Początek meczu przebiegł pod znakiem nieudanych rozegrań. Tak jakby piłkarze potrzebowali trochę czasu na rozwinięcie skrzydeł i zbadanie możliwości przeciwnika. Pierwszą szansę na gola miała Puszcza. Jakub Serafin dopadł do piłki, którą Jagiellonia wybiła za krótko po wrzucie z autu. Jego strzał zza pola karnego został zatrzymany robinsonadą przez Zlatana Alomerovicia.
Wcześnie zagotowali się sztabowcy Jagiellonii i nie dlatego, że gospodarze mieli problem z przeprowadzeniem groźnego ataku. Już w 10. minucie jeden ze współpracowników Adriana Siemieńca zobaczył czerwoną kartkę i opuścił ławkę rezerwowych. Gorące protesty Mariusza Bołdyna były spowodowane faulem na Jesusie Imazie, który nie został wyceniony nawet na żółty kartonik.
Jagiellonia odpowiedziała na to zamieszanie kontratakiem w 19. minucie i Kewin Komar nie mógł spokojnie obserwować lotu piłki po strzale z narożnika pola karnego. Techniczna próba była nieznacznie niecelna. Następnie dwie szanse miał Jesus Imaz i choć nie oddał strzału celnego, to było widać, że gospodarze łapią rytm.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
Jagiellonia zdobyła prowadzenie 1:0 w czasie doliczonym do pierwszej połowy. Wojciech Łaski znalazł się w dobrym miejscu i zakończył kontratak strzałem do siatki. Z lewego skrzydła zbiegł do środka i zaskoczył uderzeniem Kewina Komara. Puszcza została trafiona "do szatni" i musiała gonić po zmianie stron.
Beniaminek wyszedł na drugą połowę spotkania już bez Marcela Pięczka, którego zmiennikiem był Mateusz Cholewiak. To jednak nie goście, a gospodarze zaatakowali jako pierwsi po przerwie. Dominik Marczuk zachował się samolubnie i oddał dwa uderzenia, choć na podanie czekał Jesus Imaz. Nie pokonał żadnym z nich Kewina Komara.
W 57. minucie była tak naprawdę pierwsza szansa na doprowadzenie do remisu. Kamil Zapolnik poradził sobie z obrońcami Jagiellonii i dotarł do piłki po dośrodkowaniu. Problem w tym, że główkował prosto w Zlatana Alomerovicia. Niewiele później trener Tomasz Tułacz wprowadził kolejnych dwóch zmienników do ofensywy Emile'a Thiakane i Jordana Majchrzaka.
Jagiellonia okazała się skuteczniejsza, a gol na 2:0 w 66. minucie dał jej dużo spokoju. Tym razem z pokonania Kewina Komera cieszył się Nene. Przymierzył on do sieci po wrzucie z autu z okolicy linii pola karnego.
Puszcza jeszcze nie poddała się i w 76. minucie odżyła w niej wiara w zapunktowanie. Łukasz Sołowiej wybrał się w pole karne przeciwnika i oddał uderzenie bez przyjęcia przy bliższym narożniku w bramce Zlatana Alomerovicia. Defensor cieszył się nie tylko z pierwszego gola w ekstraklasie, ale również z trafienia przeciwko byłemu klubowi.
Białostoczanie nie przeżywali długo straty gola i niebawem odzyskali dwubramkowe prowadzenie. Afimico Pululu strzelił na 3:1 z ostrego kąta krótko po wejściu na boisko. Piłka trafiła do bramki Puszczy między nogami zaskoczonego Kewina Komara.
Równie efektowne wejście na boisko z ławki rezerwowych zaliczył Jakub Lewicki. Nie potrzebował on dużo czasu na zdobycie gola na 4:1 po pojawieniu się na murawie. W 88. minucie pokonał Kewina Komara płaskim strzałem po dograniu Afimico Pululu w kontrataku.
Jagiellonia Białystok - Puszcza Niepołomice 4:1 (1:0)
1:0 - Wojciech Łaski 45'
2:0 - Nene 66'
2:1 - Łukasz Sołowiej 76'
3:1 - Afimico Pululu 81'
4:1 - Jakub Lewicki 88'
Składy:
Jagiellonia: Zlatan Alomerović - Paweł Olszewski, Miłosz Matysik, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (69' Tomasz Kupisz), Taras Romanczuk, Jarosław Kubicki, Wojciech Łaski (88' Jakub Lewicki) - Nene (79' Afimico Pululu) - Jesus Imaz (79' Michal Sacek)
Puszcza: Kewin Komar - Piotr Mroziński, Artur Craciun, Łukasz Sołowiej, Roman Jakuba (75' Jakub Stec) - Wojciech Hajda (75' Michał Walski), Jakub Serafin - Artur Siemaszko (62' Jordan Majchrzak), Kamil Zapolnik (62' Emile Thiakane), Marcel Pięczek (46' Mateusz Cholewiak) - Rok Kidrić
Żółte kartki: Matysik, Wdowik, Kupisz (Jagiellonia)
Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń)
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"