Shaquille O'Neal powiedział, że zrobiłby różnicę na parkiecie, gdyby jego Los Angeles Lakers spotkali się z Chicago Bulls Michaela Jordana. Ostatnio o potencjalnej rywalizacji tych dwóch wielkich zespołów wypowiedział się także Magic Johnson i przyznał on rację Shaqowi.
- Bulls nie mieli naprawdę dobrych centrów - komentował słynny rozgrywający, którego potyczki z Larrym Birdem elektryzowały fanów w latach 80.
Pięciokrotny mistrz NBA podkreślił, że jego zdaniem Kobe Bryant i Michael Jordan "wzajemnie wyłączyliby się z gry", ale "Scottie Pippen nie mógłby zrobić tego, co zrobiłby Shaq".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Shaquille O'Neal, należący do Galerii Sław, a aktualnie analityk stacji TNT powiedział, że Lakers z czasów, kiedy zdobywali trzy mistrzostwa NBA z rzędu, pokonaliby najlepszy możliwy skład Chicago Bulls. - Oczywiście, że tak. Z łatwością - odparł były środkowy. (więcej TU)
- To, co Shaq zrobiłby tym chłopakom, byłoby niesprawiedliwe. Zgadzam się z nim, to byłoby nie fair. Zadaniowcy Lakers też byli lepsi - komentował Magic Johnson w radiu AM 570 LA Sports.
Legenda klubu z Hollywood przedstawiła swoje stanowisko klarownie. Pytany, kto wygrałby bezpośredni pojedynek, wskazał na "Jeziorowców". Tak argumentował swoje zdanie: - Uważam, że Shaq zrobiłby różnicę, ponieważ wszyscy wiemy, że Kobe i Michael wyłączyliby się nawzajem. Załóżmy, że Jordan rzuci 40 punktów, ale Kobe też zdobyłby ich 40. Bryanta cechowało to, że nigdy nikomu nie odpuszczał. Nie obchodziło go, kto był po drugiej stronie. I wzorował się na Michaelu.
Magic podkreślił, że popiera opinię O'Neala, ponieważ trzeba porównać również zawodników z drugiej linii. - Jedynym graczem, którego mieli Bulls jest Scottie Pippen. Ale on nie mógłby zrobić tego samego, co Shaq - kontynuował Johnson, a na koniec przyznał, że "świetnie byłoby zobaczyć starcie tych dwóch zespołów".
Czytaj także: Draymond Green stanął w obronie Scottiego Pippena. Skrytykował Michaela Jordana
Chicago Bulls największą drużyną wszech czasów, ale... są też ciemne strony. Jak Polacy widzą "The Last Dance"