta.

Największym wyzwaniem w jego karierze jest niewątpliwie praca z kadrą Polski. Znajomość europejskich realiów Taylora była wielką zaletą dla Grzegorza Bachańskiego, ówczesnego prezesa PZKosz, który w 2014 roku powierzył mu funkcję selekcjonera Biało-Czerwonych.

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem

Zobacz także: Kapitalny półfinał! Dwie dogrywki i wielka wojna dla Hiszpanii!

Amerykanin pracuje w Polsce już pięć lat. Dostał wielki kredyt zaufania, jednak niewiele brakowało, aby nie było go już nad Wisłą. Jeszcze na początku 2018 roku PZKosz bardzo poważne myślał nad zmianą trenera. Taylor został wezwany na dywanik, musiał przedstawić szczegółowy raport i wytłumaczyć się z porażki z Węgrami (57:64).

Wymiany selekcjonera głośno domagali się kibice i eksperci, którzy wylali na niego wiadro pomyj. Co zrobił polski związek? Wbrew logice i opinii publicznej postanowił... dać Taylorowi jeszcze jedną szansę. To była autonomiczna decyzja Grzegorza Bachańskiego.

- To nie była łatwa decyzja. Postawiłem na niego i teraz mogę triumfować - mówił kilka miesięcy temu.

O starych czasach nikt już nie chce pamiętać. Taylor wprowadził naszą reprezentację na zupełnie inny poziom. Najpierw po 52-letniej przerwie awansował na mistrzostwa świata w Chinach, potem wygrał cztery mecze z rzędu i znalazł się w gronie ośmiu najlepszych drużyn na świecie.

W ćwierćfinale Biało-Czerwoni nie sprostali Hiszpanii (78:90), jednak wszyscy byli pod wrażeniem pracy Taylora. - Polska to zespół z wielkim charakterem - mówił Ricky Rubio, gwiazda reprezentacji Hiszpanii oraz koszykarz Phoenix Suns.

Amerykański sen

Przed 47-latkiem wyjątkowe spotkanie. Zagra przeciwko państwu, w którym się urodził i stawiał najważniejsze kroki w życiu. Sentymentów będzie co nie miara.  Zmierzy się z legendą NBA Greggiem Popovichem, który był dla niego wzorem trenerskim. Dla Taylora będzie to jak... amerykański sen. Druga taka szansa w życiu na tym etapie turnieju może się nie pojawić.

- USA to zespół indywidualnego talentu i ich odpowiedź na brak doświadczenia w rozgrywkach FIBA to właśnie indywidualna gra. Naszą odpowiedzią jest zespół i gra 5 na 5. Myślę, że to nasza przewaga, postaramy się każdą z przewag wykorzystać. Cieszę się na ten mecz i wiem, że gracze też - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Czytaj także: Mecz marzeń dla Biało-Czerwonych w sobotę (drabinka, terminarz)

Spotkanie pomiędzy reprezentacją Polski i ekipą USA rozegrane zostanie w sobotę 14 września, a jego początek wyznaczono na godzinę 10 polskiego czasu. Transmisję z tego pojedynku przeprowadzi Telewizja Polska.

Komentarze (0)