Od lipca 2018 do stycznia 2021 roku - tyle trwała kadencja Jerzego Brzęczka w roli selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski.
Nie brakowało słów krytyki, jeżeli chodzi o styl gry Biało-Czerwonych pod wodzą 52-letniego obecnie szkoleniowca, co finalnie biało duży wpływ na decyzję ówczesnego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka.
Potem zmiany selekcjonerów leciały lawinowo. Od zwolnienia Brzęczka na stanowisku selekcjonera byli już Paulo Sousa, Czesław Michniewicz, Fernando Santos, a teraz Michał Probierz.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
- Musimy wyciągać wnioski z przeszłości, bo ciągle działamy na podstawie emocji i nastrojów - przyznał Brzęczek w studio TVP Sport.
Tutaj uderzył we władze PZPN, którzy - w jego opinii - nie doceniają rodzimych szkoleniowców, a zatrudnia słabszych, zagranicznych. - Mówi się, że polska szkoła trenerów jest fatalna, przychodzą ludzie z Portugalii i i nagle też nie osiągają dobrych wyników. Co więcej, w wielu przypadkach są nawet słabsi - dodał.
Brzęczek powiedział wprost, że osoby podejmujące kluczowe decyzje nie mogą dać się zmanipulować i sami muszą podejmować najlepsze dla kadry rozwiązania.
- W sytuacji, gdy reprezentacja wywołuje dużo emocji, bo to jest dobro narodowe, ludzie, którzy zarządzają, muszą zachować chłodną głowę. Muszą być odporni na różnego rodzaju sugestie i podpowiedzi - zakończył.
Zobacz także:
Nawałka zaskoczył po meczach kadry Probierza
Były reprezentant Polski: Mamy indywidualności, które pozwalają realnie myśleć o awansie