SC Freiburg o najwyższe cele w Bundeslidze nie walczy, jednak na własnym terenie jest groźny dla każdego przeciwnika. Zawodnicy Christiana Streicha wygrali już cztery spotkania u siebie i teraz spróbują wykorzystać eksperymentalną formację defensywną RB Lipsk.
Z powodu kontuzji na Schwarzwald-Stadion nie zagra czterech obrońców drużyny z Saksonii: stoperzy Marvin Compper i Kyriakos Papadopoulos oraz grający po bokach Lukas Klostermann i Bernardo. W tej sytuacji Ralph Hasenhuettl ma do dyspozycji zaledwie trzech nominalnych defensorów: Williego Orbana, Marcela Halstenberga oraz dotąd tylko rezerwowego Benno Schmitza.
Pewnym ryzykiem jest już samo wystawienie Schmitza, a trener musi jeszcze znaleźć środkowego obrońcę do pary dla Orbana. Według niemieckich mediów, postawi na Austriaka Stefana Ilsankera, który jest nominalnym pomocnikiem, a ostatnio z powodzeniem łatał dziurę na boku defensywy.
- Teraz widać, że wypowiadane na początku sezonu słowa, iż wszyscy piłkarze w kadrze są bardzo potrzebni, nie jest tylko frazesem - komentuje zaniepokojony Hasenhuettl, który na wszelki wypadek do Freiburga zabrał obrońcę z drużyny młodzieżowej, Dominika Franke.
RB Lipsk problemów nie ma w pozostałych formacjach i bramkarza Freiburga Alexandra Schwolowa straszyć będą takie asy jak Emil Forsberg, Marcel Sabitzer, Naby Keita i Timo Werner.
ZOBACZ WIDEO Borussia - Legia. Bartosz Bereszyński: Zwariowany mecz