Zwycięstwo w tym meczu rodziło się w bólach. Na inaugurację Ligi Narodów UEFA Polacy przegrywali z Walią od 52. minuty, kiedy to Kamila Grabarę pokonał Jonathan Williams.
Sygnał do ataku dał Jakub Kamiński. 19-latek wszedł na boisko w 60. minucie za Jacka Góralskiego, a niedługo później strzelił wyrównującą bramkę.
- Myślę, że w PKO Ekstraklasie parę takich bramek było, także znajome mi miejsce. Cieszę się, że to się udało - powiedział w rozmowie z TVP Sport. - Nicola [Zalewski] wszedł, jeszcze Pucha [Tymoteusz Puchacz] był, więc myślę, że ta współpraca była dobra. Nic, tylko czekać na kolejne mecze - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz będzie eksperymentował? Selekcjoner komentuje plotki
Zawodnik, który w lipcu przejdzie z Lecha Poznań do VfL Wolfsburg, zaliczył kolejny udany występ w reprezentacyjnych barwach. Zauważył także, co było kluczem do pokonania Walijczyków.
- Fajnie, bo jest to mój drugi występ, w dodatku okraszony bramką, także bardzo się z tego cieszę. Widziałem, czego brakuje na boisku, zmieniliśmy ustawienie na 4-3-3, czyli na skrzydłowych, to była rola dla mnie i mam nadzieję, że się dobrze z niej wywiązałem - wyjaśnił.
- Myślę, że wykorzystywanie bocznych sektorów, bo Walijczycy grali piątką obrońców i te strefy po bokach były wolne. Myślę, że ta zmiana ustawienia wyszła nam na dobre, co potem wykorzystywaliśmy - zakończył.
Kolejny mecz Biało-Czerwoni rozegrają 8 czerwca. W ramach Ligi Narodów zmierzą się wtedy na wyjeździe z wiceliderem rankingu FIFA - Belgią.
Czytaj także:
- Na to nie da się patrzeć. Reakcja "Lewego" mówi wszystko [OPINIA]
- "To nie był dobry mecz". Eksperci wymownie ocenili grę Polaków