W sobotę GKS Katowice rozegrał z Cracovią spotkanie, które można spokojnie pokazywać, gdy chce się zachęcić postronnych widzów do oglądania PKO Ekstraklasy. Było w tym meczu wszystko: aż siedem bramek, świetne tempo i emocje do ostatnich minut. Ostatecznie "Gieksa" w samej końcówce strzeliła zwycięską bramkę na 4:3, co dało im trzy punkty na trudnym terenie.
Choć akurat katowiczanom stadion Cracovii w tym sezonie wyjątkowo "leży". Kilka tygodni wcześniej na tym samym obiekcie, w meczu z Puszczą Niepołomice, GKS zwyciężył aż 6:0. W trakcie dwóch wizyt przy ul. Kałuży GKS zdobył więc w sumie aż dziesięć goli.
- To chyba niezły wynik, prawda? - uśmiechał się po spotkaniu Borja Galan, hiszpański gracz "Gieksy". - Najważniejsze, że dwa razy zwyciężyliśmy. Teraz trzeba to kontynuować. Cracovia rozgrywa bardzo dobry sezon i to bardzo istotne dla nas, że byliśmy w stanie wygrać na ich boisku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Kompromitacja bramkarza. Kuriozalny gol w Meksyku
31-letni Hiszpan, z przeszłością w juniorach i rezerwach Atletico Madryt, dołożył swoją cegiełkę do błyskotliwej gry katowiczan w tym starciu. - We wcześniejszych spotkaniach zdarzało nam się tracić bramki w ostatnich minutach. I gubiliśmy przez to punkty. Tym większa radość, że tym razem to nam się udało trafić do siatki w końcówce - podkreślał w rozmowie z nami.
Cracovia - GKS. Wielka zadyma w końcówce
Po golu Sebastiana Milewskiego na 4:3 w okolicach pola karnego Cracovii doszło do wielkiej kotłowaniny i przepychanek. Ostatecznie bramka została uznana, ale przy okazji sędzia kilku osobom pokazał kartki. Emocje buzowały jeszcze po ostatnim gwizdku.
- Nie do końca wiem, co się tam tak dokładnie wydarzyło - uśmiechał się Galan. - Po tym, jak zdobyliśmy czwartą bramkę zaczęło się solidne zamieszanie. Takie rzeczy są jednak normalne w futbolu.
Najpiękniejszą bramkę dla GKS tego wieczoru i tak jednak zdobył Adrian Błąd, uderzając z dystansu w 62. minucie. - Trafienie Adriana Błąda to było coś, naprawdę "golazo" - zachwycał się Hiszpan. - Tak przynajmniej widziałem to z boiska, ale na pewno będę sobie oglądał powtórki.
Wcześniejszy głośny triumf Gieksy nad Puszczą w Krakowie, odniesiony w tak wysokich rozmiarach, chyba nieco uśpił drużynę z Katowic. Później nie byli bowiem w stanie wygrać aż trzech meczów z rzędu. Przyszedł remis z fatalnie punktującym Śląskiem Wrocław, a potem porażki z Legią Warszawa i Koroną Kielce.
- Mecz z Legią na ich stadionie był bardzo trudny. Z Koroną z kolei uważam, że zasłużyliśmy na punkty, na dużo więcej, niż ostatecznie osiągnęliśmy - przekonuje Galan. - Czasem tak bywa.
Zimno przekleństwem Hiszpanów
Zanim trafił do "Gieksy", Borja Galan szukał szczęścia w Odrze Opole. Po przeprowadzce do Katowic jest bardzo zadowolony.
- Bardzo dobrze odnalazłem się zarówno w zespole, jak i w samych Katowicach, jako mieście. Niczego tam człowiekowi nie brakuje, bardzo dobrze się w tym mieście żyje na co dzień. Tak spokojnie. Choć teraz zaczyna się ten najtrudniejszy okres, bo nadchodzi zimno, a dla mnie jako Hiszpana to trochę trudniejsze do zdzierżenia - nie krył Galan.
W lidze do zimowej przerwy jeszcze zostało trochę czasu. - Czekają nas jeszcze trzy mecze i musimy wywalczyć maksimum możliwych do zdobycia punktów. Są rzeczy, nad którymi nadal musimy pracować. W tym meczu z Cracovią, owszem, było zwycięstwo, ale jednocześnie straciliśmy aż trzy bramki. Nikomu nie uśmiecha się tracić tyle goli - zwracał uwagę Galan, wskazując dla całej drużyny przestrzeń do poprawy. - Choć oczywiście te cztery zdobyte bramki cieszą.
Zespół trenera Rafała Góraka musi też ustabilizować formę. Bardzo przekonujące mecze przeplata bowiem znacznie słabszymi. Generalnie jednak "Gieksa" jako beniaminek jesień może uznać - póki co - za raczej udaną. - Uważam, że jako drużyna wykonujemy naprawdę dobrą pracę w tym sezonie. Jesteśmy beniaminkiem i naszym podstawowym celem jest utrzymanie w Ekstraklasie - przypomina Galan.
Hiszpanie ciągną do Polski. "Ekstraklasa się rozwija"
31-latek jest jednym z wielu hiszpańskich graczy, którzy w ostatnich latach postawili na polski futbol. W samej Ekstraklasie zawodników z Hiszpanii jest obecnie 19 i jest to najliczniej reprezentowana nacja w tej lidze, poza Polakami.
- Futbol w Polsce jest bardziej skoncentrowany na stronie fizycznej, na grze "w kontakcie" z rywalem, na bieganiu, niż w Hiszpanii. Natomiast bardzo dobrze czuję się w tym kraju. Myślę, że poziom gry w Ekstraklasie jest naprawdę wysoki. W I lidze też gra się dobrze w piłkę, ale w Ekstraklasie szczególnie. Polska liga się rozwija, co przyciąga też obcokrajowców, w tym właśnie wielu Hiszpanów - podkreślał Galan.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty
[b]
[/b]
[b]
[/b]