Eksperci łapią się za głowy. To jest szalona seria!

WP SportoweFakty / Karolina Bąkowicz / Dziewa i Beech
WP SportoweFakty / Karolina Bąkowicz / Dziewa i Beech

- Nie wiem, jak wytłumaczyć tę serię, absurd goni absurd - tak o rywalizacji Czarni - Śląsk w półfinale polskiej ligi mówi nam jeden z ekspertów. Po czterech meczach jest remis 2:2. W piątek decydujące starcie!

- Coś niesamowitego! Nie mam słów, by opisać to co dzieje się w tej serii - uśmiecha się Mantas Cesnauskis, trener Grupy Sierleccych Czarnych Słupsk, zespołu, który jest największą rewelacją tego sezonu. Beniaminek - bez żadnego respektu dla możniejszych - usadowił się na samym szczycie ligowej hierarchii i teraz jest... o jeden krok od gry w wielkim finale. Pikanterii dodaje fakt, że jeszcze kilka dni temu był... przez wszystkich skreślany po tym jak został zdeklasowany przez WKS Śląsk na swoim parkiecie.

Wrocławianie wygrali w Słupsku łącznie różnicą 45 punktów. Grali piękną koszykówkę, eksperci zachwycali się popisami zespołu Andreja Urlepa, podkreślając, że to najmocniejszy zespół w kraju. Takie zdanie mieli też sami zawodnicy, którzy byli niemal pewni, że seria zakończy się po trzech meczach.

Wszystkie znaki wskazywały na to, że słupszczanie już się nie podniosą, ale ci... znów zaskoczyli (a nawet zszokowali!) koszykarską Polskę. W momencie gdy nikt w nich nie wierzył, nawet ich trener miał wątpliwości czy to się uda, zwyciężyli - po pięknym spektaklu - w Hali Orbitą różnicą... 63 punktów, bijąc wszelkie rekordy w fazie play-off. We wtorek poszli za ciosem i - tym razem już w Hali Stulecia - znów bardzo pewnie wygrali (89:69).

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa moc! Zobacz, co wyczarowała Anita Włodarczyk

To był teatr jednego aktora. Czarni grali szybko, dynamicznie i na niezłej skuteczności (15/36 za trzy), z kolei Śląsk - tak jak w niedzielę - był apatyczny, przyglądający się (zwłaszcza w obronie) i mający ogromne problemy z trafianiem do kosza (26/65 z gry). Coś kompletnie zacięło się we wrocławskim zespole, który jak walec przejechał się po rywalach w Słupsku. Teraz role się zamieniły, bo to Czarni byli jak walec. To była ta drużyna, którą wszyscy zachwycali się w fazie zasadniczej.

Absurd goni absurd w tej serii!
Absurd goni absurd w tej serii!

- Wszystko, co wiemy o koszykówce, to nic - mówił ostatnio Łukasz Koszarek. Jego słowa idealnie pasują do opisania przebiegu rywalizacji w parze Śląsk - Czarni. W podobnym tonie wypowiadają się ligowi eksperci, którzy są w szoku. - Karol, nie wiem, jak wytłumaczyć tę serię, absurd goni absurd. Przecież Śląsk już miał praktycznie zapewniony finał, a nagle przestał grać - komentuje jeden z trenerów pracujących w PLK.

- Śląsk przyjechał do Słupska i dwukrotnie wygrał bardzo pewnie, zdeklasował nas. My z kolei pojechaliśmy do Wrocławia i wygraliśmy w świetnym stylu. Coś wspaniałego! Nasz zespół pokazał wielką klasę, jestem pod ogromnym wrażeniem. Wielkie gratulacje dla zawodników, którzy walczą do samego końca - zauważa szczęśliwy Mantas Cesnauskis.

Wierzyli?

- Czy po dwóch porażkach w Słupsku wierzył pan w to, że zespół wróci do rywalizacji? - pytamy szkoleniowca słupskiej drużyny.

- Ciężkie pytanie... - uśmiecha się Cesnauskis, który po chwili dodaje: na pewno nikt nie był jakoś super nastawiony po takich dwóch meczach, które przegraliśmy u siebie. Była mała wiara, ale na pewno nikt nie myślał, że pojedziemy do Wrocławia jak po swoje, wygramy dwa mecze i wrócimy do Gryfii. Można mówić wiele rzeczy, ale myślę, że po takich spotkaniach w Słupsku trudno o wielką wiarę. Jest bardziej niepewność.

- Nigdy nie możesz lekceważyć zespołu, który w rundzie zasadniczej wygrał tyle spotkań. To nie jest przypadek, my umiemy grać w koszykówkę. Przegraliśmy dwa mecze w Słupsku, ale wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie odpowiedzieć. To się stało - ocenia Beau Beech, jeden z liderów słupskiej drużyny.

- Mówiłem zawodnikom: idziemy krok po kroku. Jeden mecz będzie małym krokiem teraz mamy już za sobą dwa kroki, czas na ten najważniejszy. Wracamy do Słupska, zrobimy wszystko, by go zrobić - podkreśla Cesnauskis.

Ten zauważa, że jego zawodnicy (Jakub Musiał i Marcus Lewis) w dwóch meczach we Wrocławiu wykonali świetną pracę w obronie przeciwko MVP ligi. Travis Trice miał spore problemy z trafianiem do kosza i kreowaniem pozycji. Zdobył łącznie 29 punktów, trafiając 9 z 25 rzutów z gry. Miał też tylko osiem asyst (dla porównania - w drugim meczu tej serii w Słupsku - 10).

- Jeśli Trice'a trochę ograniczasz, to łatwiej się gra ze Śląskiem. Bardzo jestem zadowolony z Lewisa i Musiała, którzy wykonują świetną pracę w obronie. Powstrzymują Trice'a, który co prawda zdobył 15 punktów, ale skuteczność nie była na wysokim poziomie. Swoje punkty uzyskał po bardzo trudnych decyzjach - komentuje.

Charakter

Trener Czarnych nie ukrywa, że kluczowa dla wyników była praca wykonana latem podczas budowania składu. Co prawda klub nie miał wielkich pieniędzy, ale Cesnauskisowi zależało na tym, by mieć w zespole pokornych i charakternych koszykarzy. Nie mógł się pomylić, bo margines był niewielki. Trafił w dziesiątkę! Rewelacyjnie gra William Garrett (jego zagraniczny agent proponował go Zastalowi w trakcie sezonu), do tego Marek Klassen, Lewis Beech i wartościowi Polacy: Mikołaj Witliński, Jakub Musiał czy Bartosz Jankowski.

Trzeba wprost przyznać, że w ekipie Cesnauskisa jest wszystko poukładane: są liderzy i gracze drugiego planu (dają wsparcie), zawodnicy są charakterni i nigdy się nie poddają. To ważne cechy, by odnieść sukces w play-off.

- Ten zespół - pod względem mentalnym - jest na wysokim poziomie. Już w fazie zasadniczej pokazaliśmy niejednokrotnie, że jesteśmy w stanie odrabiać duże straty do rywali. Uważam, że ten zestaw ludzi nigdy się nie poddaje, zawsze walczy do samego końca. Zawodnicy są bardzo charakterni - podkreśla.

Jaki piąty mecz?

- Wracamy do "Piekła"! Chcemy coś zrobić dla tego miasta - deklarował w pomeczowym wywiadzie dla stacji "Polsat Sport" Mikołaj Witliński, który wykonuje ciężką pracę pod koszami. Usłyszeliśmy, że... nie ma już biletów na piątkowe spotkanie. Bilety rozeszły się w 30 minut! "Gryfia" będzie rozgrzana do czerwoności.

- Co będzie kluczowe w tym meczu? - pytamy trenera Czarnych.

- Nie spalić się. To jest kluczowa kwestia. Myślę, że w dwóch pierwszych meczach kompletnie sobie z tym nie poradziliśmy, nasze głowy były niegotowe do takich spotkań. Musimy zagrać swoją koszykówkę i tyle - odpowiada.

Piąty, decydujący mecz w Słupsku w piątek o godz. 17:30. Transmisja w Polsat Sport.

Jedno jest pewne: to jest najbardziej szalona i szokująca seria w historii PLK.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



CZYTAJ TAKŻE:
Tyle ma być drużyn w lidze! Będzie "dzika karta"? Mamy nowe informacje
Zaskoczył Polskę, zrobił wynik ponad stan. Teraz... musi szukać pracy
Zagrali "va banque" i co dalej? Znamy plany klubu!
Zrobił wielką furorę w polskiej lidze! Mówi o taktycznej bitwie i swojej przyszłość

Źródło artykułu: