Kamil Grabara: Piłka to świat zwierząt. Najsilniejszy przetrwa. Ja więc przetrwam

- Niektórzy pewnie myśleli, że zadebiutuję w seniorach i wpuszczę z 6 goli. Pragnę więc podziękować kibicom z Polski. Czułem wasz doping na plecach - mówi nam w swoim pierwszym wywiadzie po wypożyczeniu do duńskiego Aarhus bramkarz Kamil Grabara.

Maks Chudzik
Maks Chudzik
Kamil Grabara Newspix / Tomasz Zasinski / Na zdjęciu: Kamil Grabara
Maks Chudzik, dziennikarz WP SportoweFakty: - Czy z panem w bramce Liverpool wygrałby Ligę Mistrzów? Kamil Grabara, bramkarz Aarhus (na wypożyczeniu z Liverpoolu) i reprezentacja Polski do lat 21: - Oczywiście (śmiech). Lecz co się stało, to się nie odstanie.

To prawda, że powiedział pan Juergenowi Kloppowi, iż nie czuje się gorszy od Lorisa Kariusa (podstawowy bramkarz Liverpoolu w poprzednim sezonie)?

Tak. To chyba nic złego. Klub nie ogłosił, że mnie zawiesza.

A jest pan lepszy od Alissona, bramkarza za 70 mln euro?

Nie powiem, że jestem teraz od niego lepszy. Wierzę, że kiedyś jednak będę. Zrobię wszystko, aby tak się stało.

Marcin Bułka nie czuje się gorszy od Kepy i Caballero, którzy są przed nim w hierarchii Chelsea. Różni ich to, że on jeszcze nie zagrał meczu w seniorskiej piłce.

Dlatego właśnie ruszyłem się z Anglii. Jestem aktualnie w Danii (na wypożyczeniu w Aarhus - przyp. red.), gdzie gram przyzwoicie. Niektórzy pewnie myśleli, że zadebiutuję w seniorach i wpuszczę z 6 goli. Pragnę więc podziękować kibicom z Polski. Czułem wasz doping na plecach. Chętnie więc przypomnę, iż w kadrze do lat 21 byłem jedynym zawodnikiem regularnie grającym, który nie występował na co dzień w dorosłej piłce. Dzięki eliminacjom do Euro wszyscy mogli w końcu dostrzec, jak prezentuję się na boisku. Moim zdaniem wyglądałem bardzo dobrze, ale inni mogą mieć odmienne zdanie. Nie wnikam.

A jak wyglądały pańskie relacje z Lorisem Kariusem i Simonem Mignoletem w Liverpoolu? Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny mówili, że nie czuli "dobrych fluidów" na treningach Arsenalu od takiego Manuela Almunii.

Ja tam nie wiem, jakbym zareagował jako doświadczony bramkarz, gdyby jakiś chłystek czekał tylko na twoje miejsce, twój błąd. Nie jestem osobiście fanem, aby być w chamskich relacjach z resztą bramkarzy, ale jeśli ktoś tak chce, to co mogę zrobić. Różnie bywa.

Wróci pan do Liverpoolu?

Nie boję się powiedzieć, że chcę wrócić za pół roku i rywalizować o miejsce w pierwszym składzie. Czy tak się jednak stanie? Tego nie wiem.

Był pan niecierpliwy na Anfield?

Tak. Od ponad roku czułem, że jestem gotowy, aby grać w seniorskiej piłce. Chyba teraz to widać. Latem Liverpool nie puścił mnie jednak na wypożyczenie.

Marcin Bułka: Moja przyszłość to kwestia dni, tygodni

Jak pan w ogóle trafił do The Reds?

Spodziewałem się zainteresowania zachodnich klubów. Jeździłem na kadry młodzieżowe, zacząłem tam bronić. Nie od dziś wiadomo, że skauci łowią takich chłopaczków. A potwierdzeń tej tezy jest bardzo dużo. Nie spodziewałem się jednak, że od razu będzie to taki klub jak Liverpool. Bardziej myślałem o Barcelonie. Chociaż Liverpool jest obecnie lepszym zespołem od Barcelony. Na pewno nie czułem się zszokowany, ale gdzieś ta nutka zaskoczenia była wciąż obecna.

Mówił pan, że ludzie nie mają pojęcia, ile pana kosztowało, aby trafić do Liverpoolu.

Nie mają i nie będą mieli. Gdybym miał policzyć, to pewnie nawet nie umiałbym tego zrobić. Niech ludzie, którzy chcą trafić do Liverpoolu, również podejdą do rachunku sumienia, wszystko sobie przeliczą i odpowiedzą na pytanie, ile wyrzeczeń zrobili, aby trafić do tego klubu.

Jakie były te pańskie wyrzeczenia?

Przede wszystkim trzeba regularnie trenować. Jak miałem 8 - 10 lat, to nie opuściłem żadnego treningu w roku. Czy to lato, czy zima. Do 16. roku życia nie było mnie może na 5 treningach. Takie niby nic, a na końcu robi różnicę. Systematyczność znaczy dużo dla nastolatka i jego rozwoju. Bo nie oszukujmy się, taka prawdziwa praca rozpoczęła się w momencie trafienia do Liverpoolu. Tam się trenuje od 10 rano do godziny 18. I to potem widać, że przerobiło się więcej niż chłopaki trenujący w innych klubach lub państwach.

A teraz trzeba było wyjechać.

Mogę być arogancki, czy jak to mówią ludzie - bez pokory. Przychodzą jednak takie momenty, kiedy trzeba stąpać twardo po ziemi. Jeszcze rok temu widziałem swoją najbliższą przyszłość na Anfield. Liverpool w międzyczasie ściągnął jednak bramkarza za 70 milionów euro. Jeśli ja nałożyłbym na samego siebie presję, że muszę zrobić karierę w Liverpoolu, to siłą rzeczy nie da się tego uczynić bez wygryzienia Allisona.

Da się?

To nie jest sytuacja na zasadzie, że ja sam nie podejmuję rękawic. W świecie piłki jest jednak mnóstwo takich przykładów, że piłkarz z akademii klubu X kończy w zespole Y o podobnej klasie. Loris Karius był tego znakomitym przykładem. Grał w akademii Manchesteru City, gdzie umówmy się: nie zabłysnął. Raczej trafił tam przypadkowo, po czym odszedł do Mainz. Stamtąd nagle znalazł się w Liverpoolu i grał przeciwko City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Mówi pan tak, jakby właśnie chciał pożegnać się z Liverpoolem.

Na pewno moim głównym celem jest bycie pierwszym bramkarzem tego klubu i zrobienie kariery na Anfield. Cokolwiek by się nie działo, Liverpool mam w swoim sercu. Nie wykluczam jednak, iż swoją karierę będę wiązał z innym klubem Premier League, albo czołowym zespołem włoskim lub hiszpańskim. Nie dam jasnej odpowiedzi, jak moja kariera się potoczy. Jestem jednak pewny, że zrobię ją na miarę światową.

Zbigniew Boniek opowiadał w programie Cafe Futbol Extra, że gdyby pan i Jan Bednarek zostali w Polsce, to po ewentualnym wywalczeniu mistrzowskiego tytułu, zgłosiłoby się po pana pięć europejskich klubów, oferując dwadzieścia milionów euro.

Na pewno. Jestem bliższy tezy, że nigdy nie rozwinąłbym się w Polsce, tak jak uczyniłem to na Wyspach. To dość ciekawe, że ani razu przez wszystkie ostatnie lata nie przeszła mi myśl, czy dobrze wybrałem. Ja to wiem. Z całym szacunkiem do piłkarzy polskich klubów, ale na treningach ćwiczyłem z Coutinho i Firmino. Do tego może w Ekstraklasie nawet nie dane byłoby mi zagrać.

Prezes Boniek w tym samym wywiadzie powiedział, że "ekscytujemy się tym, iż Grabara wystąpił w drużynie Liverpoolu U23, ale chyba nie do końca o to chodzi".

W pełni się zgadzam. Nie o to chodzi. Lecz co z tego panie prezesie? Miałem odmówić wyjścia na boisko w meczu Liverpoolu U23, bo to jakiś wstyd? Wiadomo, że chodzi o występy w pierwszej drużynie, ale gdybym w niej już zagrał, to jeździłbym wtedy raczej na pierwszą reprezentację. A tak jestem w U21, czyli ostatecznie i tak jakieś możliwości rozwoju są.

Znalazłem wypowiedź pana Tomasza Hajty, który mówił iż "za trzy lata chce sprawdzić, w jakim miejscu pan będzie". To gdzie pan będzie?

Na pewno wyżej niż w Schalke. Przykro mi, ale 3 lata to multum czasu. Jeśli więc co pół roku będę o krok wyżej, to z pewnością przeskoczę pułap Schalke.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek szokuje. "W jednej akcji potrafi trafić dwa razy"

Znowu powiedzą, że panu odbiło.

To tak jak w świecie zwierząt. Najsilniejszy przetrwa. Ja przetrwam. Nigdy nie pokazywałem światu: o, patrzcie mam tyle i tyle pieniędzy, noszę takie i takie ciuchy. Zdarzyły się z mojej strony jakieś głupie komentarze, ale to na pewno nie z tego powodu, że mi odwaliło.

Jakiś przykład?

Gdy napisałem, że "rusza ekstraklasa, więc będzie można podziwiać kwiat bramkarstwa". Ale czy nie miałem racji? No miałem.

Jednak nagrał pan filmik dla materiału do "Łączy nas Piłka", na którym przeprasza pan za swoje błędy. No to miał pan rację?

Może chciałem po prostu udowodnić ludziom, że nie jestem aż takim recydywistą jak ludziom się wydaje. Bo może kogoś obraziłem i zraziłem do używania mediów społecznościowych. Może Seweryn Kiełpin (były bramkarz Wisły Płock, z którego zadrwił Grabara) miał załamanie nerwowe za tamten tweet o „kwiecie bramkarstwa”. Na pewno nie było to moją intencją. Stąd przeprosiny. Dla mnie gorsi są politycy, którzy kłamią jak najęci. A ja zawsze jestem szczery. Zawsze. Jednak jest to jakiś kapitał.

Łatwo pana sprowokować?

Nie. Jeśli ktoś uważa, że udało się mnie sprowokować, to jest w błędzie. Ja po prostu umiem odbić piłeczkę na drugą stronę. Gdybym naprawdę łatwo ulegał na wszelkie prowokacje, to moje tweety trąciłyby o jakąś patologię. Bo niektórym naprawdę się należało.

Wkurza pana, kiedy ktoś mówi, że jest pan za młody?

Już teraz chyba tak nie mówią. Mam 20 lat. Stary dziad ze mnie. Za młodym to można być, aby iść do wojska. Niekompetentni ludzie potrafią zrobić jednak wszystko, aby tylko na siłę udowodnić swoje tezy z kosmosu. Ja tego nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Już nawet teraz nie czytam o takich pierdołach, aby się nie wkurzać. Na szczęście różne głupoty nigdy nie zmieniły mojego podejścia do świata.

Czuje się pan niedoceniany?

Ja nie potrzebuję docenienia. Chyba, że od samego siebie. Wiem, ile jestem wart. I tak mam wrażenie, że postrzeganie mnie zmieniło się na plus, odkąd gram w kadrze do lat 21. Nie dziwię się, bo w końcu ludzie mogli zobaczyć, jak dobrze gram.

Kiedy odmówił pan 2 lata temu występu na Euro U-21 w Polsce, to powiedział pan że nie chce sobie skracać wakacji.

Grałem wcześniej w kadrach młodzieżowych. Trenerzy mnie znali. Jako gospodarz nie graliśmy też eliminacji, tylko mieliśmy wiele zgrupowań, gier kontrolnych. Było więc dużo okazji, aby mnie powołać, sprawdzić, co potrafię. W ogóle się o tym nie mówi, że najpierw zadzwonił do mnie trener zespołu U-19, czy nie zagrałbym jakiegoś dwumeczu z Węgrami. Grzecznie odpowiedziałem, że nie pojadę. Bo akurat miałem długi sezon i potrzebowałem czasu, aby odpocząć. Odmowa nie była więc wymierzona konkretnie w Euro-U21. Poza tym, nie czułem się częścią tamtej drużyny.

Latem zaczynają się w Polsce mistrzostwa świata do lat 20. Jeśli ewentualnie przyjdzie powołanie, to również pan odmówi?

Trener Magiera dzwonił do mnie w momencie, gdy nie grałem dla kadry U-21, co jest dość interesujące. Selekcjoner powiedział mi, że jestem w kręgu jego zainteresowania i wspomniał, iż może powoła mnie do drużyny U-20. Grzecznie odpowiedziałem, że dopóki jesteśmy w grze o awans na Euro, to wolę zostać w zespole do lat 21. Bo wiem, że prędzej czy później zacznę grać. Trener Magiera to uszanował. I z tego co mi wiadomo, nie będę powołany na mundial U-20. Sam myślę, że nie jestem tam w ogóle potrzebny. Powodzenia dla chłopaków. I tyle w temacie.

Teraz czuje się pan już członkiem kadry U-21?

Wydaje mi się, że jestem ważną częścią tej drużyny. Na zgrupowaniach czuję jak w domu.

Ta drużyna jest wyjątkowa?

Nigdy w takiej nie byłem. Nie z równie dużym poczuciem wspólnoty. Idealnie dobraliśmy się charakterami. Trener Czesław Michniewicz śmieje się, że przepis na drużynę to gruby, chudy, rudy, blondyn i czarny. Chyba coś w tym jest, że przeciwieństwa przyciągają się do siebie. Trzeba by spytać trenera, jak przeprowadzał on proces selekcji pod kątem mentalnym i charakterologicznym. Na pewno musiał wziąć takich, którzy potrafią grać w piłkę.

Ferguson ubłagał Clegga o podpisanie kontraktu. Zawodnik MU, dla którego piłka była męką

Wierzył pan w awans?

Już zawiązaliśmy z chłopakami kontakty na całe życie. W sumie jak z********j atmosfery by nie było i tak na końcu liczył się wynik. A, że my wierzyliśmy cały czas w awans do Euro, to udało się go nam osiągnąć. Uprzedzę komentarze: tak, wierzyliśmy nawet po dwóch remisach z Wyspami Owczymi.

Krytyka wtedy wam się jednak należała.

Tak, ale konstruktywna. A nie, jak brzmiał jeden tytuł o frajerach. Może to nawet lepiej, że dzięki temu remisowi u siebie straciliśmy pierwsze miejsce i awansowaliśmy po barażach. Tak to chociaż awans smakuje jeszcze lepiej. W końcu ograliśmy Portugalię.

To na pewno Liverpool wygrałby z panem tę Ligę Mistrzów?

Ok, może z Grabarą w bramce Liverpool w ogóle by tam nie był.

Czy Kamil Grabara zostanie w najbliższych 2-3 latach podstawowym bramkarzem Liverpoolu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×