Z cyklu olimpijskie przesłuchania: Julia Michalska - wioślarska nadzieja Polski

Portal SportoweFakty.pl przygotował dla swoich czytelników nie lada gratkę! Podczas igrzysk w Londynie prezentujemy Państwu kolejne części naszego wyjątkowego cyklu pt. "Olimpijskie przesłuchania".

W tym artykule dowiesz się o:

"Olimpijskie przesłuchania" to seria wywiadów z polskimi olimpijczykami, którzy podczas igrzysk w stolicy Anglii bronić będą biało-czerwonych barw. Przy okazji kibice mogą poznać tajniki wielu najróżniejszych i czasem nieco pomijanych w naszym kraju dyscyplin. W siódmej już części cyklu przedstawiamy wywiad z Julią Michalską, mistrzynią świata w wioślarskiej dwójce z Poznania (2009).

Maciej Mikołajczyk: Dlaczego wybrałaś właśnie wioślarstwo?


Julia Michalska:
Przez przypadek. Akurat chciałam coś robić i trzynaście lat temu w szkole podstawowej nr 40 w Poznaniu pojawił się trener Witkowski. Spróbowałam i zostałam.
 
Swoją karierę rozpoczęłaś od startów w wadze lekkiej…


- Swoją karierę kadrową rozpoczęłam od startów w juniorach na MŚ w Trokach na Litwie w 2002 w czwórce podwójnej, a następnie w jedynce na MŚ w Atenach w 2003. To wszystko w wadze otwartej, gdyż w juniorach nie ma jeszcze podziału na wagi. Moja kariera zawsze miała być związana z wagą otwartą. Waga lekka była po prostu szansą na trenowanie z najlepszymi w Polsce - Robertem Syczem i Tomaszem Kucharskim. Była też próbą zakwalifikowania się na igrzyska olimpijskie w Atenach w dwójce podwójnej wagi lekkiej z Iloną Mokronowską – moim sportowym autorytetem. Od początku przyjęcia propozycji powiedziałam, że bez względu na to, co się stanie - po igrzyskach w Atenach wracam do wagi otwartej.

Boks i zapasy już od dawna przestały być domeną Polski. Nasz kraj w ostatniej dekadzie zdecydowanie najwięcej sukcesów odnosił w sportach wodnych. Widoczny jest wzrost popularności wioślarstwa w naszym kraju?

- Nie zauważyłam wzrostu zainteresowania naszym sportem, ale dalej będziemy starali się być w czołówce najlepszych sportów pod względem wynikowym w Polsce.

Zdarza ci się mieć czasem problemy z motywacją?

- Do sportu raczej nie. W każdym razie nie przypominam sobie takiej sytuacji.

Ile czasu poświęcasz tygodniowo na treningi? Jakie miesiące są najcięższe dla wioślarza?

- W zależności, jaki to jest okres treningu. Zimą, gdzie mamy treningi o bardzo dużej objętości wypada około 18, maksymalnie 21 treningów tygodniowo, później w okresie startowym pomiędzy 12, a 16.
 
Polska jest ostatnio w centrum sportowego świata. Za nami między innymi EURO 2012 i Tour de Pologne. W 2009 roku nasz kraj był także organizatorem wioślarskich MŚ. Jak oceniasz imprezę w Poznaniu?

- Dość negatywnie. Uważam, że możliwości organizatorów były dużo większe i zmarnowali okazję do lepszej promocji miasta, a przede wszystkim sportu wśród mieszkańców. Można było zrobić bardzo fajne festyny i koncerty dla całych rodzin w trakcie trwania zawodów. Szczególnie rzuciło mi się to w oczy, gdy rok później byliśmy na MŚ w Nowej Zelandii, gdzie właśnie w taki sposób zorganizowano regaty i było na nich kilka tysięcy widzów.
 
Jak na miejscu FISA zajęłabyś się promocją wioślarstwa?

- Nasza federacja bardzo mocno "chroni" nas przed sponsorami. Mamy sporo ograniczeń, jeśli chodzi o reklamowanie sponsorów. To dość mocno wpływa na możliwości promocyjne, bo jak wiemy, to media działają najlepiej, a żeby ich przyciągnąć, to muszą być pieniądze i wyniki. Niestety, ale w takiej kolejności. Wyjątkiem oczywiście jest występ na igrzyskach olimpijskich i zdobycie na nich medalu, ale i tak, kiedy opadnie euforia i przycichnie magia igrzysk, to żeby dobrze się wypromować potrzebna jest porządna reklama.

Nie mogłem o to nie zapytać. Jak wspominasz ostatnie igrzyska w Pekinie? Nie tylko pod względem sportowym...

- Teraz wróciły do mnie bardzo mocno wspomnienia z Pekinu z racji zbliżającego się startu na igrzyskach. Wspomnienia mam przepiękne i to pod każdym względem - sportowym, jak i towarzyskim, gdyż atmosfera była naprawdę fantastyczna i cieszę się, że mogłam być częścią tak fajnej rodziny olimpijskiej, jaka stworzyła się w Chinach.
 
We wioślarstwie podobnie jak w skokach narciarskich wiatr pełni ważną rolę. Jak duży wpływ ma na końcowe wyniki?

- Rzeczywiście wiatr u nas, jak również w skokach potrafi rozdać miejsca i to dosłownie. Rozgrywamy wyścigi na sześciu torach. Rozstawienie w finałowych wyścigach jest takie, że środkowe tory zajmują najlepsi po eliminacjach i półfinałach, a dalsze, czyli 5 i 2 oraz 6 i 1 najsłabsi. Nie raz bywało, że ci z pierwszego, bądź szóstego toru wygrywali dość znacząco, gdyż wiatr wiał akurat na ich torze najkorzystniej. Poza tym u nas nie ma oficjalnych rekordów świata, ale uznawane są nieoficjalne i najlepsze czasy oczywiście są z wiatrem. Jest również tak, że różnica w płynięciu pod wiatr, a z wiatrem potrafi dochodzić do jednej minuty, a to sporo, jeśli chodzi o wysiłek. Także przygotowujemy się do każdych warunków, również sprzęt ustawiamy pod pogodę.

Brytyjska gwiazda, Rebeca Romero w Atenach wywalczyła srebrny medal w czwórce podwójnej, by cztery lata później "zgarnąć" złoto w kolarstwie torowym. Widzisz jakieś podobieństwo pomiędzy tymi dwoma dyscyplinami?

- Trening wioślarza jest dość zróżnicowany i rzeczywiście też jeździmy dużo na rowerach, jak również zimą na nartach biegowych. W tym roku na biegówkach zrobiłyśmy tysiąc kilometrów przez trzy miesiące. Taki trening był jednym z wielu... Na rowerach również bywały sezony, że spędzałyśmy z nimi bardzo dużo czasu. Szczególnie używamy je, gdy mamy treningi o sporej objętości, czyli w okresie zimowym.
 
Wioślarstwo w Wielkiej Brytanii stoi na bardzo wysokim poziomie. Anglicy podczas IO liczą na sporo medali w tej dyscyplinie. W wąskim gronie kandydatów do odpalenia olimpijskiego znicza był nawet twój kolega po fachu - Steve Redgrave. Jaki jest angielski przepis na sukces?

- Dużą rolę między innymi w sporcie, jak i w życiu Anglików pełni tradycja i to, jak wytrwale budują wiele swoich dziedzin i cierpliwie je udoskonalają, w tym oczywiście sport. Wioślarstwo niewątpliwie jest dyscypliną akademicką, a w Wielkiej Brytanii widać to bardzo wyraźnie. Poza tym szkolenie tam jest bardzo dobrze poprowadzone i to od najmłodszych lat, a technika wiosłowania ujednolicona w każdym klubie. Mają bardzo silną kadrę, a dzięki temu zawodnicy mają za cel, by się do niej dostać. Wiedzą, że będąc wybranym do brytyjskiej kadry, przeszli przez mocno obsadzone sito rywalizacji i tak naprawdę na to zasłużyli, co dodatkowo ich mobilizuje w walce na arenie międzynarodowej. Wiedzą również, że jeśli tej szansy nie wykorzystają, to na ich miejsce czeka kilka kolejnych osób. Podsumowując - bardzo wysoki poziom zawodników i duże zaplecze powoduje, że Wielka Brytania jest naprawdę potęgą w naszym sporcie.

Czy podczas zawodów masz czas na zwiedzanie miejsc, w których startujesz?

- Tak. Zazwyczaj mamy czas na zwiedzanie i z chęcią to wykorzystujemy.

Ponoć jesteś rekordzistką Polski na ergometrze...

- Owszem. Mam póki co rekord w kategorii lekkiej z 2003 roku i do tej pory nikt się do tego czasu nie zbliżył. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zbliżyć do podobnego wyczynu w wadze otwartej Agnieszki Tomczak, który wynosi 6:38. Jeśli nie mi, to zrobi to w najbliższym czasie któraś z moich koleżanek z grupy.

Przypominamy, że Julia Michalska w piątek około godziny 13:10 wspólnie z Magdaleną Fularczyk popłynie w finale wioślarskich dwójek. Liczymy na medal w tej konkurencji.

Polecamy również:

Olimpijskie przesłuchania: Marek Jaskółka

Olimpijskie przesłuchania: Aleksandra Socha

Olimpijskie przesłuchania: Kamil Kuczyński

Olimpijskie przesłuchania: Igor Janik

Olimpijskie przesłuchania: Kacper Ziemiński

Olimpijskie przesłuchania: Grzegorz Fijałek

Olimpijski wywiad z Andrzejem Personem


       Olimpijskie przesłuchania - Maciej Mikołajczyk, SportoweFakty.pl

Komentarze (0)