Imigranci zmienili światowy futbol

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Ale dziś kadra ćwierćfinalistów ostatniego mundialu to mieszanka wielu narodowości. Imigracja stała się jednym z filarów belgijskiej rewolucji piłkarskiej. W połączeniu m.in. z systemem szkolenia narzuconym przez federację stworzyła bardzo silną drużynę narodową. Jeszcze 20 lat temu słowo "narodowa" byłoby tu pewnie kwestionowane. Dziś nikt nie dziwi się pochodzeniu piłkarzy, w większości dzieci imigrantów ekonomicznych.

I tak, gdyby prześledzić korzenie – Marouane Fellaini  to Maroko, podobnie Nacer Chadli, Axel Witsel – Martynika, Raja Naingollan – Indonezja, Moussa Dembele  – Mali, Adnan Januzaj  – Kosowo. Drugą połowę drużyny stanowią miejscowi. W ten sposób powstała jedna z najbardziej pasjonujących drużyn piłkarskich ostatnich lat.

Szwajcarska szansa

Nie jest przypadkiem, że właśnie imigranci odgrywają tak ważną rolę w piłce nożnej. Wystarczy spojrzeć na reprezentację Szwajcarii, która odbudowała się wraz z napływem imigrantów z krajów muzułmańskich. Xherdan Shaqiri , największa gwiazda Helwetów, pochodzi z albańskiej rodziny. Ale warto też przejrzeć nazwiska kadrze narodowej, by zorientować się, że nie jest to przypadek odosobniony. Gokhan Inler, Granit Xhaka, Valon Behrami, Bleron Djemali, Pajtim Kasami, Breel Donald Embolo , Admir Mehmedi, Josip Drmić, Haris Seferović – to wybrane nazwiska Szwajcarów powołanych na ostatnie mecze eliminacyjne.

To zjawisko tłumaczy mieszkający na co dzień w Szwajcarii Dariusz Skrzypczak.
- Szwajcarzy są dość wygodni, kończą szkołę i mają niezły standard życia. Dla imigrantów piłka nożna to szansa wybicia się, dlatego jest tak popularna - mówi były zawodnik poznańskiego Lecha.

Przed ostatnim mundialem furorę w sieci robiło zdjęcie reprezentacji Szwajcarii z wymazanymi postaciami imigrantów. Okazało się, że w zespole było jedynie trzech zawodników, którzy pochodzą z klasycznych szwajcarskich rodzin.

- Proszę pamiętać jakim krajem jest Szwajcaria. Tu społeczeństwo jest otwarte, bo jest mieszane. Nawet są tu trzy podstawowe języki plus retoromański. Ale bardziej istotne jest też to, że przez kraj przewija się od dawna ogrom turystów i przedstawicieli biznesu. To sprawia, że jest tu wysoka kultura obcowania z obcokrajowcami. Dlatego te zmiany nie wywołały żadnego bojkotu - mówi Mirosław Tłokiński, były piłkarz łódzkiego Widzew, mieszkający w Genewie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×