Tak źle nie było od lat. Katastrofa polskich piłkarzy

Brak polskich klubów nawet w fazie grupowej Ligi Mistrzów jest czymś, do czego krajowy kibic już się przyzwyczaił. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza tylko raz ekipa z PKO Ekstraklasy była w stanie awansować do elitarnych rozgrywek w Europie.

Jednak w ostatnich latach kibice nad Wisłą znaleźli substytut. Polscy reprezentanci co raz częściej występowali w barwach wielkich klubów. Albo przynajmniej takich, które potrafiły znaleźć się w 1/8 finału Champions League.

Nie mówiąc już o Robercie Lewandowskim. Wszyscy czekali na to, czy jeden z najlepszych napastników świata wzniesie do góry Puchar za zdobycie Champions League. Udało się to w 2020 roku. W tym roku Polaka po raz pierwszy od dekady zabraknie na wiosnę w najbardziej elitarnych rozgrywkach na świecie. Nawet największy geniusz nie jest w stanie uratować tak słabo grającej FC Barcelony.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski rozczarowany Barceloną? "Jest wręcz przeciwnie!"

W ostatnich latach bardzo często w LM na wiosnę grał również Wojciech Szczęsny. Jednak i jego Juventus skompromitował się w tym sezonie.

Jak na ironię jedynym Polakiem, który ma realny wpływ na losy swojej drużyny w Lidze Mistrzów będzie człowiek niedoceniany przez polskich kibiców. Piotr Zieliński był krytykowany przy każdej okazji, ale w tym sezonie pokazuje klasę i będzie jedynym ambasadorem Polski w elicie.

Drugim z Polaków jest zgłoszony w barwach SSC Napoli jest Hubert Idasiak. Bramkarz nie zagrał jednak żadnego spotkania w karierze w LM i trudno wierzyć, by miał to zrobić w fazie pucharowej.

Czytaj więcej: Przegrał wojnę nerwów. Były gracz Legii nie wykorzystał karnego w LM Luka Modrić pobił rekord Ligi Mistrzów. Nie zadrżała mu stopa

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)