24 lutego 2022 roku wybuchła niczym nieuzasadniona wojna w Ukrainie. Od tego dnia Rosjanie barbarzyńsko atakują terytorium sąsiedniego kraju. Toczą się zacięte walki o Donbas. Do tego rakietami bombardowane są miejsca, gdzie mogą przebywać cywile: osiedla mieszkaniowe, szpitale czy centra handlowe. Giną tysiące niewinnych ludzi. Miliony Ukraińców uciekły ze swojego kraju, duża część z nich przebywa w Polsce.
Rosyjskie wojsko zgotowało Ukraińcom piekło. Tymczasem w Rosji w spokoju odbywają się sportowe rozgrywki, w których udział biorą obcokrajowcy. Jednym z nich jest Wilmar Barrios, 53-krotny reprezentant Kolumbii, który uznawany jest za jednego z najlepszych cudzoziemców, którzy pozostali w Rosji.
Po wybuchu wojny FIFA zadecydowała, że zawodnicy z innych krajów mają możliwość wyjazdu z kraju-agresora bez pytania o zgodę klubu, z którym mają podpisany kontrakt. Z tego prawa skorzystał m.in. Grzegorz Krychowiak. Inną decyzję podjął doświadczony Kolumbijczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion
Nie ukrywa on, że chce zostać we wspieranym przez państwowy Gazprom klubie. - Przedłużyłem umowę, bo chciałem podziękować za wszystko, co dobrego zrobił dla mnie i mojej rodziny. Bardzo chcę się zapisać w historii klubu i zostać jednym z tych, którzy pomogą zdobyć drugą gwiazdkę - powiedział w rozmowie ze sport-express.ru.
- Zimą miałem propozycje z dwóch-trzech klubów. Natychmiast przekierowałem wszystkich do Zenitu, aby jego kierownictwo w pierwszej kolejności oceniło te oferty. Gdyby klub coś ustalił, byłaby możliwość rozpoczęcia negocjacji. Ale do tego nie doszło. Klub jasno dał do zrozumienia, że na mnie liczy, a ja mam niedokończone sprawy. Nie myślę o tym, co będzie latem - dodał.
Wcale jednak nie musiał kierować zainteresowanych do działaczy Zenita, którzy nie chcą pozbywać się swoich gwiazd. Mało tego, pomagają im w zdobyciu rosyjskiego obywatelstwa. W pierwszą rocznicę wybuchu wojny Władimir Putin podpisał uroczysty dekret o nadaniu obywatelstwa dwóm Brazylijczykom grającym w Zenicie: Malcolmowi i Claudinho.
O tym samym myśli też Barrios. - Nie rozmawiałem z nimi o tym. Z ciekawości sprawdziłem, ile czasu trzeba spędzić w kraju, aby ubiegać się o obywatelstwo. Cieszę się z tego, co zrobili. Chyba mają jakąś motywację do robienia paszportów - powiedział.
Kolumbijczyk uważa, że sankcje nałożone na rosyjski sport w związku z inwazją na Ukrainę są niesprawiedliwe. Bagatelizuje to, co dzieje się w sąsiednim kraju, co robią tam rosyjskie wojska.
- Mam nadzieję, że rosyjskie kluby wrócą do europejskich rozgrywek. Szczególnie rozczarowujące jest to, że pod względem sportowym zasłużyliśmy na grę w Lidze Mistrzów. Niestety, zostaliśmy niesprawiedliwie pozbawieni tego prawa. Wierzę, że w niedalekiej przyszłości to się zmieni. Dla mnie liczy się tylko Liga Mistrzów UEFA. To są rozgrywki, w których każdy piłkarz chce występować - mówił.
Zarabiający duże pieniądze w Rosji Barrios nie zaprząta sobie głowy wojną. Lubi za to pograć w komputerowe gry o tej tematyce. Wyznał, że kiedyś preferował tylko piłkarskie symulatory, ale ostatnio "zakochał się w różnych strzelankach".
Czytaj także:
Rozdawanie posad w PZPN niewiele różni się od dzielenia łupów w polityce
Zarzucają mu milionowe długi. Były zawodnik Legii przerwał milczenie