Polacy w trwających eliminacjach zaliczyli już niejedną wpadkę. Pierwszą z nich była bez wątpienia dotkliwa porażka z Ukraińcami w Warszawie. Nasi reprezentanci dali się zaskoczyć rywalom, już po siedmiu minutach przegrywali 0:2 i mimo bardzo ambitnej postawy nie odrobili strat. Gdy kilka miesięcy później kadrowicze Waldemara Fornalika tylko zremisowali z Mołdawią, a następnie nie zdołali pokonać u siebie Czarnogóry, niemal wszyscy byli przekonani, że szanse na mundial zostały bezpowrotnie utracone. Sytuacja w tabeli grupy H ułożyła się jednak w sposób wyjątkowo korzystny i biało-czerwoni wciąż mogą pojechać na mistrzostwa do Brazylii. Warunek jest jeden - wyjazdowe zwycięstwa nad Ukraińcami i Anglikami.
Reprezentację Polski czeka arcytrudne zadanie, ale selekcjoner nie traci wiary w realizację założonego celu. - Ktoś powie, że mamy niewielkie szanse na awans. Ale zrobimy wszystko, aby je wykorzystać i zaprezentować się z dobrej strony. Przeanalizowaliśmy grę rywala bardzo skrupulatnie - przekonuje Fornalik, który w przypadku braku awansu niemal na pewno pożegna się ze stanowiskiem. Optymizmu nie tracą również piłkarze. - Szanse wciąż są więc trzeba wierzyć. Na razie koncentrujemy się na meczu z Ukrainą. Wiadomo, że musimy go wygrać, a o Anglii nie ma sensu na razie w ogóle myśleć - mówi Kamil Glik. - Mecz w Charkowie to dla nas w pewnym stopniu rewanż za marcową porażkę 1:3 w Warszawie, ale najważniejsze będzie zdobycie trzech punktów. Nie myślę już o tamtym spotkaniu, wolę patrzeć w przyszłość - zapewnia Artur Boruc.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.
W wyjściowym składzie naszej drużyny należy spodziewać się dwóch dużych niespodzianek. Od pierwszego gwizdka sędziego mają bowiem wystąpić ci, którzy w trwających eliminacjach nie zagrali jeszcze ani minuty: Grzegorz Wojtkowiak i Mariusz Lewandowski. Zawodnik 1860 Monachium prawdopodobnie zajmie nietypowe dla siebie miejsce na boisku i wcieli się w rolę lewego obrońcy, zastępując niespełniających oczekiwań Sebastiana Boenischa i Jakuba Wawrzyniaka. Powracający do kadry po kilkuletniej przerwie gracz PFK Sevastopol ma wystąpić u boku Grzegorza Krychowiaka w linii pomocy. Być może Fornalik chce wykorzystać fakt, że 64-krotny reprezentant świetnie zna Ukraińców, ponieważ bierze udział w ich rodzimych rozgrywkach od 2001 roku. - Dopóki gram w piłkę i jestem w dobrej dyspozycji, to wiem, że mogę komuś pomóc. Cieszę się, że trener dostrzegł moją formę. Nie czuję się nowym, bardziej... odkurzonym - przyznaje 34-latek.
Za dogrywanie piłek do Roberta Lewandowskiego odpowiedzialni będą obok Jakuba Błaszczykowskiego imponujący formą od początku sezonu Mateusz Klich i Waldemar Sobota. Pomocnik PEC Zwolle, który zebrał dobre recenzje za występy przeciwko Danii, Czarnogórze i San Marino, obecnie nieznacznie wygrywa rywalizację z Piotrem Zielińskim oraz Adrianem Mierzejewskim. Który zawodnik może okazać się dżokerem w talii Fornalika? Z pewnością szybki i przebojowy Sławomir Peszko, potrafiący wejść do gry w drugiej połowie i zaskoczyć zmęczonych przeciwników. - Prawdopodobnie nie zagram od początku, bo jestem nowy w kadrze Fornalika, ale liczę na to, że jeśli wejdę, to będę mógł się przyczynić do jakiegoś sukcesu Polski - mówi nieśmiało skrzydłowy FC Koeln. Na końcowe minuty trener do boju posłać może któregoś z napastników - Artur Sobiech i Arkadiusz Milik strzelali już w tym sezonie gole w Bundeslidze i z pewnością stać ich na to, by sprawić kłopoty ukraińskiej defensywie.
W zgodnej opinii fachowców faworytem piątkowego pojedynku są gospodarze, którzy od roku nie przegrali ani jednego spotkania, a w 11 potyczkach dali sobie wbić tylko trzy gole! - W Warszawie Polacy nie grali wcale źle. Mieli swoje sytuacje. Polski zespół ma wiele atutów i na pewno piątkowy mecz nie będzie dla nas łatwy. Sytuacja jest złożona, bo cztery zespoły w grupie mają szansę na awans i każdy o nim myśli - zaznacza Mychajło Fomienko. Atutem Ukraińców może okazać się psychika. Nasi wschodni sąsiedzi eliminacje zaczęli beznadziejnie, ale wykazali determinację, nie poddali się i po wyjazdowych zwycięstwach z Polską oraz Czarnogórą zapewnili wysforowali się na pozycję wicelidera. - Wyjdę na murawę z myślą, że to mój ostatni mecz w karierze. Rzucę wszystkie swoje siły, aby drużyna sięgnęła po komplet punktów - obiecuje Jewhen Konoplianka z Dnipro Dniepropietrowsk.
Konoplianka, który na Wembley przeciwko Anglikom zdobył przepięknego gola, był wielkim nieobecnym spotkania na Stadionie Narodowym. Wówczas drużynę do triumfu poprowadził drugi z ukraińskich gwiazdorów Andrij Jarmolenko, zapisując na swoim koncie gola i asystę. - My, tak jak inne drużyny, mamy piłkarzy światowej klasy. Gdybym poprosił ekspertów o porównanie biało-czerwonych z Ukraińcami, to jestem przekonany, że w teorii nas oceniliby wyżej. Ilu oni mają graczy z naprawdę wysokiej półki? Może są to Jarmolenko albo Konoplianka - analizuje Zbigniew Boniek. Na kogo uwagi nie zwrócił prezes PZPN? W Europie cenieni są ukraińscy obrońcy z Jewhenem Chaczeridim i Ołeksandrem Kuczerem na czele. Spore umiejętności posiadają też bramkarz Andrij Piatow oraz weteran Anatolij Tymoszczuk, który prawdopodobnie rozpocznie mecz na ławce. Mniej znani są napastnicy naszych rywali, ale Marko Deviciowi w ostatnich tygodniach udało się złapać życiową formę - w tym sezonie zdobył już 13 goli! Wśród miejscowych jedynym nieobecnym będzie pomocnik Denis Garmasz, który w Warszawie asystował przy trafieniu Jarmolenki.
Na Stadionie Metalista w Charkowie gospodarzy wspierać będzie około 40 tysięcy fanów. Polskich kibiców - z uwagi na zamieszanie wywołane przez FIFA - podczas jednego z najważniejszych dla reprezentacji meczów na trybunach zabraknie. - Jedziemy tam zwyciężyć, a miejscowi fani futbolu nie mogą nam w tym ani pomóc, ani przeszkodzić, bo nie oni z nami zagrają - uspokaja Zbigniew Boniek. Za biało-czerwonymi przemawia niewiele, ale przypomnieć trzeba, że w przeszłości piłkarze znad Wisły potrafili już utrzeć nosa faworyzowanym rywalom. 2 września 2000 roku na inaugurację kwalifikacji do MŚ Polacy wygrali w Kijowie 3:1 po dwóch trafieniach Emmanuela Olisadebe i jednym Radosława Kałużnego, a następnie w cuglach wywalczyli awans na mundial. Tym razem nasza drużyna początek oraz środek eliminacji przespała i, by ponownie zagrać w światowym czempionacie, potrzebuje iście ułańskiej szarży w postaci dwóch wyjazdowych wygranych. Oby w piątek kadrowicze Fornalika wykonali pierwszy krok, a kilka dni później sięgnęli po historyczną wiktorię na Wembley!
Ukraina - Polska / pt. 11.10.2013 godz. 20.00
Przewidywane składy:
Ukraina:
Andrij Piatow - Artem Fedecki, Ołeksandr Kuczer, Jewhen Chaczeridi, Wiaczesław Szewczuk - Taras Stepanenko, Rusłan Rotan - Ołeh Husiew, Andrij Jarmolenko, Jewhen Konoplianka - Marko Dević.
Polska: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Łukasz Szukała, Kamil Glik, Grzegorz Wojtkowiak - Mariusz Lewandowski, Grzegorz Krychowiak - Jakub Błaszczykowski, Mateusz Klich, Waldemar Sobota - Robert Lewandowski.
Sędzia: Jonas Eriksson (Szwecja).
M | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Anglia | 10 | 6 | 4 | 0 | 31:4 | 22 |
2 | Ukraina | 10 | 6 | 3 | 1 | 28:4 | 21 |
3 | Czarnogóra | 10 | 4 | 3 | 3 | 18:17 | 15 |
4 | Polska | 10 | 3 | 4 | 3 | 18:12 | 13 |
5 | Mołdawia | 10 | 3 | 2 | 5 | 12:17 | 11 |
6 | San Marino | 10 | 0 | 0 | 10 | 1:54 | 0 |