Robert Podoliński: Dostrzegam zdecydowanie więcej plusów w Podbeskidziu

Podbeskidzie Bielsko-Biała dwukrotnie prowadziło z Piastem Gliwice, ale w rywalizacji z liderem Ekstraklasy zdobyło punkt. - Emocje są skrajne - przyznał po meczu trener bielskiego klubu, Robert Podoliński.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Pod wodzą Roberta Podolińskiego Podbeskidzie Bielsko-Biała nie doznało jeszcze porażki w Ekstraklasie. Górale w sobotę zremisowali z Piastem Gliwice. Mecz ten lepiej rozpoczęli gliwiczanie, którzy od pierwszego gwizdka dominowali nad rywalami. Piłkarze z Gliwic mieli kilka bramkowych okazji, ale za każdym razem brakowało skuteczności. Niespodziewanie pierwszą bramkę zdobyli gospodarze, a piłkę w siatce umieścił Mateusz Szczepaniak.

Gliwiczanie tuż przed przerwą doprowadzili do wyrównania po strzale Kamila Vacka z rzutu karnego. Po przerwie ponownie na prowadzenie wyszli bielszczanie, gola strzałem z dystansu zdobył Mateusz Możdżeń. W końcówce goście doprowadzili do wyrównania, a na listę strzelców ponownie wpisał się Vacek, który wykorzystał drugi rzut karny.

Trener Podbeskidzia był zadowolony z wywalczonego punktu w starciu z liderem Ekstraklasy. - Muszę przyznać, że emocje są skrajne. Z jednej strony szkoda punktów z nieprzypadkowym liderem, ale z drugiej strony musimy spojrzeć prawdzie w oczy: w pierwszej połowie dopisało nam szczęście, bo Piast miał swoje sytuacje. Stosuemy politykę małych kroczków, spokojnej praca. Uważam, że z tego meczu wyciągniemy pozytywy. Jest nad czym pracować, ale ja dostrzegam zdecydowanie więcej plusów w tym zespole i mam dużą przyjemność pracy z tymi ludźmi. Dziękuje zawodnikom za realizację założeń taktycznych i podejście do spotkania - stwierdził Podoliński.

Śmiało można zaryzykować tezę, że gdyby nie jedenastki, to Piast z Bielska-Białej wyjechałby bez punktów. Obrona Górali, nie licząc dwóch fauli w polu karnym, była niemal bezbłędna. - Nie mam pretensji, gdybyśmy byli mądrzy przed szkodą, to nie popełnilibyśmy tych fauli. Zdarza się, zrzucam to na karb zaangażowania. Szanujmy ten punkt, bo Piast miał kilka naprawdę niezłych okazji. Pozytyw jest taki, że to jest trzecia nasza stracona bramka w lidze i trzecia z rzutu karnego. Trzymamy statystyki, miejmy nadzieję, że w Zabrzu nikt nie gwizdnie i zostawimy zero z tyłu - przyznał Podoliński.

Niespodziewanie w podstawowym składzie Podbeskidzia zabrakło Roberta Demjana. Miejsce Słowaka na szpicy zajął Szczepaniak. Demjan na boisku pojawił się dopiero w 90. minucie. - Taki był wymóg taktyczny. Chcieliśmy zagęścić środek pola i stąd wybór Mateusza Szczepaniaka, ale to nie jest tak, że Robert Demjan jest gdzieś schowany w szafie. Do tej pory on grał praktycznie wszystko. Na pewno będą jeszcze spotkania, w których będziemy grali na dwóch napastników i Demjan jest naturalnym wyborem. Jednak Piast to taki rywal, z którym musieliśmy zagęścić środek pola. Rywalizacja jest uczciwa, uważaliśmy, że Szczepaniak da nam więcej z kontrataku. Liczymy na Demjana, bo zdajemy sobie sprawę jak ważny jest to dla nas piłkarz - ocenił szkoleniowiec Podbeskidzia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×