Koszykówka. Energa Kotwica Kołobrzeg na dnie tabeli. Klub przygotowuje plan "B"

Oczekiwania wobec koszykarskiego klubu z Kołobrzegu co prawda nie były tak duże jak w ubiegłym sezonie, jednak przed obecnymi rozgrywkami trudno było zakładać, że to właśnie Kotwica osiądzie na dnie ligowej tabeli. Czy jest dla niej ratunek?

Pamela Wrona
Pamela Wrona
drużyna Energi Kotwicy Kołobrzeg Facebook / Karol Skiba / Na zdjęciu: drużyna Energi Kotwicy Kołobrzeg
Po sezonach gry o utrzymanie i dryfowania, sezon 2018/19 miał być strzałem w dziesiątkę dla koszykarskiej Energa Kotwicy Kołobrzeg.

Zespół miał poprowadzić Dawid Mieczkowski - zawodnik, który dopiero co miał zadebiutować na ławce trenerskiej, nie licząc faktu, że we wcześniejszych rozgrywkach po odejściu Pawła Blechacza, jako kontuzjowany gracz utrzymał zespół w pierwszej lidze.

Pomagać miał mu Maciej Dudzik, który poprzednio był drugą ręką trenera Łukasza Grudniewskiego w leszczyńskiej Polonii. W składzie pojawili się zawodnicy tacy jak Damian Janiak, Jakub Zalewski czy Przemysław Wrona. "Skład na pierwszą czwórkę" - mówili niemal wszyscy. Rzeczywistość okazała się wręcz brutalna, bowiem wyniki znacząco odbiegały od potencjału, wprowadzając nerwowe nastroje (ostatecznie bilans 13-17). W styczniu zmieniono trenera na Mariusza Karola, ale i tak zespół kolejny sezon bił się o byt na zapleczu ekstraklasy. Mimo efektywnego utrzymania w lidze, wszyscy o tym sezonie chcieli prędko zapomnieć.

ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie

Następny miał być inny 

Z zespołem pozostał trener Karol, który już w kwietniu rozpoczął budowanie składu na kolejny sezon. Można rzec, że pierwotna koncepcja nieco różni się od tej, która jest w chwili obecnej. Mimo tego, przed startem sezonu mówiono o aspiracjach nawet na pierwszą ósemkę. Do Kotwicy dołączyli między innymi Bartosz Wróbel, Hubert Kruszczyński, robiący świetną robotę Nick Madray, a w trakcie rozgrywek podpisano kontrakt z weteranem Jakubem Dłoniakiem. Jednak cel nie był w ogóle w zasięgu kołobrzeżan.

Przed zamknięciem okienka, klub planował wzmocnić się na pozycji rozgrywającego - niestety bezskutecznie. Chwilę przedtem na pokładzie tonącego okrętu, trenera Karola zastąpiła legenda Kotwicy, Nikołaj Tanasejczuk.

"Kola Tanasejczuk - co jemu zawdzięczamy? Wiarę w siebie, że wszystkich pokonamy" - śpiewali swego czasu kibice.

Tej wiary nie powinno zabraknąć szczególnie w ostatnich kolejkach. Kotwica mając bilans 6 zwycięstw i 16 porażek, na dobre zakotwiczyła na dnie tabeli, a widmo spadku znów widać na horyzoncie.

Plan "B"

W następnych kolejkach koszykarze podejmą Księżaka Łowicz, Pogoń Prudnik, Miasto Szkła Krosno oraz Weegree AZS Politechnikę Opolską. Biorąc pod uwagę to, że tylko ostatni zespół pożegna się z pierwszą ligą, wszystko jest jeszcze jak najbardziej możliwe. Za drzwiami biura zarząd przygotowuje jednak plan "B", od pewnego czasu nastawiając się na najgorsze.

- Jeżeli okaże się, że spadniemy to jest alternatywa: albo grać w drugiej lidze i dostać się sportowo albo PZKosz nas zaprosi, bo wiem, że może być tak, że zaproszą nas do pierwszej ligi - mówi prezes Energa Kotwicy Kołobrzeg, Jerzy Koralczyk (za informacje.kolobrzeg.pl). - Wtedy trzeba będzie wyłożyć na dziką kartę - mniej niż drużyna, która wzięła się znikąd, bo spadające drużyny mają handicap. Wtedy trzeba będzie myśleć o tym, aby uzbierać pieniądze na tę ligę i kontynuować.

Miasto deklaruje chęć pomocy i wsparcia koszykarskiego klubu, nawet kosztem spadku i późniejszego kupna dzikiej karty. Pojawiają się również głosy, aby w przypadku spadku do drugiej ligi, stworzyć zespół od podstaw, w oparciu o wychowanków.

- Wychowanków mamy paru. Ale paru, nie starczy nam na zespół. Poza tym, nawet te mistrzostwa U20, U18, pokazują, że mamy takie niekompletne zespoły, na treningi przychodzi 7-8 młodych ludzi (…) Uciekają nam Ci wychowankowie - dalej komentuje sytuację prezes klubu.

Władze przekonują, że przy obecnym stanie finansowania klubu przez miasto i spełnienia dotychczasowych warunków sponsorskich, klub będzie w stanie w przyszłym sezonie spełnić oczekiwania swoich sympatyków. Co więcej, miasto zagwarantowało dofinansowanie nieco większe niż w ubiegłym roku. Mówi się o kwocie 670 tysięcy złotych.

- To są spore pieniądze, nawet duże. Przy dodatkowych pieniądzach, jeżeli dojdziemy do porozumienia z Energą i będziemy kontynuować z nimi współpracę, jeżeli sponsorzy, których mieliśmy nie odwrócą się od nas, z uwagi chociażby na wyniki sportowe, w przyszłym roku będzie można spokojnie myśleć o zbudowaniu jakiegoś zespołu - podsumował.

Dobrej myśli jest prezydent miasta Kołobrzeg, Anna Mieczkowska: "Czasami warto jest zaryzykować i dać jeszcze jedną szansę. Bo może się okazać, że ta jeszcze jedna szansa spowoduje, że rzeczywiście zawodnicy sprawią, że trybuny w hali Milenium będą wypełnione po brzegi" - powiedziała portalowi informacje.kolobrzeg.pl.

Czy w dzienniku pokładowym Kotwicy Kołobrzeg będzie jeszcze pomyślne zakończenie?

Zobacz także:

Koszykówka. A.J. Slaughter. Gwiazda kadry, która chodzi własnymi ścieżkami
Hubert Pabian nie zwalnia tempa. Oni byli najlepsi w 25. kolejce I ligi

Czy Energa Kotwica Kołobrzeg utrzyma się w 1.lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×