Raczej trudno mieć większe zastrzeżenia co do powołań Jana Urbana na listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski.
Największą niespodzianką jest obecność na tej liście Kryspina Szcześniaka z Górnika Zabrze oraz Filipa Rózgi ze Sturmu Graz.
Urban dobrze zna Szcześniaka z czasów wspólnej pracy w Górniku Zabrze. Obecny sezon Szcześniak zaczynał jako rezerwowy, ale mniej więcej od września jest już podstawowym zawodnikiem w drużynie Michala Gasparika.
ZOBACZ WIDEO: Kategoryczne słowa ws. zarobków piłkarzy kadry
- Jest to zaskoczenie, choć pewnie Szcześniak jest powołany pod kątem meczu z Holandią i zastępstwa za Przemysława Wiśniewskiego, który pauzuje za kartki. Bardzo mi się podobał, jest to inteligentny piłkarz, natomiast czy jest to zawodnik do wyjściowego składu? Z drugiej strony, jeżeli Urban go powołał, to zapewne ma w planach kontynuowanie systemu z trójką środkowych obrońców - mówi nam Kazimierz Węgrzyn.
Poza tym, kogo powołać, jeśli nie przedstawiciela lidera PKO Ekstraklasy? - Też prawda. Szcześniak jest inteligentny, dobrze czyta grę. Wiśniewski miał łatwiej, bo jednak był wcześniej w reprezentacji, natomiast przyjechał pierwszy raz na zgrupowanie z Urbanem i w meczu z Holandią zagrał fantastycznie. Może teraz Szcześniak zapyta Wiśniewskiego, jak to się robi - przyznał Węgrzyn.
Niezadowoleni są za to kibice Cracovii, którzy liczyli, że powołania doczeka się świetnie grający na początku sezonu Oskar Wójcik.
- Wójcik wszedł do składu Cracovii i dobrze to wygląda, w obronie nie popełnia błędów, ale nie zapominajmy, że to jego pierwszy sezon w Ekstraklasie. Wystawienie debiutanta w meczu o stawkę nie byłoby łatwe. Trudno byłoby wymagać od niego cudów. Zresztą w przypadku Szcześniaka też będzie to jakimś ryzykiem - powiedział Węgrzyn.
Największy problem? Brak "szóstki"
Wiemy już, że przeciwko Holandii nie będzie mógł zagrać Wiśniewski. Za kartki musi pauzować też Bartosz Slisz i jest to zdecydowanie większy problem dla Urbana. Zwłaszcza że na listopadowe zgrupowanie nie został powołany żaden typowo defensywny pomocnik.
- To zdecydowanie największa bolączka w kontekście meczu z Holandią. Mało mamy dobrych "szóstek" w Polsce. Nie mamy kłopotu bogactwa, Urban nie może sobie usiąść i powiedzieć, że jak nie ten, to ten. Mamy problemy i musimy kombinować czy cofnąć Kapustkę, Zielińskiego. Może Szymańskiego ustawić niżej? Jest to kłopot. Normalnie byśmy siedzieli i zastanawiali się, czy nie zagrać na dwóch defensywnych pomocników z tak mocnym rywalem, a tu nie mamy ani jednego. Powołanie Romanczuka byłoby jakimś rozwiązaniem, ale Urban chyba nie chce na niego stawiać - mówi Węgrzyn.
- Trochę dziwi mnie fakt, że trener Urban nie powołał nikogo na tę pozycję. Przydałaby się rywalizacja i większy wybór - podkreśla były piłkarz, a obecnie ekspert telewizyjny.
Nic do stracenia? Zdecydowanie nie
Mecz Polska - Holandia już 14 listopada na PGE Narodowym w Warszawie. "Pomarańczowi" są liderem naszej grupy eliminacyjnej i to oni będą faworytem tego starcia. Natomiast Węgrzyn wcale nie uważa, że możemy podejść do tej rywalizacji na luzie, bo nie mamy nic do stracenia. Wręcz przeciwnie.
- Przede wszystkim trzeba spojrzeć na to, jak zawodnicy wyglądają w klubach. Szymański ma problemy, Zalewski jest po kontuzji, Lewandowski też w formie nie jest, Piotrowski w ogóle nie został powołany. Gramy z silnym przeciwnikiem. To będzie sprawdzian, który może dużo nam dać. Jeżeli dobrze zagramy, to dostaniemy potwierdzenie, że możemy rywalizować z najlepszymi na świecie. A to jest kluczowe przed zbliżającymi się barażami - zauważa Węgrzyn.
- Nie wiem, czy nic nie możemy stracić. Jeżeli zagramy słabo i nas rozstrzelają, to jednak nie będzie to dobre. Powinniśmy budować swoją pozycję przed barażami, bo na razie jeszcze nic nie zrobiliśmy - podsumował nasz rozmówca.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty