Niespodzianka w Gdańsku. Udana inauguracja Lechii

Wisła Płock mogła awansować na ligowe podium, ale przegrała w Gdańsku z walcząca o utrzymanie Lechią 0:1 po golu Łukasza Zwolińskiego. Wynik mógł być dużo bardziej korzystny dla gości, lecz Dominik Furman nie wykorzystał rzutu karnego.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
radość Łukasz Zwolińskiego PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: radość Łukasz Zwolińskiego
Momenty były. Tak w skrócie można podsumować ten mecz. Starcie Lechii Gdańsk z Wisłą Płock - delikatnie rzecz ujmując - nie zachwyciło, ale w Gdańsku nikt nie będzie narzekał na taki stan rzeczy. Po golu Łukasza Zwolińskiego gospodarze zdobyli niezwykle istotne w kontekście utrzymania trzy punkty. Wisła z kolei zawiodła na całej linii i praktycznie w żadnym stopniu nie przypominała tej ładnie grającej drużyny w rundzie jesiennej. Podsumowaniem ich występu był koszmarnie przestrzelony rzut karny przez Dominika Furmana pod koniec drugiej połowy.

Można było odnieść wrażenie, że Nafciarze podeszli do tego meczu na zasadzie, że sam się wygra. W pierwszej połowie goście mieli kontrolę, dłużej utrzymywali się przy piłce i generalnie widać było po nich tzw. większą kulturę gry, natomiast niewiele z tego wynikało. Poza jednym strzałem Rafała Wolskiego z osiemnastu metrów, gdy sprawdzona została czujność Dusana Kuciaka, mało działo się pod bramką Lechii. Oczywiście pomijając rzut karny, który został podyktowany po absurdalnym faulu Kacpra Sezonienki.

Gospodarze zaczęli spokojnie. Oddali inicjatywę i rzadko zapuszczali się pod pole karne rywala. Dopiero w końcówce pierwszej połowy ruszyli. Sygnał do ataku dał Zwoliński, gdy ładnie ograł w polu karnym Jakuba Rzeźniczaka, lecz wtedy jeszcze Krzysztof Kamiński zdołał go zatrzymać. Był jeszcze minimalnie niecelny strzał głową Macieja Gajosa.

ZOBACZ WIDEO: Tak może wyglądać kadra Santosa. Z nich zrezygnuje nowy selekcjoner?

Na szczęście po przerwie działo się nieco więcej. Wisła po stracie gola musiała pójść odważniej. A samo trafienie Lechii było niczego sobie. Marco Terrazzino zza pola karnego huknął w poprzeczkę, a Zwoliński idealnie strzelił się w linię spalonego i głową umieścił piłkę w siatce.

Co taki wynik oznacza dla układu tabeli? Wisła miała szansę awansować na podium, ale w obliczu przegranej w Gdańsku nic z tego. Z kolei gospodarze odetchnęli, ponieważ oddalili się od strefy spadkowej na trzy punkty.

Lechia Gdańsk - Wisła Płock 1:0 (0:0)
1:0 Łukasz Zwoliński 53'

Składy:

Lechia: Dusan Kuciak - Jakub Bartkowski, Michał Nalepa, Mario Maloca, Rafał Pietrzak - Ilkay Durmus (88' David Stec), Maciej Gajos (88' Kevin Friesenbichler), Kristers Tobers, Marco Terrazzino (69' Jan Biegański), Conrado (78' Kacper Sezonienko) - Łukasz Zwoliński.

Wisła: Krzysztof Kamiński - Aleksander Pawlak (64' Martin Sulek), Jakub Rzeźniczak, Steve Kapuadi, Anton Krywociuk - Kristian Vallo (72' Damian Rasak), Dominik Furman, Mateusz Szwoch (78' Radosław Cielemęcki), Rafał Wolski, Mateusz Lewandowski (64' Davo) - Marko Kolar (64' Damian Warchoł).

Żółte kartki: Lewandowski, Szwoch (Wisła).

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).

CZYTAJ TAKŻE:
3:0 to... niebezpieczny wynik. Przy Łazienkowskiej od spacerku do nerwówki
Koszmarna gra Juventusu. Szczęsny i Milik nie pomogli

Czy Lechia utrzyma się w Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×