Radomiak przerwał passę bez straconego gola, ale rozruszał ofensywę. "Znacząca poprawa"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Raphael Rossi
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Raphael Rossi

Radomiak Radom pierwszy raz w 2023 roku strzelił trzy gole, w dodatku na wyjeździe, a mimo to trener Mariusz Lewandowski nie był do końca zadowolony. - Poprawa jest znacząca, ale mieliśmy sytuacje, żeby jeszcze podwyższyć wynik - mówił po spotkaniu.

W Gdańsku w piłkę grał jeden zespół i był to Radomiak Radom. Lechia Gdańsk stała i się przyglądała, choć mogło by się wydawać, że to gospodarze byli na większym musiku. Boisko jednak brutalnie to zweryfikowało. Wynik 3:1 i tak jest dość skromny.

- To były bardzo dobre zawody w naszym wykonaniu. Byliśmy dobrze przygotowani do meczu, zawodnicy realizowali zadania na boisku. Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudne spotkanie, ale też zdawaliśmy sobie sprawę pod jaką presją jest zespół z Gdańska. Spodziewaliśmy się, że Lechia będzie chciała narzucić swój styl gry od początku i zagrać bardziej ofensywnie. Wykorzystaliśmy to w jednej z akcji i po dobrym odbiorze i dośrodkowaniu otworzyliśmy wynik, co ułożyło spotkanie. Wygrał zespół zdecydowanie lepszy - powiedział trener Mariusz Lewandowski na konferencji prasowej.

W poprzednich czterech meczach w rundzie wiosennej Radomiak zdobył sześć punktów z bilansem bramkowym 1:0. W Gdańsku udało się strzelić trzy gole, choć sytuacji było zdecydowanie więcej. Radomiak oddał szesnaście strzałów, osiem celnych, a przy tym popsuł parę dobrych kontr. - To kolejny nasz dobry mecz. Przede wszystkim byliśmy skuteczni, choć nie do końca. Mieliśmy sporo kontrataków, których nie potrafiliśmy wykorzystać, co nie zmienia faktu, że poprawa jest znacząca - przyznał Lewandowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy Barcelony

O ile w pierwszej połowie trener Radomiaka był spokojny, o tyle w ostatnich dwudziestu minutach aż kipiał przy linii bocznej. Jego zawodnicy w prosty sposób tracili piłkę i sami dawali Lechii nadzieję, że może coś ugrać.

Nie udało się też podtrzymać świetnej passy bez straconego gola w 2023 roku, ponieważ Frank Castaneda sprokurował rzut karny, który wykorzystał Łukasz Zwoliński.

- Sprokurowanie karnego zdarza się każdemu, ale będziemy musieli zwrócić uwagę na to, żeby nie dopuszczać do takich błędów, niezależnie od tego, kto znajduje się na boisku. Były sytuacje, żeby podwyższyć wynik i grać jeszcze bardziej spokojnie. Może nie była to nerwówka, ale w końcówce trochę straciliśmy dyscyplinę. Stąd też byłem trochę mocniej zdenerwowany przy linii. Zaczęliśmy mieć zbyt duże odległości między napastnikiem i obroną, a proste straty powodowały, że Lechia szybciej przedostawała się pod nasze pole karne. Nie wyniknęło z tego nic poza rzutem karnym, ale były to momenty, gdy zaczęliśmy tracić kontrolę nad grą - podsumował trener Lewandowski.

CZYTAJ TAKŻE:
Zmiany w strefie spadkowej La Liga
Wymowny gest Arsenalu. Zobacz, na co pozwolono piłkarzowi z Ukrainy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty