Wysokie zwycięstwo podbuduje ich przed play-offami? Cel był inny i został zrealizowany

- Każdy zna bardzo duży potencjał zawodników Kinga. Będziemy próbowali od pierwszych minut narzucić swój styl - mówi trener triumfatora rundy zasadniczej EBL, Mantas Cesnauskis. Grupa Sierleccy Czarni w środę wysoko wygrali, ale mieli też inny cel.

Patryk Neumann
Patryk Neumann
Mantas Cesnauskis WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Mantas Cesnauskis
Rewelacyjny beniaminek zakończył sezon zasadniczy z 23 zwycięstwami i siedmioma porażkami. W Stargardzie wygrał z PGE Spójnią 104:81. Goście bez względu na rezultat byli pewni pierwszej lokaty. Trenera oczywiście cieszył pozytywny wynik, ale inny cel na 30. kolejkę Energa Basket Ligi był istotniejszy.

- W głowie nie było łatwo podejść do takiego meczu, który dla żadnej z drużyn nic nie znaczył. Cieszę się, że zawodnicy podeszli do tego bardzo poważnie. Podzieliliśmy minuty. Taki był plan. Najważniejsze, że bez kontuzji i cieszę się, że wygraną kończymy sezon zasadniczy - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Mantas Cesnauskis.

W Stargardzie przez większość meczu rotował on dziesiątką zawodników (w końcówce na chwilę pojawiło się dwóch kolejnych graczy). Najdłużej (23 minuty) grał Jakub Musiał. Najbardziej na szerszej rotacji skorzystał Błażej Kulikowski. Na parkiecie spędził 21 minut, a wcześniej w tym sezonie wystąpił w 16 meczach łącznie przez 57 minut.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

- Od początku narzuciliśmy swój styl gry. Prowadziliśmy i z kwarty na kwartę zwiększaliśmy przewagę. Fajny mecz. Wyglądał trochę inaczej niż inne spotkania. Cieszę się, że wszyscy pograli - podkreślił 21-letni koszykarz Grupy Sierleccy Czarnych Słupsk.

Trenera zapytaliśmy, czy wysokie zwycięstwo podbuduje jego zespół przed play-offami? Ostatnio lider tabeli nie wygrywał tak efektownie. W ćwierćfinałach z Kingiem rywalizacja rozpocznie się jednak od początku i będzie miała zupełnie inną temperaturę. Już w rundzie zasadniczej były to gorące mecze. Szczeciński zespół wygrał w Słupsku 92:77, a u siebie przegrał z wyżej notowanym przeciwnikiem 74:77.

- Nie wiem, czy to nas podbuduje na play-offy. Mieliśmy swoje założenia. Chcieliśmy wszystkim podzielić minuty. To zrobiliśmy. Najważniejsze, że bez kontuzji, bo play-offy to jest całkiem inna gra. Będą iskry szły od pierwszych minut i chcemy być gotowi na to - zaznaczył Mantas Cesnauskis.

PGE Spójnia nie stworzyła słupskiej ekipie play-offowych warunków. Nie dość, że nie walczyła już o żadną stawkę (obroniła 11. miejsce pomimo porażki) to była poważnie osłabiona. - Mieliśmy problemy zdrowotne. Nie było łatwo, ale bardzo dziękuję wszystkim moim zawodnikom. Pokazali charakter w tych ostatnich meczach i byli profesjonalistami do końca - podkreślił trener Maciej Raczyński.

W jego zespole do kontuzjowanego Nicka Spiresa na liście nieobecnych dołączyli Kerron Johnson i Kacper Młynarski. Co się stało? - Kerron miał drobny uraz. Nie chcieliśmy ryzykować. Nie był w stanie nam pomóc. Decyzja była dzień przed meczem, że nie zagra. Kacpra dopadło nagle jakieś przeziębienie, więc też nie mogliśmy z niego skorzystać - wyjaśnił trener PGE Spójni Stargard.

Zobacz także: Wygrali mecz sezonu! Rywale też mogli odetchnąć z ulgą
Sprawdź pary i terminarz ćwierćfinałów play-off

Jakim wynikiem zakończy się rywalizacja play-off Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - King Szczecin?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×