EBL. Trefl zagrał świetny mecz, złamał rywali. Anwilowi play-off odjeżdżają

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Karol Gruszecki i Ivan Almeida
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Karol Gruszecki i Ivan Almeida

- Powtarzałem zawodnikom, że w końcu złamiemy Anwil. I tak też się stało - mówi Marcin Stefański, trener Trefla Sopot. Jego zespół wygrał dwunasty mecz w sezonie, z kolei włocławianie są coraz dalej od gry w play-off.

Trefl Sopot pokonał w Ergo Arenie Anwil Włocławek 96:83 w zaległym meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi. - Zawodnicy wykonali kawał dobrej roboty - cieszy się trener Marcin Stefański. Dla sopocian to trzeci kolejny mecz, w którym rzucili ponad 90 punktów.

Trefl jeszcze w starym roku zdobył 100 pkt z Asseco Arką, a kilka dni później uzyskał 117 oczek (najlepszy wynik w tym sezonie) z Polpharmą. Warto nadmienić, że trener Stefański w ciągu tygodnia dwukrotnie... pokonał swojego vis-a-vis Przemysława Frasunkiewicza, który jeszcze kilka dni temu był szkoleniowcem Asseco Arki.

We wtorek podpisał nową umowę z Anwilem, kilka godzin później odbył pierwsze spotkanie z drużyną, przeprowadził rozmowy z graczami w hotelu, w środę rano trening rzutowy, a następnie mecz z Treflem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny

Czy zmiana trenera wpłynęła na przygotowania Trefla do tego spotkania? - Przed meczem mówiłem zawodnikom, że nie jest ważne, w jakim składzie zagra Anwil, a ważne jest to, jak my zagramy, to od nas wszystko zależy. Kluczową kwestią była koncentracja na tych elementach, które wykonujemy od początku sezonu - odpowiada Stefański.

Anwil Frasunkiewicza mecz z Treflem zaczął przyzwoicie. Co prawda obrona szwankowała, co sopocianie wykorzystywali (m.in. Gruszecki czy Omot), ale w ataku gra włocławian mogła się podobać. Było sporo składnych akcji, szukanie przewag pod koszem - tam znakomicie radził sobie Chorwat Ivica Radić (22 pkt).

- W trakcie przerwy przyszedłem wkurzony do szatni. Nie najlepiej zaczęliśmy pierwszą połowę, a Anwil zebrał nam za dużo piłek w ataku - przyznaje trener Trefla, który udzielił zawodnikom mocnej reprymendy.

I efekty były widoczne w II połowie. Sopocianie zagrali świetne 20 minut, wytrącając włocławianom wszystkie atuty z rąk. Gospodarze byli agresywni, szybciej przechodzili z piłką do ataku, wymuszali faule.

- Powtarzałem zawodnikom, to też im mówiłem już wcześniej, że przyjdzie moment w meczu, w którym złamiemy rywali. I ten moment nastąpił na przełomie trzeciej i czwartej kwarty - wyjaśnia Marcin Stefański.

- Mówiąc szczerze, to do pierwszego gwizdka nie wiedzieliśmy, w jaki sposób Anwil będzie grał. Zmiana trenera to zawsze nowe pomysły i nowy impuls dla zawodników. W pierwszej połowie próbowaliśmy odczytać to, co Anwil będzie grał. Przegraliśmy wtedy walkę na zbiórkach, ale to poprawiliśmy w drugiej połowie. Lepiej graliśmy w obronie, w ataku z kolei dobrze dzieliliśmy się piłką - dodaje Karol Gruszecki, jeden z głównych architektów zwycięstwa Trefla nad Anwilem. Reprezentant Polski zdobył 24 punkty, trafiając 6 z 8 rzutów z dystansu!

Anwil w I połowie pokazał lepszą twarz, była większa agresja i determinacja, ale po przerwie z włocławian całkowicie zeszło powietrze. Brakowało egzekucji w ataku, a i powrót do obrony pozostawiał wiele do życzenia. Fatalne zawody rozegrał Ivan Almeida, który w całym meczu trafił tylko 1 z 11 rzutów z gry! Na dodatek Kabowerdeńczyk musiał przedwcześnie opuścić parkiet z powodu pięciu przewinień.

- Myślę, że powinniśmy zagrać lepiej. Nie wszystkie zagrywki odpowiednio egzekwowaliśmy, nie byliśmy wystarczająco mocni w obronie. Musimy pracować, by grać lepiej - komentuje Przemysław Zamojski.

Anwil z bilansem 7:11 jest w dolnej części tabeli i ma coraz mniej szans na awans do fazy play-off. Eksperci wyliczają, że włocławianie muszą wygrać 7-8 meczów, by liczyć się w walce o pierwszą "ósemkę". Czy to możliwe? Trener Frasunkiewicz musi naprędce znaleźć sposób na poprawę gry zespołu. Czas nie jest jednak jego sprzymierzeńcem, bo w styczniu Anwil rozegra jeszcze pięć meczów w PLK (cztery na wyjeździe!) i trzy w FIBA Europe Cup. W sobotę włocławianie na własnym parkiecie zmierzą się z Kingiem Szczecin.

Znacznie lepsze nastroje są w Sopocie. Zespół wygrał dwunaste spotkanie w rozgrywkach i jest na najlepszej drodze do bycia w pierwszej "ósemce" po rundzie zasadniczej. - Zrobiliśmy następny krok, ale nie popadamy w hurraoptymizm. W sobotę mamy kolejne zadanie do wykonania - podkreśla Marcin Stefański. Jego Trefl zagra teraz w Ostrowie Wielkopolskim.

Zobacz także:
Anwil Włocławek zerwał umowę z Amerykaninem. Dlaczego? Czy jego agent wytoczy działa? A może klub?
Poważna kontuzja zatrzymała świetny sezon. Przemysław Żołnierewicz: Nie boję się o przyszłość [WYWIAD]
Kamil Łączyński: Wiem, że są osoby, które nie chciały mnie w Anwilu [WYWIAD]
Lockdown w Niemczech, a Polak szaleje na parkietach. "To idealne miejsce dla mnie" [WYWIAD]

Źródło artykułu: