Po porażce w spotkaniu PKO Ekstraklasy z Wisłą Płock (0:1) piłkarze Legii Warszawa zostali zaatakowani przez pseudokibiców, którzy wtargnęli do autokaru. Jednym z poszkodowanych był Mahir Emreli, który nie zagrał w ostatnich meczach drużyny z Łazienkowskiej 3.
Azer od początku nastawiony był na odejście z klubu. - Okno transferowe jeszcze się nie otworzyło. Być może do klubu wpłynęła jakaś oferta, ale ja nic o niej nie wiem. Na ten moment jestem graczem Legii - zaznaczył podczas świąt 24-latek w rozmowie z portalem rekord.az.
Legioniści za kilka dni rozpoczną obóz w Dubaju, ale wszystko wskazuje na to, że na pokładzie samolotu zabraknie Emreliego. Jak informuje portal weszlo.com, miał on poinformować klub, że nie zjawi się na zgrupowaniu.
"W ostatnich tygodniach obie strony negocjowały bez podejmowania radykalnych kroków. Piłkarz i jego rodzina wynajęli prawnika ze Stanów, który prowadzi z Legią pertraktacje" - czytamy.
Napastnik przekazał informację o wszczęciu procedury rozwiązania kontraktu z winy klubu. Przekonuje w nim, że ucierpiał psychicznie w trakcie napaści kibiców.
Przypomnijmy, że napastnikiem już zdążyły się zainteresować pierwsze kluby. Jego sytuację miałby monitorować m.in. budapesztański Ferencvaros.
Mahir Emreli trafił do Legii pół roku temu z Karabachu. Strzelił w jej barwach 11 goli, w tym dwa w Ekstraklasie.
Zobacz także:
Sensacyjny powrót Piątka?! "Ostatnie słowo należy do piłkarza"
Marek Papszun trafi do Legii? Są nowe informacje
ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami