Bogusław Leśnodorski: Ryzyko za 10 mln złotych

 Redakcja
Redakcja
Ile dziś jest wart Duda? Przed rokiem Inter Mediolan był skłonny w pewnym momencie zapłacić nawet 5 milionów euro. O ile spadła cena za kartę Słowaka?

- Nie wiem, sam jestem ciekawy, ile ostatecznie zaproponuje kontrahent, z którym rozmawiamy na temat Ondreja. A jeśli zostanie, dla wszystkich, również dla niego, jasne jest, że będzie musiał przydatność udowadniać od nowa. Nie da się przecież ukryć, że w wiosennej taktyce Legii jego rola została zmarginalizowana.

I nie martwi to pana jako współwłaściciela klubu? Że chodzące miliony, co prawda wirtualne, ale zawsze jakieś, mocno wyparowały?

- Ale my graliśmy o mistrzostwo i puchar, a nie o miliony! Legia nie chce być kopią Ajaksu, który jest nastawiony przede wszystkim na promowanie zawodników, a nie na wynik, przez co z utraconego na finiszu mistrzostwa Holandii nikt, poza kibicami, nie robił specjalnej tragedii. Kiedy pojechaliśmy do Amsterdamu, szefowie tego klubu mówili, że mają sto kilkadziesiąt milionów euro na koncie, których jednak nie wydają, bo to i tak nie da gwarancji, że wystąpią w półfinale Ligi Mistrzów. Podczas gdy ja wydałbym wszystkie oszczędności nawet wówczas, gdybym miał tylko cień szansy na awans do najlepszej czwórki w Champions League, a oni z góry zakładają, że nie wyjdą z grupy. Takie myślenie byłoby w Legii niedopuszczalne. Inna sprawa, że Holendrzy mają taką trochę hobby ligę, więc może przez to inaczej patrzą na świat.

Chwileczkę, a nasza jest inna, skoro z zespołu mistrza Polski na finały mistrzostw Europy ma szansę pojechać raptem pięciu piłkarzy?

- Uważam, że Lewczuk, Borys i Kuchy także powinni znaleźć się w polskiej kadrze na finały Euro 2016, absolutnie na to zasłużyli. Selekcjoner Adam Nawałka ma jednak inny pomysł na zespół, uważa, że Thiago Cionek jest lepszy niż kilku legionistów, więc trzeba to... uszanować. To w końcu jego drużyna, on bierze za nią odpowiedzialność. Dziwię się tylko, dlaczego taki Peszko bardziej pasuje do całości układanki od naszych zawodników, ale nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, więc mogę się nie znać. OK, zgadzam się, że w Legii jakości powinno być więcej niż jest obecnie. Na usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że bardzo wielu aktualnych kadrowiczów ma legijny rodowód. I to daje dużą satysfakcję, bo jasno wskazuje, że droga do kadry wiedzie przez Łazienkowską.

Kiedy przed dwudziestu laty Legia jedyny raz awansowała do grupy w Lidze Mistrzów sprowadziła Polaków z zagranicy. Nie korci pana, aby powielić ten wariant?

- Czasy były zupełnie inne, dziś nie stać klubu na takie rozwiązanie. Polscy piłkarze zarabiają za granicą tak duże pieniądze, że nawet nie ma sensu namawiać ich na grę w Legii; mają przecież tylko jedno życie, a kariera nie jest wieczna.

Mimo to Grosika chciał pan jednak ściągnąć zimą.

- Owszem, ale byłby to pewnie projekt na rok. Transfer był możliwy jednak tylko wówczas, gdyby Kamil przyszedł do Legii jako wolny zawodnik i odszedł za darmo lub prawie za darmo. No i musiałby pójść później tam, gdzie dostałby o wiele większe niż u nas pieniądze. Wiązałoby się to z wielkim ryzykiem życiowym i zawodowym Grosickiego. Timing zimą nie okazał się najlepszy, ale przynajmniej pomogliśmy Grosikowi podpisać nowy kontrakt. Coś zatem przy okazji prac nad tym projektem mimo wszystko się udało. Powtórzę przy okazji moją diagnozę – jeśli coś teraz w Legii nie wychodzi, to tylko dlatego, że mamy za mało pieniędzy.

I tak jednak w waszej kasie jest dwa razy więcej niż u krajowych rywali.

- Biorąc pod uwagę pierwszą drużynę, dysproporcje nie są wcale tak duże. Szacuję, że Lech wydał raptem 20 procent mniej na utrzymanie zespołu ekstraklasy w zakończonym sezonie niż Legia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×