Suarez podgrzał atmosferę przed meczem z Ghaną. "Nie mam za co przepraszać"

Getty Images /  Tullio Puglia - FIFA/FIFA / Na zdjęciu: Luis Suarez
Getty Images / Tullio Puglia - FIFA/FIFA / Na zdjęciu: Luis Suarez

Już w piątek, w bezpośrednim starciu o awans do 1/8 finału, powalczą Ghana oraz Urugwaj. Mecz ten z automatu przywołuje wspomnienia sprzed 12 lat. Luis Suarez, zapytany o dawne zaszłości stwierdził, że nie ma za co przepraszać.

Była 120. minuta ćwierćfinałowego starcia Urugwaj - Ghana. Na tablicy wyników, mimo 30 minut dogrywki, wciąż widniał remis. I gdy wszyscy szykowali się już do rzutów karnych, piłkę do bramki Urugwajczyków głową skierował Dominic Adiyiah.

Strzał, który powinien zapewnić Ghanie awans do półfinału mundialu, na linii bramkowej ręką obronił jednak Luis Suarez. Napastnik oczywiście wyleciał za to z boiska z czerwoną kartką, a Ghana otrzymała rzut karny. Ten zmarnował jednak Asamoah Gyan, po czym w serii jedenastek lepsi okazali się Urusi.

Dziś, po 12 latach od tamtych wydarzeń, dawne zaszłości odświeżył los, który sprawił, że oba zespoły ponownie powalczą ze sobą o awans - tym razem do 1/8 finału.

ZOBACZ WIDEO: "To zabijanie futbolu". Były sędzia grzmi po meczu Polski z Argentyną

Co jasne, na przedmeczowej konferencji prasowej, o całą sytuację zapytany został Luis Suarez. Urugwajczyk podkreślił, że nie zamierza za nic przepraszać.

- Nie mam za co przepraszać. Przeprosiłbym, gdybym kogoś kontuzjował. W tej sytuacji jednak jedynie zatrzymałem piłkę ręką. Dostałem za to czerwoną kartkę, a Ghana zmarnowała rzut karny. To nie moja wina. Nie ja przestrzeliłem jedenastkę. To nie moja odpowiedzialność - podkreślił snajper.

Początek meczu Urugwaj - Ghana w  piątek, 2 grudnia, o godzinie 16:00.

Czytaj także: 
Kibic wtargnął na murawę. Miał tęczową flagę i wymowne hasła na koszulce
Znamy plany Warty Poznań na zimę. Nietypowa nagroda dla piłkarzy

Komentarze (0)