Piłkarze Pogoni Siedlce odetchnęli z ulgą. Wygrali pierwszy raz od dwóch miesięcy

Beniaminek pierwszoligowych rozgrywek przerwał fatalną serię meczów bez wygranej i pokonał w Nowym Sączu Sandecję. O sukcesie zadecydowała jedna bramka, strzelona w ostatnich minutach.

Gospodarze przez cały mecz przeważali, ale to Pogoń Siedlce znalazła drogę do bramki w 82. minucie. Gola na wagę bardzo ważnych trzech punktów zdobył Cezary Demianiuk. - W końcu mamy to upragnione zwycięstwo. Myślę, że zbyt długo czekaliśmy na taki moment, aczkolwiek wiemy, że ta liga jest dość ciężka. Chciałbym podziękować przede wszystkim zawodnikom za to, że byli w stanie realizować te założenia, które przed meczem sobie ustaliliśmy - powiedział trener Daniel Purzycki.

- Cieszę się przede wszystkim ze zdobyczy punktowej. Mam nadzieję, że będzie to taka odskocznia dla nas i w tej chwili będzie nam o wiele łatwiej. Myślę, że frycowe już zapłaciliśmy w poprzednich spotkaniach. Na pewno nie gra się tutaj łatwo, ale myślę, że ambicja, walka a przede wszystkim skuteczność to jest to nad czym będziemy starali się pracować. Chcemy godnie reprezentować miasto Siedlce i klub. Chciałbym, aby kibice trzymali za nas kciuki i wspierali nas w kolejnych meczach - dodał.
[ad=rectangle]
Po końcowym gwizdku piłkarze w spontaniczny sposób okazywali swoją radość, ale też odetchnęli z ulgą. - Każdy wiedział, jak wyglądała nasza sytuacja przed tym spotkaniem i najważniejszym dla nas było zdobyć trzy punkty, nie ważne jak. Myślę, że ta wygrana pomoże nam odbić się z dna i zaczniemy częściej punktować - powiedział z nadzieją w głosie Cezary Demianiuk.

Zwycięski gol padł po stałym fragmencie gry, a z rożnego dośrodkowywał Jarosław Ratajczak. - Piłka przeszła praktycznie przez całe pole karne, akurat trafiła mi pod nogi, uderzyłem a zawodnik Sandecji nie zdołał jej wybić z linii - opowiadał wychowanek Pogoni.

Wygrana zespołu z Siedlec jest o tyle istotna, że beniaminek zakończył fatalną serię 5 porażek i 4 remisów. Pierwsza wiktoria przypadła na pierwszą kolejkę, więc minęły od tego momentu dwa miesiące. - Tak się składało, że jeśli przegrywaliśmy to tylko jedną bramką. Mieliśmy swoje sytuacje, poprzeczki, ale brakowało nam szczęścia. W końcu się do nas uśmiechnęło i mimo, że nie strzeliliśmy karnego, tym razem to my wygraliśmy jednym golem - zakończył szczęśliwy strzelec.

Komentarze (0)