Według pierwszych prognoz, kontuzja kolana, której Dawid Kownacki doznał na początku lutego, miała wykluczyć go z gry na maksymalnie 8 tygodni. Okazało się, że po zaplanowanej na środę operacji 22-latek będzie pauzował dłużej.
- Zakładamy, że za trzy miesiące Dawid wróci do treningów. Operacja raczej nie skróci tego czasu. Niestety, wielka szkoda - powiedział nam w poniedziałek reprezentujący piłkarza Marcin Kubacki. Więcej TUTAJ.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Kownacki wznowi treningi dwa tygodnie przed startem przygotowań reprezentacji do Euro 2020. Może i jest najniżej ocenianym przez "Kickera" graczem Bundesligi (4,59 w skali 1-6), ale zdrowy byłby pewny udziału w mistrzostwach.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Kibice wyrozumiali wobec korupcyjnych grzechów Cracovii. "Ukarać, ale nie zniszczyć"
To uczestnik MŚ 2018, którego powołanie na Euro 2020 byłoby inwestycją w przyszłość. Zresztą w 2019 roku Jerzy Brzęczek zaprosił go na cztery z pięciu zgrupowań - Kownacki nie dostał powołania tylko na czerwcowe, bo wtedy reprezentował Polskę na młodzieżowym Euro we Włoszech.
Niedyspozycja młodego napastnika nie spędza Brzęczkowi snu z powiek, ale nieco komplikuje mu budowę kadry na Euro 2020. Jak to w życiu jednak bywa, medyczna kartoteka kolegi może być przepustką do reprezentacji dla innych zawodników. Kto może skorzystać na nieszczęściu Kownackiego?
"Wilczego" biletu nie będzie
U Brzęczka Kownacki, podobnie jak w młodzieżówce Czesława Michniewicza, jest przede wszystkim środkowym napastnikiem. Na tej pozycji zagrał we wrześniowych meczach e. Euro 2020 ze Słowenią (0:2) i Austrią (0:0). Jego następcy powinniśmy więc szukać wśród "9".
Automatycznie nasuwa się zatem kandydatura Kamila Wilczka, który w ostatnich trzech latach robił furorę w Danii. Zdobył dla Broendby IF 92 bramki, pobił strzelecki rekord samego Ebbego Sanda i został ulubieńcem kibiców.
Wilczka dyskwalifikuje jednak metryka. Powołanie 32-latka, który dotąd nie funkcjonował w tej drużynie, tylko po to, by był czwarty w hierachii po Robercie Lewandowskim, Arkadiuszu Miliku i Krzysztofie Piątku, byłoby mało perspektywicznym wyborem. Z całym uznaniem dla strzeleckiego dorobku Wilczka, Brzęczek ma ciekawsze opcje.
Sam Wilczek też już pogodził się z tym, że w kadrze nie zaistnieje. W styczniu zamienił Broendby IF na turecki Goztepe SK by szukać nowych wyzwań w karierze klubowej. Na razie w Izmirze jest tylko rezerwowym - mając nadzieję na udział w Euro 2020, nie decydowałby się na taki ruch w trakcie sezonu.
Wycieczka do Grecji
O ile pomijanie Wilczka selekcjoner mógł wyjaśnić właśnie jego wiekiem, to już ignorowanie Karola Świderskiego jest zaniedbaniem opiekuna drużyny narodowej. 23-latek jest numerem jeden w ataku mistrza Grecji PAOK-u Saloniki i drugim najskuteczniejszym piłkarzem tamtejszej ligi.
Wiosną ubiegłego roku był w jokerem w talii Razvana Lucescu i w tej roli spisywał się znakomicie, zdobywając 6 bramek. W tym sezonie jest już graczem pierwszego wyboru, a większa odpowiedzialność wcale mu nie przeszkadza. Strzelił już 12 goli - najwięcej w zespole.
Greckie wyczyny Świderskiego dotąd nie robiły na selekcjonerze wrażenia. - Jest dalej do kadry niż bliżej - tak mi się wydaje. Gdyby selekcjoner obserwował mnie i chciał sprawdzić, to kontakt by był, a nie ma żadnego. Kadra to jest temat bardziej przyszłości niż teraźniejszości - przyznał 23-latek w rozmowie z weszlo.com.
Może uraz Kownackiego skłoni Brzęczka do szukania nowych rozwiązań i spojrzenia w stronę Grecji. Świderski daje większe pole manewru - jest zawodnikiem lewonożnym i może grać nie tylko jako środkowy napastnik, ale też jako skrzydłowy. A w 23-osobowej kadrze na Euro 2020 selekcjoner potrzebuje jak najwięcej wszechstronnych graczy.
Amerykański sen
Przykład Przemysława Frankowskiego pokazuje, że Atlantyk nie wydłuża drogi do reprezentacji, więc niewykluczone, że na pechu Kownackiego skorzystają Adam Buksa albo Jarosław Niezgoda, którzy w przerwie zimowej przenieśli się odpowiednio do New England Revolution i Portland Timbers.
Nie mają atutu wszechstronności jak Świderski, bo to klasyczni środkowi napastnicy, ale - w przeciwieństwie do Wilczka, są w wieku rozwojowym: pierwszy ma 23 lata, a drugi 24. Buksa to też gracz lewonożny, a takim w ataku reprezentacji jest tylko Milik. Z drugiej strony Niezgoda jest, jak Piotr Zieliński, obunożny - nie sposób wskazać jego wiodącą nogę.
Minusem ich kandydatur jest terminarz. Buksa ostatni mecz o stawkę zagrał 13 grudnia, a Niezgoda tydzień później. Sezon 2020 Major League Soccer startuje natomiast 29 lutego - dwa tygodnie przed rozesłaniem powołań na mecze towarzyskie z Finlandią (27.03) i Ukrainą (31.03).
Marcowe gry kontrolne to ostatni moment na wpuszczenie do drużyny świeżej krwi. Czerwcowe spotkania z Rosją (02.06) i Islandią (09.06) zostaną rozegrane już w ramach zgrupowania w Opalenicy. Czy dwa mecze w MLS otworzą przed Buksą i Niezgodą drzwi do kadry, które były dla nich zamknięte, gdy błyszczeli jesienią w ekstraklasie pod nosem selekcjonera?
Bad Boy z Glasgow
Bezpośrednim zapleczem dla kadry A jest "młodzieżówka". W ostatnim czasie do pierwszej reprezentacji awansowali z niej Krystian Bielik, Sebastian Szymański czy właśnie Kownacki, którego udanie zastąpił w zespole Czesława Michniewicza Patryk Klimala.
21-latek jest na fali wznoszącej. Jesienią strzelił dla Jagiellonii 7 goli, do których dorzucił 3 asysty. Dobrze wypadł też w meczach eliminacji mistrzostw Europy U-21. I kuł żelazo póki było gorące, bo po najlepszej rundzie w karierze przeniósł się do Celtiku Glasgow.
W zespole mistrza Szkocji ma silną konkurencję, bo Leigh Griffiths i Odsonne Edouard, z którymi rywalizuje o miejsce w ataku, strzelają jak na zawołanie. Powoli buduje jednak swoją pozycję w drużynie. W ostatnim występie efektownie asystował przy trafieniu kapitana Scotta Browna.
Klimala, podobnie jak Świderski, jest graczem wszechstronnym. Najlepiej czuje się jako środkowy napastnik, ale jego szybkość i sposób w jaki połyka przestrzeń, można wykorzystać też na skrzydle. To daje mu przewagę w zestawieniu z Buksą czy Niezgodą, którzy najbardziej są zbliżeni charakterystyką do Piątka.
Przemycenie Błaszczykowskiego
Szukając chętnych na miejsce Kownackiego, Brzęczek nie musi jednak ograniczać się do napastników. Na Euro 2020 ten czwarty po Lewandowskim, Miliku i Piątku pojedzie tylko po naukę. Dlatego problem Kownackiego może być szansą dla nominalnego skrzydłowego. Zresztą nasz pechowiec sam grywał na tej pozycji i w kadrze, i w Fortunie.
O udział w Euro 2020 raczej nie muszą się martwić Kamil Grosicki, Sebastian Szymański, Damian Kądzior czy Przemysław Frankowski. Gdyby nie uraz Kownackiego, dla piątego skrzydłowego miejsca mogłoby już zabraknąć, a tak Kamil Jóźwiak, Przemysław Płacheta i Jakub Błaszczykowski mogą mieć większą nadzieję na udział w turnieju.
21-letni Jóźwiak rozgrywa swój czwarty sezon w ekstraklasie, ale dopiero teraz wyrósł na czołową postać Lecha Poznań i jednego z najlepszych skrzydłowych ligi. Dynamiczny, wygrywający pojedynki i konkretny. Jego rówieśnik Płacheta jest odkryciem sezonu. Pomocnik Śląska Wrocław me cechy co Jóźwiak, a przy tym jest lewonożny, więc byłby alternatywą dla Szymańskiego.
Niedyspozycja Kownackiego może też ułatwić Brzęczkowi decyzję o powołaniu na Euro 2020 Błaszczykowskiego. Skąd wśród piłkarzy aspirujących wziął się weteran? Powołanie go, jakkolwiek zasadne, będzie szeroko komentowane ze względu na łączące obu panów więzy krwi. Pokrewieństwo selekcjonera z jednym z najlepszych polskich piłkarzy XXI wieku stało się bowiem orężem bezrefleksyjnych krytykantów Brzęczka.
Gdyby przez "Kubę" na turniej nie został pojechał któryś z młodszych skrzydłowych, podniosłoby się larum. A jako piąty w zestawie nie będzie nikomu przeszkadzał. 35-latek stracił niemal całą jesień z powodu urazów - najpierw stopy, potem pachwiny. Zdrowy jest jednak klasą samą w sobie, co potwierdził na inaugurację rundy wiosennej ekstraklasy, a jego charyzma i doświadczenie będą w czasie mistrzostw bezcenne.
Czytaj również -> Maciej Kmita: Piątek nigdy nie będzie Lewandowskim
Czytaj również -> Robert Lewandowski: Nie mam recepty na życie bez problemów