W piątkowy wieczór technika zawiodła w Artego Arenie, hali, w której swoje mecze rozgrywa Enea Astoria Bydgoszcz.
I to na oczach szefów PLK i PZKosz. Przed meczem po parkiecie przechadzał się prezes Radosław Piesiewicz (na trybunach był także Grzegorz Bachański - wiceprezes), który rozmawiał z sędziami, stolikiem i trenerami obu zespołów: Tane Spasevem i Arturem Gronkiem.
Ostatecznie mecz, który był transmitowany w Polsacie Sport Extra, rozpoczął się z kilkuminutowym opóźnieniem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w futsalu
W trakcie spotkania nie działały zegar i tablice świetlne. Przez co koszykarze nie widzieli, jaki jest aktualny wynik i ile czasu pozostało do końca kwarty i danej akcji.
Zobacz także: EBL. Krzysztof Szubarga: Arki nie można skreślać. Walka o mistrzostwo nadal otwarta
- To był dziwny mecz. Trudno było odnaleźć się w takich warunkach - mówił po meczu Michał Michalak przed kamerami Polsatu Sport.
Czas w trakcie zawodów odmierzano... stoperem, a wynik pokazywano na tabliczkach, takich jak podczas spotkań w tenisie stołowym. Mnóstwo pracy mieli spiker zawodów i sędzia stolikowy, którzy przez mikrofon podawali czas akcji i meczu oraz aktualny wynik.
- To było jedno z najdziwniejszych spotkań w mojej karierze. Było sporo chaosu - dodał Michał Chyliński, najlepszy strzelec Enea Astorii.
Lepiej w takich okolicznościach poradzili sobie koszykarze Enea Astorii, którzy pokonali Legię Warszawa 96:87.
Zobacz także: EBL. Zielonogórski walec rozjeżdża rywali. 14. zwycięstwo z rzędu. "Stelmet gra najlepiej w Polsce"