- Trochę nietypowo w pierwszej kolejności chciałem bardzo serdecznie podziękować naszym kibicom, którzy okazali nam wsparcie w trudnym momencie. Byli z nami. Dali nam tego wyraz już przed meczem. Otrzymaliśmy od nich wiadomość i cieszę się, że mój zespół pokazał charakter i walczył głównie dla nich. Chcemy udowodnić, że chcemy wygrywać dla Stargardu i dla tej publiczności - powiedział trener PGE Spójni, Jacek Winnicki.
Gospodarze wygrali z MKS-em Dąbrowa Górnicza 82:67 i w dobrym stylu zakończyli serię porażek. - Dziękuję moim zawodnikom za walkę. Nie ma dla nas znaczenia, że graliśmy z zespołem, który do tej pory nie wygrał. Pokazaliśmy w tym meczu zdecydowaną przewagę praktycznie w każdym elemencie. Oczywiście popełnialiśmy momentami straty. Nasza obrona i nasza gra pokazała wielką determinację. Tego gratuluję i za to bardzo dziękuję moim zawodnikom, że w tym trudnym momencie stanęli na wysokości zadania - dodał szkoleniowiec ekipy z Pomorza Zachodniego.
Stargardzianie długo czekali na sukces. Choć było już nerwowo i nie brakowało negatywnych komentarzy to trener oraz koszykarze dostali wsparcie od najwierniejszych kibiców. W niedzielę byli zupełnie inną drużyną, choć trzeba pod uwagę brać fakt, że przeciwnik był z dużo niższej półki niż ostatni rywale.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pech kolarza! Prowadził w wyścigu, ale... wylądował w krzakach
- Myślę, że teraz zejdzie z nas ciśnienie. Czekaliśmy na zwycięstwo ponad miesiąc. Dołączę się do podziękowań dla kibiców. Nie będę mówił dokładnie, o co chodzi, bo oni najbardziej wiedzą, jaką energię nam dali przed tym spotkaniem. Pomogli nam. Zmotywowali nas. Dodali nam otuchy. Przez to, co oni zrobili nie mogliśmy przegrać spotkania. Serdeczne podziękowania od całej drużyny - przyznał kapitan PGE Spójni, Tomasz Śnieg.
Zupełnie inne nastroje są w MKS-ie Dąbrowa Górnicza, który kontynuuje fatalną serię. - Musimy rozmawiać o kolejnym meczu, który przegraliśmy. To jest szósty trudny wyjazd dla nas. Jestem naprawdę zadowolony z naszego podejścia do tego meczu. Zespół był gotowy mentalnie i skupiony. Na początku dokładnie wiedzieliśmy, co robić. Poziom energii był odpowiedni. Jest wiele dobrych punktów, które warto podkreślić - powiedział trener Alessandro Magro.
Jego zespół zaczął nieźle, ale od remisu 12:12 stracił 13 punktów z rzędu. Później MKS zniwelował różnicę z 20 do ośmiu "oczek". Kilka kolejnych minut rywale wygrali jednak 19:2 i było po meczu.
- W momencie, kiedy przegrywamy bardzo łatwo szybko stracić pewność siebie. Spójnia ma bardzo dobrych zawodników. Znaleźli dwóch strzelców w tym meczu: Cowelsa i Taranta. Szczególnie Cowels rzutami trzypunktowymi nie pozwalał nam wrócić do gry. Martwimy się jedynie skutecznością, ponieważ moim zdaniem wypracowujemy sobie dobre pozycje rzutowe i nie trafiamy - analizował włoski szkoleniowiec.
Co dalej z MKS-em? Prawdopodobnie dąbrowianie będą musieli wzmocnić zespół. Na tle przeciętnej w tym sezonie PGE Spójni wyglądali po prostu słabo pomimo kilku lepszych momentów.
- Trzeba zrozumieć, że musimy zwiększyć poziom energii szczególnie na treningach żeby przygotować się do następnych meczów. Na pewno wiemy dokładnie, co musimy zrobić. Jesteśmy wystarczająco wściekli żeby wrócić do ciężkich treningów. To jedyny lek, jaki znam. Prawdopodobnie klub wzmocni skład dodając do niego kogoś, ale to, czym przejmuję się teraz to nie to, kto przyjdzie tylko to, że jesteśmy tu by grać lepiej niż dotychczas - podsumował trener MKS-u.
Zobacz także: Męczarnie GTK z osłabioną Polpharmą
Śląsk Wrocław obudził się za późno