Maciej Skorża dostał zapewnienie od władz Lecha Poznań. "Postawię mocne weto"

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Panu nie sprawia raczej problemów przyznawanie się do błędów. Jakie błędy popełnił pan na początku sezonu 2015/2016?

Poza zarządzaniem szatnią, dziś przede wszystkim stosowałbym większą rotację. Wtedy przestraszyła mnie sytuacja, gdy nie potrafiliśmy wygrywać w pierwszych meczach, mimo że zmiany były. Uznałem więc, że trzeba grać żelazną jedenastką, bo stracimy ligę. Efekt był taki, że w okresie, w którym kilkanaście spotkań rozegraliśmy w odstępach trzydniowych, w końcu drużyna nie dała rady fizycznie. I tak przegrywaliśmy w lidze, a piłkarze byli wyciśnięci jak cytryny. Rotacje to klucz, by do takich sytuacji nie doprowadzać. Kolejne zagadnienie wiąże się jednak z tym, jak silną będziesz dysponować ławką rezerwowych.

Wtedy była zbyt krótka?

Nie trafiliśmy z kilkoma transferami, były też kontuzje, choćby Marcina Robaka. To nam bardzo przeszkadzało w osiąganiu korzystnych wyników. Odszedł Zaur Sadajew, który otwarcie mi powiedział, że musi wracać do rodziny. Wiedziałem, że zaczynają się kłopoty.

Chciałby pan mieć w drużynie Makanę Baku?

Ciekawy zawodnik, jednak nie chcę podbijać bębenka, mówiąc, że to nasz transferowy cel. Doceniam rundę wiosenną w jego wykonaniu, a jeśli mówimy o piłkarzach znających już naszą ligę, bez wątpienia to może być zaletą. Odpada czas na aklimatyzację. Przedstawiono mi listę zawodników na poszczególne pozycje, oglądam ich, żeby szybko ich ocenić i wyselekcjonować najmocniejszych kandydatów do wzmocnienia Lecha. Po tej pracy będę mógł powiedzieć, czy piłkarze z polskiej ligi są dla nas odpowiedni. Nie ukrywam, że mierzymy przy transferach trochę wyżej niż polska liga. Chcemy sprowadzić zawodników, którzy dadzą nam nową jakość i przewagę w ekstraklasie.

Kiedyś Wisła Kraków Bogusława Cupiała skupowała z całej ligi najlepszych i dawało to znakomite efekty.

Gdybyśmy chcieli iść taką drogą, to nie wiem, czy na wzmocnienia w jednym okienku wystarczyłoby nam 10 milionów euro.

A ile milionów ma pan do wydania?

To nie jest pytanie do mnie. Trzeba pytać wyżej.

Tymoteusz Puchacz odszedł za 3,5 mln euro, są też pieniądze z bardzo udanych poprzednich okienek. Lech finansowo wygląda w ostatnim czasie znacznie lepiej niż sportowo. Dostał więc pan deklarację, jak duże środki otrzyma na wzmocnienia?

Nie chcę o tym mówić, bo to wewnętrzne sprawy klubu. Wiem, że temat jest ciekawy, jednak nie na publiczną rozmowę z mojej strony.

Jak wygląda kwestia ewentualnych kolejnych odejść ważnych piłkarzy? Może pan latem stracić jeszcze kogoś z kluczowych zawodników?

Nie jestem w stanie się z czymś takim pogodzić. Byłoby mocne weto z mojej strony, ale też mam zapewnienie, że nikt z wyjściowej jedenastki nas nie opuści.

Bez względu na to, jak atrakcyjna byłaby oferta?

Na dzisiaj stawiam sprawę w taki sposób. Ustaliliśmy w klubie, że odchodzi Tymoteusz Puchacz i na tym kończymy temat transferów wychodzących. Jeśli jednak po mistrzostwach Europy zgłosi się Juventus i zaproponuje za Lubomira Satkę 12 mln euro, to zapewne siądziemy i się zastanowimy. Inaczej nie potrafię odpowiedzieć, natomiast na chwilę obecną jest jasne, że więcej odejść nie będzie.

Kogo będzie pan chciał do Lecha sprowadzić?

Potrzebujemy dwóch lewych obrońców. Do tego dochodzi jeszcze jeden defensor i trzech piłkarzy ofensywnych.

Jak to jest z tym słynnym rządzeniem twardą ręką w pańskich drużynach? Jak by pan sam siebie ocenił?

Preferuję styl prowadzenia drużyny, który jest potrzebny z mojego punktu widzenia. Bardzo lubię rozmawiać z zawodnikami i takich rozmów było już sporo. Staram się precyzyjnie określić role piłkarzy na boisku. Zależy mi na wyławianiu momentów kontrowersyjnych, czyli takich, w których rozmijamy się z piłkarzem w wizji jego gry i roli w szatni. Nie chcę pewnych rzeczy robić na siłę i jeśli mój podopieczny nie czuje się dobrze w roli, którą dla niego widzę, z reguły jestem skłonny do modyfikacji. Przekonanie, że jakiś pomysł ma sens, musi być po obu stronach. Są jednak sytuacje, w których mimo wątpliwości ze strony zawodnika, idę w wybranym przez siebie kierunku - żeby się przekonać, jak takie rozwiązania funkcjonują w praktyce. Dlatego sprawdziłem Pedro Tibę na pozycji nr 10 czy Lubomira Satkę na prawej stronie obrony. Kiedyś zmieniłem pozycję Miro Radoviciowi i dobrze na tym wyszedł zarówno zespół, jak i sam zawodnik. Nie jest jednak tak, że zamierzam na siłę forsować pomysły, w których piłkarze się źle czują.

Jaką taktyką będzie grał Lech w nowym sezonie? Dzisiaj bardzo modne jest ustawienie z wahadłowymi, które wymaga jednak specyficznych cech na niektórych pozycjach.

Zgadzam się. W czasie przygotowań wrócimy do tej taktyki i spróbujemy ją przećwiczyć w jakimś sparingu. Widząc jak wiele drużyn w naszej ekstraklasie gra takim systemem, mamy świadomość, że przynajmniej w połowie spotkań będziemy musieli się mu przeciwstawić. Chciałbym jednak, żeby naszym bazowym ustawieniem było 4-3-3 lub 4-2-3-1, bo chcemy mieć z przodu więcej ofensywnych piłkarzy. Musimy też umieć przestawiać się w trakcie meczów. Nie chciałbym już takich sytuacji jak w spotkaniu z Rakowem Częstochowa, gdy musiałem reagować trzema zmianami w przerwie.

Czytaj także:
Od handlu zegarkami do rewelacji PKO Ekstraklasy. Tak się wykuwa mocne charaktery
Lech Poznań rozbija bank na transferach. Zarobił już niebotyczną sumę

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy w trakcie swojej drugiej kadencji Maciej Skorża wywalczy z Lechem mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×