Po odejściu z organizacji Strikeforce, Ovince St. Preux podpisał kontrakt z UFC. Pod szyldem lidera na światowym rynku mieszanych sztuk walki reprezentant Knoxville MMA zadebiutował w kwietniu 2013 pokonując Giana Villante. Drugi raz do octagonu wyszedł w sobotę, gdzie potrzebował zaledwie dwóch minut na pokonanie Cody'ego Donovana. Jak mówi sam St. Preux, już na początku pojedynku wstrząsnął przeciwnikiem mocnym uderzeniem.
- Na samym początku walki zadałem mu kilka ciosów, które mogły nim wstrząsnąć. Trener od zawsze mi powtarzał: "nie przestawaj, dopóki sędzia nie powstrzyma cię od wyprowadzania kolejnych uderzeń", jednak popatrzyłem w oczy mojego rywala i wiedziałem, że to już koniec. Zwycięstwo to zwycięstwo, jednak chciałem zagwarantować fanom świetne widowisko - powiedział Ovince St. Preux.
Zawodnik z Knoxville powiedział również kilka miłych słów na temat swojego ostatniego przeciwnika. - Czapki z głów dla Cody'ego - on jest naprawdę mocnym zawodnikiem, który zadaje bardzo silne ciosy. Muszę się jeszcze sporo rzeczy nauczyć, jednak jestem gotowy na każde wyzwanie - stwierdził fighter dywizji półciężkiej.
St. Preux w ostatnich dwunastu walkach przegrał zaledwie raz. W grudniu 2011 roku uległ solidnemu Gegardowi Mousasiemu. Sobotnie zwycięstwo może więc zapewnić Amerykaninowi powrót do walk z czołówką kategorii do 93 kilogramów.