Slimani, Navas, Salah, Scarione, "Lewy", Milik... - lista wyrzutów sumienia polskich klubów coraz dłuższa

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Jakub Błaszczykowski 

"Kuba" to wzór dla wszystkich młodych chłopców kopiących piłkę gdzieś w zapomnianych miejscach na nierównych boiskach, często pozbawionych choćby kępki trawy. To tam rodzą się największe talenty, a nie w laboratoryjnych warunkach na wielkomiejskich orlikach.

Każdy zna tę historię: z IV-ligowego KS Częstochowa 20-letni Błaszczykowski przyjeżdża na testy do potężnej Wisły Kraków z polecenia swojego wujka Jerzego Brzęczka, który zna się z ówczesnym dyrektorem sportowym Białej Gwiazdy Grzegorzem Mielcarskim i krakowianie na czele z trenerem Wernerem Liczką z miejsca się na niego decydują. Błaszczykowski z IV ligi trafił do drużyny mistrza Polski, stał się jej wiodącą postacią i już po pół roku świętował swój pierwszy tytuł mistrza Polski. Dwa lata później, już jako reprezentanta Polski, Wisła za 3 mln euro sprzedała go do Borussii Dortmund, gdzie na parę lat stał się - nie bójmy się tego określenia - jednym z najlepszych skrzydłowych w Europie.

Tymczasem trzy miesiące wcześniej Błaszczykowskiego u siebie mógł mieć Lech Poznań. W październiku 2004 roku przyszły kapitan reprezentacji Polski był na kilkudniowych testach w zespole Czesława Michniewicza, który zachwycił się 19-letnim skrzydłowym: - Jest dynamiczny, dobry technicznie, ma niezły przegląd wydarzeń na boisku i prezentuje duże zaangażowanie. Pomocnik KS-u Częstochowa Kolejorza jednak nie wzmocnił. Dlaczego? - Chcieli, żeby został, bo wypadł bardzo dobrze. Byli zainteresowani, my też, ale nie dogadaliśmy się finansowo. Sprawa rozbiła się o kilkaset złotych, bez których Kuba nie byłby w stanie utrzymać się w nowym mieście - tłumaczy na kartach biografii piłkarza Jerzy Brzęczek.

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (5)
  • Marcin Ciepielak Zgłoś komentarz
    to milik nie chciał do legii, a nie legia nie chciala milika, sam to przyznal w wywiadzie, brawo rzetelnosc dziennikarska :)
    • afc1215 Zgłoś komentarz
      Tytuł artykułu powinien brzmieć: "Osiągnęli sukces, bo polskie kluby się na nich nie poznały". Poziom szkolenia polskich klubów jest żenujący i gdyby zostali oni zatrudnieni w
      Czytaj całość
      jakimkolwiek z polskich klubów, dziś graliby pewnie w niższych ligach...
      • MariaMOher Zgłoś komentarz
        No to wygląda na to, że Slimani miał szczęście ;)))))
        • siwyjon Zgłoś komentarz
          Narazie strzelił tylko 2 dla klubu a wy już jak że wszystkim przesadzacie jak strzeli ponad 20 to wtedy tak możecie napisać
          • eXpErT Zgłoś komentarz
            Przesada, żeby w tym zestawieniu umieszczać Lewego i Milika. Większość piłkarzy, także z Polski gdzieś tam na początku piłkarskiej drogi jest odrzucona przez jakiś klub, więc to taka
            Czytaj całość
            sama sytuacja.