Do 82. minuty Piast Gliwice prowadził w meczu I rundy eliminacji Ligi Mistrzów z BATE Borysów 1:0 i był lepszym zespołem, który umiejętnie się bronił. Wtedy zaczął się jednak dramat mistrzów Polski. W polu karnym Frantisek Plach sfaulował rywala i sędzia podyktował "jedenastkę", którą na gola zamienił Hervaine Moukam. Kilka chwil później gola na wagę awansu BATE zdobył Zachar Wołkow. W obu sytuacjach błąd popełnił bramkarz Piasta.
- Wydaje mi się, że Plach powinien być zmieniony po pierwszej bramce. On po rzucie karnym wiedział, co zrobił i do końca meczu był wyłączony z gry, bo przez cały czas o tym myślał. Przypomina mi się zeszłoroczny mecz finału Ligi Mistrzów, gdy Loris Karius popełniał błędy. Ja go wtedy rozumiałem, tak samo, jak rozumiałem Placha. Taka jest dola bramkarza. Jak napastnik nie wykorzysta pięciu sytuacji sam na sam, a potem strzeli zwycięską bramkę, to jest bohaterem meczu. Jeśli bramkarz obroni 20 strzałów, a puści jakąś jedną czy dwie szmaty, to jest ojcem porażki - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Jan Tomaszewski.
- Przepraszam za zarozumiałość, jednak ja bym drugiej bramki nie wpuścił. Ale to w przypadku, gdybym nie zawalił karnego i pierwszej bramki. Po prostu zrobiłbym krok do przodu i miał piłkę w zębach - dodał były bramkarz reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"
Tomaszewski wytknął błędy Plachowi, który przy obu straconych golach mógł zachować się dużo lepiej. - Uważam, że przy drugiej bramce wystarczyło krok zrobić do przodu. Rywale nabiegali, najwyżej by się z nimi zderzył, ale nie ma takiej możliwości, bo żaden napastnik nie zaryzykuje zderzenia z kolanem bramkarza. Druga bramka była wynikiem pierwszego wypadku przy pracy Placha. On później o niczym innym nie myślał, tylko o tym, co zrobił. Nie grał już w tym meczu - stwierdził.
Mistrz Polski już w pierwszej rundzie eliminacji pożegnał się z marzeniami o elitarnej Lidze Mistrzów. Choć przed dwumeczem z BATE piłkarze Piasta byli skazywani na pożarcie, to na boisku prezentowali się lepiej niż utytułowany klub z Białorusi.
- To jest taki symbol polskiej Ekstraklasy, której nie ma. Szczęście powinno sprzyjać lepszym. Po tym dwumeczu dla mnie zespołem lepszym był Piast, ale niestety, tak jak w naszej lidze, tej ekstraklapie, zawsze ktoś zawali i nie wykorzysta tej szansy. BATE Borysów był faworytem tego dwumeczu, ale moim zdaniem wypadł gorzej - ocenił Tomaszewski.
- To nie jest wstyd, że odpadamy w I rundzie. Poprzednio mieliśmy za rywali kelnerów, w pierwszych rundach graliśmy z drużynami egzotycznymi. W tej chwili nie jest to wstyd, ale świadczy to o naszej Ekstraklasie. Gdy powtarzam, że jest to ekstraklapa, to jestem wrogiem publicznym numer jeden. Mnie naprawdę g... interesuje, kto zdobędzie mistrzostwo Polski. Mnie interesuje to, jak mistrz Polski zaprezentuje się w Europie. Czy bliżej nam jest do mistrza Niemiec, Anglii, Włoch, Hiszpanii czy mistrza Gibraltaru - dodał.
Tomaszewski skrytykował politykę transferową Piasta. Co prawda działacze zatrzymali największe gwiazdy, ale nie dokonali solidnych wzmocnień, które mogłyby pomóc w walce w europejskich pucharach.
- Drużyna, która startuje w Lidze Mistrzów wzmacnia się. Szczególnie te na dorobku. Nawet białoruska prasa napisała, że Piast wzmocnił się IV-ligowym zawodnikiem hiszpańskim. To jest tragedia. Oczywiście ten piłkarz może być tak jak Angulo czy Carlitos królem strzelców. G... mnie interesuje, kto jest królem strzelców w Polsce. Interesuje mnie, czy będzie strzelał bramki w Lidze Europy. Jak się Piast wzmocnił IV-ligowym zawodnikiem, to jak się ich bać? - zakończył.
Zobacz także:
International Champions Cup: gol Roberta Lewandowskiego. Bayern Monachium przegrał z Arsenalem