Co z przyszłością współpracowników Dariusza Żurawia? Lech Poznań milczy, Janusz Góra tajemniczy

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw (z lewej) i Janusz Góra
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw (z lewej) i Janusz Góra

Po zwolnieniu Dariusza Żurawia pracę zachowała większość jego współpracowników, ale nie wiadomo na jak długo. Tymczasowy trener Lecha Poznań Janusz Góra jest bardzo tajemniczy w kwestii następnych decyzji.

Dymisję pierwszego szkoleniowca wicemistrz Polski ogłosił we wtorek. Wraz z nim klub opuścił trener analityk Łukasz Becella. Cały sztab liczy jednak kilkanaście osób, do rozstrzygnięcia pozostaje m. in. dalsza przyszłość asystentów - Janusza Góry oraz Dariusza Dudki.

Ten pierwszy będzie wpisany do protokołu jako główny szkoleniowiec w niedzielnym klasyku z Legią Warszawa (początek o godz. 17.30). To jednak rozwiązanie tymczasowe, bo już w poniedziałek pracę przy Bułgarskiej rozpocznie następca Dariusza Żurawia - Maciej Skorża.

- Odbyłem rozmowy z władzami klubu. Decyzja jest taka, że w poniedziałek znowu spotykamy się na treningu - przekazał Góra, który uciął pytania o swoją przyszłość w "Kolejorzu".

- Wolę się skupić na meczu z Legią Warszawa. Kwestię tego co będzie dalej, chciałbym na razie zostawić - dodał, podkreślając, że najbliższe spotkanie to dla niego największe jak dotąd wyzwanie w karierze trenerskiej. - Miałem już kilka momentów, gdy czegoś nie planowałem, a to się później stało. To wielkie wydarzenie nie tylko dla mnie, ale dla całego klubu.

Współpracownicy Żurawia mogą zachować posady, jednak w najlepszym wypadku tylko do końca sezonu. Maciej Skorża raczej skompletuje własny sztab, choć będzie się on znacząco różnił od tego, który miał podczas pierwszej kadencji w Lechu (w latach 2014-2015). Wtedy jego asystentami byli Dariusz Żuraw, którego zastąpi wkrótce na stanowisku pierwszego trenera, oraz obecny dyrektor sportowy "Kolejorza", Tomasz Rząsa.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Dariusz Żuraw zwolniony z Lecha Poznań!
Reprezentant Polski stracił połowę świąt przez koronawirusa

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: co za strzał! Tę bramkę można oglądać w nieskończoność

Źródło artykułu: