Gwiazda bez tożsamości. Czas leci, a on nic nie pokazał

Tygodnie mijają, a koszykarscy eksperci nadal zastanawiają się, jakie atuty posiada Garlon Green, Amerykanin, który był kreowany na jednego z liderów Anwilu. Jak na razie daleko mu do tego miana.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Bartłomiej Pelczar, Garlon Green WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Bartłomiej Pelczar, Garlon Green
Amerykanin Garlon Green jest - jak na razie - mocnym kandydatem do największego rozczarowania tego sezonu w Energa Basket Lidze. Koszykarz, który został pozyskany w miejsce Michała Sokołowskiego (Anwil bardzo go chciał), był przedstawiany jako nowy lider zespołu, gracz, który ma potencjał na bycie gwiazdą ligi. I nie były to zapowiedzi wzięte z kapelusza, bo Green do Włocławka przyjeżdżał z dużym CV, jako były zawodnik Euroligi.

Kibice mieli prawo oczekiwać i wymagać, że Green będzie czołową postacią, kimś, kto nada tożsamość nowemu Anwilu, który latem przeszedł ogromne zmiany. W zespole zostało tylko... dwóch koszykarzy (Krzysztof Sulima i McKenzie Moore).

Dla Greena bycie liderem Anwilu stało się czymś, czego po prostu nie dźwignął. Nie odnalazł się w tej roli. Jego "popisy" irytują kibiców, którzy nie chcą go już oglądać w koszulce włocławskiego zespołu. Amerykanin snuje się po parkiecie, ma się wrażenie, że myślami jest gdzieś indziej. Jego gra wygląda tak samo jak gra całej drużyny: apatyczna, bez polotu i bez wielkiej pasji.

ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Słowacja krok od wyjazdu na mistrzostwa Europy i rywalizacji z Polską w grupie. "Wszystko może się zdarzyć"

- Na pewno Garlon gra poniżej oczekiwań - komentuje trener Marcin Woźniak.

Wydawało się, że czas będzie pracował na korzyść Greena. Jego przyjazd do Włocławka mocno się opóźnił z różnych względów i trzeba było na niego czekać (przyleciał pod koniec okresu przygotowawczego). Ludzie z klubu podkreślali jednak, że Amerykanin chce pracować i tylko kwestią czasu jest, jak dojdzie do formy. Sęk w tym, że... kolejne tygodnie mijają, a eksperci i kibice nadal zastanawiają się nad jego atutami. "Co potrafi?", "Co może dać drużynie?" - pytań wiele, a odpowiedzi...

Woźniak nadal wierzy, że Green pokaże swoje prawdziwe oblicze, udowodni, że nie przez przypadek trafił do euroligowego Chimki Moskwa czy Hapoelu Tel Awiw. Trener Anwilu przekonuje, że ma pomysł na jego wykorzystanie. Wydaje się, że Green ma miesiąc na to, by zacząć grać na wyższych obrotach. Wtedy bowiem do zdrowia wróci Ivan Almeida i włocławianie będą mieli w kadrze siedmiu obcokrajowców (w protokole meczowym może być ich sześciu).

- Do atutów Garlona należy zaliczyć dobre poruszanie się po parkiecie, bieganie do szybkiego ataku. Może też funkcjonować w obronie, ale jak na razie tego nie pokazuje. Prawdą jest, że Amerykanin nie wykorzystuje swoich atutów. Ale mam pomysł jak go wykorzystać i będę starał się to zrobić. Zobaczymy, co życie przyniesie. Wcześniej krytykowano Radicia, a on zaczął lepiej grać. Na pewno nie sam Green jest tylko problemem. Tych problemów jest więcej - ocenia Woźniak.

Green na dziewięć rozegranych spotkań (w PLK) tylko w dwóch był w stanie przekroczyć granicę dziesięciu i więcej punktów. Jego skuteczność pozostawia wiele do życzenia - 27 za 3, 37 z gry. W ostatnim spotkaniu z Zastalem zdobył... jeden (1!) punkt, mimo że na parkiecie przebywał ponad 28 minut. W tym czasie przestrzelił pięć rzutów z gry. Jeśli szybko się nie poprawi, jego czas we Włocławku dobiegnie końca. Prezes, trener i kibice powoli tracą cierpliwość.


Zobacz także:
EBL. Prezes PGE Spójni o rozstaniu z Winnickim, zmianach w składzie i zatrudnieniu Mihevca [WYWIAD]
EBL. Anwil Włocławek. Nowy trener, stare problemy
EBL. Michał Kolenda mówi o propozycji z Zastalu, kosmicznym procencie i wycieczkach do trenera [WYWIAD]
Karol Wasiek: Ludzie hejtują Marcina Gortata. Niepotrzebnie. To był wielki sportowiec [KOMENTARZ]

Czy Anwil Włocławek powinien rozstać się z Garlonem Greenem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×